28 kwietnia - 6 maja 2012 Trip do Rumunii

Tutaj umawiamy się na spotkania klubowe, informujemy o odbywających się zawodach i imprezach sportowych i tuningowych.
Awatar użytkownika
Fox
Peugeot 205 Master
Posty: 2053
Rejestracja: 25 lis pt, 2005 5:09 pm
Posiadany PUG: 205gti, 504 coupe, 406 kombi
Numer Gadu-gadu: 6433729
Lokalizacja: Kraków
Kontakt:

Re: 28 kwietnia - 6 maja 2012 Trip do Rumunii

Post autor: Fox »

Dzień 4:

Tulcea - Murighiol - Babadag - Mamaia - Eforie Nord - Costinesti - 240km

Obrazek

Wstajemy znów wcześnie rano i po rzucie okiem na postój taksówek, gdzie pośród Dacii jest także matiz (!)

Obrazek

ruszamy w kierunku miejscowości Murighiol, czyli w samo serce delty Dunaju. Droga jest kontynuacją wspaniałej szosy z dnia popszedniego. Znów pustkowie, równa droga pełna szybkich zakrętów i piękne widoki za oknem:

Obrazek

Jakiś kilometr za tą małą mieściną jest skręt w lewo i drogowskaz Debarcadero ( czyli chyba przystań ). Kierujemy się tam w poszukiwaniu łodzi która zabrałaby nas na przejażdżkę wgłąb delty. Po kilkuset metrach docieramy do takiego miejsca, które chyba jest przystanią ( hasło "super offer" podziałało na wyobraźnię:) )

Obrazek

a w którym nasz peżocik przykuł uwagę miejscowej kury:

Obrazek

Z pośród bogatej oferty tras do wyboru decydujemy się na tą najkrótszą. Za 230zł mamy być wożeni przez 3h kanałami i jeziorami delty. Ostatni rzut okiem na peżocine porzuconą w tym podejrzanym i nie do końca urokliwym miejscu:

Obrazek

i płyniemy:)

Obrazek

Szybko okazuje się że nasz marna łupina jest najwolniejszą jednostką na tych wodach, każda przepływająca szybka łódź zagraża naszej stabilności a na dodatek silnik ledwo pyrczy i wydaje się że ma już dość. Problemem okazuje się niedobór paliwa, który zostaje rozwiązany na pobliskiej pływającej stacji benzynowej:

Obrazek

Nasz miły sternik:

Obrazek

, niewładający żadnym znanym mi językiem ( Ula była zbyt nieśmiała aby zagadać do niego po rumuńsku ) tankuje paliwa za 60Lei i silnik budzi się do niemrawego ale jednak życia:

Obrazek

Obrazek

Kilka fotek z wyprawy:

Obrazek

Delta Dunaju jest jest obszarem występowania niezliczonych gatunków ptaków. Tutaj czapla biała:

Obrazek

Warto pojechać do Rumunii chociażby tylko aby przejechać się tą łódką ( no może ewentualnie jakąś szybszą jej wersją )

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Po 3h pięknego rejsu w słońcu ma się jednak dość i z radością witamy stały ląd. Kierujemy się skrótem na Babadag, który miejscami jest znów tragicznie dziurawy, aczkolwiek na większości trasy da się całkiem przyzwoicie jechać. Po drodze znów jest bardzo klimatycznie:

Obrazek

Obrazek

Dojeżdżamy do miejscowości Babadag, w której nie ma niestety nic ciekawego. Nie czytałem co prawda książki "Jadąc do Babadag" Stasiuka, ale nie za bardzo mogę sobie wyobrazić po co on by tam chciał jechać:) To chyba klasyczny przykład tego że dążenie do celu może być o wiele bardziej ciekawe niż sam cel...Niemniej jednak fotkę trzeba było cyknąć na pamiątkę:

Obrazek

Droga od tego momentu znów jest rewelacyjna, z miejscowymi tylko rozkopanymi fragmentami

Obrazek

Pędzimy w niezłym tempie aż do Mamai, gdzie mamy nadzieję znaleźć jakiś camping o przyzwoitym standardzie. Te nadzieje niestety okazały się płonne. Jako że dzień był świąteczny Rumuni tłumnie wylegli gdzie się dało, rozpalili niezliczone ilości grilli i zastawili każdy camping szczelnie samochodami...

Obrazek

Szybkie rozejrzenie się dookoła uświadomiło nam że nie mamy czego tam szukać. Wybór padł więc na miejscowość Costinesti, która jest ulubionym miejscem wypoczynku młodzieży. Ruszyliśmy więc na południe. Gorąc robił się coraz większy. 30 stopni już dawno było przekroczone i powoli zacząłem odkrywać że jazda cały dzień z otwartym szyberdachem może skończyć się udarem. Jako że przy okazji zgłodnieliśmy okropnie zatrzymaliśmy się w miejscowości Eforie Nord, gdzie zjedliśmy pyszny obiad nad brzegiem morza za przystępną cenę.

Obrazek

W końcu poczuliśmy trochę wakacyjnego klimatu:

Obrazek

Obrazek

W końcu dotarliśmy do Costinesti, gdzie zaraz po wjechaniu do miasta podszedł do nas jakiś miły dziadek niosąc tabliczkę z napisem "cazare" i zapytał:

Cazare doriti?
my oczywiście że
- Da, dorim! Cat costa?
-60 Lei pe camera
-Putem sa vedem?
-Da

I tak oto zamiast szukać campingu ( który i tak okazał się nieczynny ) zamieszkaliśmy w samym centrum miasta za 30zł od osoby:) Co prawda nie był to kurort najwyższych lotów:

Obrazek

i przy plaży kręciło się obleśne psisko

Obrazek

niemniej jednak było tam coś a la deptak:

Obrazek

i plaża była całkiem przyzwoita:

Obrazek

Zaczęliśmy więc odpoczynek i w końcu mieliśmy zasłużone wakacje!:)

Reszta opowieści jutro, bo jestem wykończony. Jest jeszcze nie mało do opowiedzenia:)
Ostatnio zmieniony 07 maja pn, 2012 12:57 pm przez Fox, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
morpheusss
Junior
Posty: 370
Rejestracja: 25 wrz pt, 2009 2:37 pm
Posiadany PUG: 205 XS '89 TU3M - wrak & 205 XL TU3M & 205 Look TU3M
Numer Gadu-gadu: 2292990
Lokalizacja: Mikołów

Re: 28 kwietnia - 6 maja 2012 Trip do Rumunii

Post autor: morpheusss »

Ten pies wygląda jak owca :D
Świetne zdjęcia... cholernie żałuję że nie pojechałem. Coraz poważniej się zastanawiam żeby uderzyć na rumunię samemu. Nie ma ryzyka nie ma zabawy ;)
Awatar użytkownika
pawel
Maniak
Posty: 1120
Rejestracja: 06 lis czw, 2003 11:16 pm
Posiadany PUG: 1.9 GTI
Lokalizacja: Włocławek

Re: 28 kwietnia - 6 maja 2012 Trip do Rumunii

Post autor: pawel »

_O_
P205
Awatar użytkownika
RafGentry
Moderator
Posty: 6944
Rejestracja: 06 cze śr, 2007 8:40 pm
Posiadany PUG: GTI Griffe, GTI LeMans, GTI, CTI, XRD, XS, Indiana, 405 STDT
Numer Gadu-gadu: 0
Lokalizacja: Kraków
Kontakt:

Re: 28 kwietnia - 6 maja 2012 Trip do Rumunii

Post autor: RafGentry »

Świetnie się to czyta, zresztą jak każdą Twoją relację. Nie wiem, czy masz jakiś patent na prowadzenie dziennika podróżnika, czy po prostu tak dobrze pamiętasz wszystkie szczegóły wyprawy...

Za rok chyba zrobimy forumową zrzutkę i wyślemy Cię na kilka wypraw, żeby ludziska mieli co poczytać ;)
Albo jeszcze lepiej - dołączymy się do Ciebie :D

Pozdro i czekam na ciąg dalszy!
Awatar użytkownika
Fox
Peugeot 205 Master
Posty: 2053
Rejestracja: 25 lis pt, 2005 5:09 pm
Posiadany PUG: 205gti, 504 coupe, 406 kombi
Numer Gadu-gadu: 6433729
Lokalizacja: Kraków
Kontakt:

Re: 28 kwietnia - 6 maja 2012 Trip do Rumunii

Post autor: Fox »

morpheusss pisze: Świetne zdjęcia... cholernie żałuję że nie pojechałem. Coraz poważniej się zastanawiam żeby uderzyć na rumunię samemu. Nie ma ryzyka nie ma zabawy ;)
Serdecznie polecam:) Rumunia nie taka straszna jak ją malują. Drogi, nie licząc górskich odcinków na północy są na prawdę dobre, ludzie wszędzie życzliwi ( no może poza tymi na barce wyglądającymi jakby mieli w kieszeniach przygotowane do boju noże ) a krajobrazy po prostu bajkowe. Jedyne co mnie napawa grozą do tej pory to te psy w lasach. O ile w mieście one nie przeszkadzają, bo dookoła jest dużo ludzi i człowiek się czuje raźniej to na odludzi jest dreszczyk emocji. Niby niektóre są nawet miłe, idą tylko za tobą, ale jak sobie człowiek pomyśli że jakby nagle chciały mnie zjeść to nikt by nawet nie zauważył to się robi dziwnie...
morpheusss pisze:Ten pies wygląda jak owca :D
Odkąd to skomentowałeś to nie mogę się przestać śmiać patrząc na tego psa:D

RafGentry pisze:Świetnie się to czyta, zresztą jak każdą Twoją relację. Nie wiem, czy masz jakiś patent na prowadzenie dziennika podróżnika, czy po prostu tak dobrze pamiętasz wszystkie szczegóły wyprawy...

Za rok chyba zrobimy forumową zrzutkę i wyślemy Cię na kilka wypraw, żeby ludziska mieli co poczytać ;)
Albo jeszcze lepiej - dołączymy się do Ciebie :D

Po prostu robię zdjęcia jak coś mi wpadnie w oko i potem jest na podstawie czego odświeżać sobie pamięć. Zrzutkę chętnie był przyjął bo wyjazd zrujnował mi budżet troche;) Tak serio to jeśli tylko jeszcze gdzieś będziemy jechać ( o ile pug będzie jeszcze na chodzie ) to z radością przywitam każdego chętnego członka wyprawy! Bardzo nam brakowało forumowego towarzystwa. Wszystko smakuje lepiej jak ma się z kim dzielić przeżyciami.
Awatar użytkownika
Fox
Peugeot 205 Master
Posty: 2053
Rejestracja: 25 lis pt, 2005 5:09 pm
Posiadany PUG: 205gti, 504 coupe, 406 kombi
Numer Gadu-gadu: 6433729
Lokalizacja: Kraków
Kontakt:

Re: 28 kwietnia - 6 maja 2012 Trip do Rumunii

Post autor: Fox »

Dzień 5:

Costinesti - Murfatlar - Constanta - Costinesti - 130km

Obrazek

Kolejnego dnia planujemy poplażować przed południem a później, gdy upał zrobi się nie do wytrzymania trochę pojeździć po okolicy. Wychodzimy więc rano z chałupy

Obrazek

i spacerujemy w kierunku plaży gdzie ku mojemu przerażeniu ( przeczuwam co się święci ) Ula odkrywa sklep z koszulkami po 10-15zł i zafascynowana przegląda jedną bluzeczkę za drugą. Po tym jak opuściła mnie nadzieja na miłe spędzenie poranka ja również wychodzę z tego przybytku zaopatrzony w rumuński t-shirt ze szwami w dziwnych miejscach. Jako że sklep sąsiaduje z restauracją wszystkie dzianiny śmierdzą rybą. Postanawiam nie nosić koszulki dopóki nie wywietrzeje.

Przez jakiś czas zastanawiam się jak to jest że tylu polaków przejeżdża tylko ślepo przez Rumunię w drodze do Bułgarii ( gdzie niczego nie ma poza hotelami ). Jest mi ich trochę żal wiedząc jak dużo tracą. Rozkładamy się na plaży:

Obrazek

Tego dnia jest już bardziej pusta niż poprzedniego. Widać że rumuński długi weekend się skończył i wszyscy wrócili do domu. Po jakimś czasie siada mi na plecach jakaś mucha, potem druga i następna. Ula zaczyna się skarżyć że też ją coś oblazło. Po chwili coś mnie gryzie w brzuch. Podnoszę się a tam na ręczniku jakiś czarny chrabąszcz...Po plaży przechadza się jakaś kobita sprzedająca wodę, muszelki i pstrokate apaszki. Pierwsze co przychodzi do głowy to czemu nikt tu nie sprzedaje pacek na muchy albo jakiś lepów, trutek czy tresowanych żab które by je wzięły na język? Zaczynam rozumieć tych wybierających Bułgarię. Tam nic nie ma, co znaczy że nie ma również much:)

Oprócz much jest za to stary statek, osiadły na mieliźnie. Google wyszukuje tylko lakoniczną notkę:

E. Evangelia was a Greek freighter of 7,355grt which grounded off Costinesti on the 15th October 1968 as possibly part of an insurance fraud.

Czyli ktoś kogoś chciał oszukać a statek został:)

Obrazek

Po porannym wygrzaniu się wybieramy się do Murfatlaru a właściwie jakiś kilometr za Murfaltar w kierunku Bukaresztu drogą 22C gdzie oglądamy wielką 3000ha winnicę i zakład produkcji wina. Początkowo trafiamy w miejsce do którego kieruje zardzewiały drogowskaz "punkt turistic"

Obrazek

Przyjeżdżamy na miejsce, gdzie w zaciszu drzew jacyś ludzie popijają wino. Patrzą na nas dziwnie, ale nic nie mówią. Wchodzimy do środka, zwiedzamy kolejne kondygnacje gdzie nie ma żywej duszy.

Obrazek

Szukając obiecanego sklepu z winem trafiam nawet do sugestywnie udekorowanego pomieszczenia, gdzie jednak z kurków leci tylko woda zamiast szlachetnego trunku

Obrazek

W końcu okazuję się że władcą przybytku jest jeden z biesiadników który sprzedaje nam jakieś różowe wino po 25zł. Cykamy jeszcze fotkę krajobrazową:

Obrazek

i drugą

Obrazek

podczas robienia zdjęć słyszę nagle:

-Lisku....bo tu zbliża się taki duży pies...to ja się zamknę w samochodzie, dobra?

ledwo się zorientowałem a Ula hop, drzwi trzask i zostałem sam na sam z psem, który jakby chciał to pewnie rozszarpałby mnie na strzępy a resztki zakopał pod płotem:) Na szczęście pies poszedł w swoją stronę a ja odetchnąłem z ulga. Jak widać na powyższym zdjęciu Ula chyba spisała mnie już na straty i zaczęła przeglądać zdjęcia patrząc jaka pamiątka jej po mnie zostanie...

Chwile potem odkryliśmy że zamiast jechać do "punkt turistic" trzeba było skręcić w jedną uliczkę wcześniej gdzie mieści się muzeum a także "magazin" w którym można kupić wino za 10zł/butelka a takie już luksusowe za 20. Po załadowaniu samochodu kartonem butelek wybieramy się na następny przystanek którym jest Constanta i na początek jej najbardziej znany i reprezentatywny budynek czyli stare kasyno:

Obrazek

Niestety budynek jest strasznie zaniedbany. Cała ta Constanta to jeden wielki ewenement chyba na skalę światową. Cała masa pięknych i starych budynków stoi i niszczeje podczas gdy całe życie dużego miasta koncentruje się w nowych blokach o średniej urodzie.

Oglądając np kamienicę pod lwami, gdzie spokojnie mógłby mieścić się fanklub peugeot'a;)

Obrazek

a z pozabijanymi oknami i drzwiami, czy stary angielski hotel z dziedzińcem przemienionym w rumowisko:

Obrazek

Obrazek

przechodzimy przez dzielnicę gdzie na ulicach biegają między psami brudne dzieci a w bramach secesyjnych kamienic siedzą ludzie którzy nie za bardzo wiedzą co zrobić z kolejnym dniem. W pewnym momencie podbiega do mnie jakaś dziewczynka która wskazując na butelkę coli którą mam w ręce mówi żeby dać jej pić. Przestraszyłem się i uciekłem w popłochu parę kroków. Potem miałem wyrzuty sumienia bo mogłem jej tą butelkę zostawić. Całe to miejsce zaczęło mnie trochę napawać niepokojem.

Obrazek

Dziwni ludzie, dziwne dzieci i te wszechobecne psy.

Obrazek

Kolejny raz przypomniała mi się scena z jakiegoś filmu w którym obcy wjeżdża to dziwnego miasta i niby wszystko jest ok, ludzie niby przyjaźni a na koniec i tak go mordują:)

Z poczuciem ulgi wychodzimy na otwartą przestrzeń, robimy Tuptusiowi pamiątkowe zdjęcie pod kasynem

Obrazek

Jeszcze rzucając okiem na meczet

Obrazek

robię fotkę którą mogę wysłać Rafiemy mms'em na dowód dotarcia do celu podróży:)

Obrazek

Po wyczerpującym dniu udajemy się jeszcze na plażę, gdzie można zdegustować tanio zakupione wino

Obrazek

i kolejny raz przekonać się że Rumunia jest nieprzewidywalna i wciąż potrafi zaskoczyć. O zachodzie słońca przychodzi na plażę rodzina która postanawia zażyć morskiej kąpieli razem ze swoją szkapą

Obrazek

Rumunia daje czadu!
Ostatnio zmieniony 09 maja śr, 2012 5:17 pm przez Fox, łącznie zmieniany 3 razy.
Awatar użytkownika
Fox
Peugeot 205 Master
Posty: 2053
Rejestracja: 25 lis pt, 2005 5:09 pm
Posiadany PUG: 205gti, 504 coupe, 406 kombi
Numer Gadu-gadu: 6433729
Lokalizacja: Kraków
Kontakt:

Re: 28 kwietnia - 6 maja 2012 Trip do Rumunii

Post autor: Fox »

Dzień 6:

Costinesti - Olimp - Saturn - Mangalia - Costinesti - 50km

Najspokojniejszy z naszych dni. Najmniej jeżdżenia samochodem. Poranna kąpiel słoneczna podczas której ja znajduję kilka wypasionych muszel jakie do tej pory widywałem tylko w zapakowanych w folie zestawach na straganach i podejrzewałem że ktoś musi je produkować;) a Ula wyszukuje trochę mniejszych okazów dla których nie znajdujemy tymczasowo innego zastosowania niż ułożyć na ręczniku a potem wrzucić do plecaka i pewnie przez pomyłkę zgnieść

Obrazek

Tego dnia wybieramy się do Mangalii przy granicy z Bułgarią. Trochę kusi mnie żeby pojechać te 20km dalej i chociaż symbolicznie postawić puga na Bułgarskiej ziemi jednak w końcu rezygnują. Byliśmy tam kiedyś i niewiele ciekawego było. Hotele z basenami, arbuzy, parasole, leżaki...nuuuda:) Po drodze przejeżdżamy przez całą serię komunistycznych kurortów o greckich nazwach które przypominają nam trochę projekt Darma z Lost'a. Wszystko zarośnięte, kilku ludzi którzy chyba zabłądzili i brak czegokolwiek czemu możnaby zrobić zdjęcie chociażby dla śmiechu...

Mangalia też nie zachwyca, chociaż port jachtowy ma całkiem przyjemny

Obrazek

i plażę też nie najgorszą

Obrazek

Obrazek

Po usilnych poszukiwaniach udało nam się znaleźć jakiś nawet jakiś zabytek

Obrazek

w którego najbliższym sąsiedztwie ktoś stwierdził że materac na którym śpi już za bardzo cuchnie i czas go wywietrzyć

Obrazek

Wieczorem jeszcze spacer po plaży w kierunku statku

Obrazek

gdzie szybko otaczają nas psy, dosłownie deptają nam po piętach gdziekolwiek byśmy nie szli i w końcu nas przepędzają z tego odludnego odcinka plaży który kiedyś był ponoć plażą nudystów.

Wracamy na bardziej cywilizowany i bezpieczniejszy odcinek wybrzeża gdzie robimy ostatnie fotki korzystając z zachodzącego słońca

Obrazek

Obrazek

i udajemy się z powrotem do pensjonatu wyspać się przez kolejnym dniem w którym znów mamy zobaczyć góry i być może zaatakować transalpinę:)

Obrazek

Jutro mam nadzieję w końcu skończę tą relację. Idzie mi o wiele oporniej niż myślałem...
Awatar użytkownika
bananowiec
Uzalezniony
Posty: 610
Rejestracja: 02 kwie śr, 2008 10:36 pm
Posiadany PUG: 205 CTI TURBOGNÓJ , 205 1.8 dturbo forever
Numer Gadu-gadu: 4940298
Lokalizacja: Wrocław
Kontakt:

Re: 28 kwietnia - 6 maja 2012 Trip do Rumunii

Post autor: bananowiec »

Dajesz, dajesz nie przestajesz :) Widać, że jest dużo do opowiadania i, że aż trudno jest Ci to streścić :) Zdjęcia z przejazdu przez skalisty wąwóz zrobiły na mnie spore wrażenie, a zabytki Constanty powalają na kolana swoim bogactwem _O_ :shock: Piękna wyprawa :)
Awatar użytkownika
Fox
Peugeot 205 Master
Posty: 2053
Rejestracja: 25 lis pt, 2005 5:09 pm
Posiadany PUG: 205gti, 504 coupe, 406 kombi
Numer Gadu-gadu: 6433729
Lokalizacja: Kraków
Kontakt:

Re: 28 kwietnia - 6 maja 2012 Trip do Rumunii

Post autor: Fox »

No i może w końcu dzisiaj dam wam już spokój z moim nawijaniem.

Dzień 7:

Constanta - Murfatlar - Bukuresti - Rânca - 550km

Obrazek

Znów jesteśmy na trasie. Miło było dwa dni odsapnąć od hałasu i wstrząsów, ale w końcu co jak co - nigdzie kierowcy 205 nie jest lepiej niż na pozamiejskiej drodze. Pogoda jest dla nas łaskawa a radio zapodaje przebój którego teraz Ula słucha non stop : Gusttavo Lima - Balada (Tchê tcherere tchê tchê) . Na niebie niewielkie zachmurzenie i w końcu jest trochę chłodniej. Niewiele, ale wystarczająco aby skórzany fotel nie przypominał patelni. Można też wyjątkowo przymknąć okna na autostradzie bez przemienienia samochodu w jeżdżący piekarnik. Po uzupełnieniu zapasów wina w znanej już winnicy obieramy kierunek na Bukareszt autostradą słońca

Obrazek

Mijamy most na Dunaju, gdzie zdzierają z nas 11zł myto. Nawierzchnia mniej więcej w połowie drogi zmienia się z asfaltowej na betonową. Nie jest to jedyny dyskomfort na tym odcinku. Po dojeździe do stolicy odkrywamy z przerażeniem awarię wentylatora chłodnicy. Temperatura na zewnątrz wróciła do przedziału 30-35 a pierwsze zakorkowane ulice sprawiły iż wskazówka temp. zaczęła obijać się o sufit a Ula zaczęła wieszczyć rychły wybuch samochodu i naszą śmierć w męczarniach...Cieszę się że kupiłem przed wyjazdem nową gaśnicę i mamy dwie. Jakby co możemy się polewać pianą:) Odkładamy jednak to radykalne rozwiązanie na później robimy dwa przystanki na ochłodzenie silnika. W końcu docieramy do skrzyżowania na którym próbujemy skręcić w lewo. Nie wiem jak to miejsce wyglądało z góry ale aby wykonać ten manewr trzeba było skręcić ze 3 razy w prawo , 7 razy w lewo, 2 razy wymusić pierwszeństwo uciekając przed tramwajem..Przy niektórych z tych manewrów dodatkowo trzeba było tłumaczyć zezowatym brudnym dzieciom że nie chcemy mieć umytej szyby i żeby lepiej uciekały bo zaraz nam wybuchnie auto jak nie zaczniemy się szybciej poruszać poza tym i tak nie mamy pieniędzy...Po tym jak rozkładałem ręce i machałem nimi na nie tłumacząc że nie dam im pieniędzy to zaczęły sięgać do auta w kierunku butelki fanty. No kurde, zaraz zacznie tu buchać para z chłodnicy, uciekajcie jak wam życie miłe! W tym momencie chcieliśmy wynosić się z tego miasta czym prędzej jednak w końcu na horyzoncie pojawił się budynek parlamentu. Porzuciliśmy auto na jakimś osiedlu i udaliśmy się na zwiedzanie piechotą:

Obrazek

To że budynek był widoczny nie znaczy że szybko do niego doszliśmy. Ta budowla jest tak ogromna że aby ją obejść dookoła potrzeba chyba 45min.

Obrazek

Niesamowite jest to że o ile z jednej strony jest normalne miasto to z trzech pozostałych jest po prostu łąka i chaszcze niezadbane paskudne. 500m od najważniejszego jakby nie było budynku w kraju sytuacja wygląda tak:

Obrazek

Jako że czasu jest mało to szybko jemy obiad który Ula popija świetnym piwem a ja z konieczności gejowsko wyglądającą lemoniadą ze dzbanuszka:

Obrazek

Na koniec posiłku okazuje się że nie możemy zapłacić kartą bo kelner już postanowił oszukać urząd skarbowy i nie ma tranzakcji w systemie a pieniądze chce do kieszeni. Czeka nas więc kolejna wizyta w bankomacie...

Później jakimś cudem trafiamy na autostradę do Pitesti.Skrzyżowania nie były oznaczone, główne drogi nagle okazywały się ślepe a my i tak musieliśmy kluczyć po okolicy żeby tylko nie utknąć w korku który zakończyłby żywot naszego niechłodzonego elektryczną wichurą silnika. W międzyczasie zaczęło się znowu chmurzyć, kilka razy złapała nasz ulewa, która w połączeniu z zepsuciem się spryskiwacza, umycia przeze mnie ptasich gówien z okna ścierą umorusaną w oleju i starymi wycieraczkami z odpadającym kawałkiem prawego pióra skutecznie zlikwidowały jakąkolwiek widoczność.

Docieramy wreszcie w góry gdzie Ula wypatruje "atelier artesanal". Jest podejrzenie że ktoś tu wyrabia coś oryginalnego. W środku wystawione talerze z ceramiki i drewniane, garnki, łyżki, modlitwy "ojcze nasz" wypalone na desce i inne bambetle. Kupujemy kilka talerzyków do chaupy na wsi po 5zł oraz garnek z pętelką

Obrazek

i starając się nie dostać piorunem w głowę wsiadamy do auta. Przy okazji pytamy czy transalpina jest otwarta. Pani mówi że tak, ale żebyśmy tam nie jechali bo....(tutaj nasza znajomość rumuńskiego oraz mowy ciała przestała wystarczać ). Z resztą kogo obchodzi czemu tam mamy nie jechać? Otwarta to jedziemy:) W kolejnej wiosce widzimy szpaler straganów a na nich upchane talerze niepowtarzalne takie jak nasze...A niech by ich!

Przejeżdżając przez jedyny tego dnia nierówny kawałek drogi ( ledwo 8km ) wjeżdżamy w końcu na upragniony kawałek szosy z pięknym nowym i idealnie równym asfaltem:

Obrazek

Obrazek

Na pierwszych serpentynach prędkościomierz zaczyna trzeszczeć, potem wskazówka skacze i spada na 0. Kolejna awaria. Nie wiemy ile jedziemy, ważne że jedziemy chociaż zaczynamy się zastanawiać co następne się zepsuje. Silnik? Koło odpadnie? Na trasie mijamy dwa jeepy na krakowskich blachach. Machamy do siebie i zostawiamy ich w tyle. Jeepem w góry? eeeee przecież to takie wolne - dziwni ludzie:)

Znów nadciąga burza. Zastanawiamy się czy jechać dalej. Nieopodal jest miejscowość Ranca, której nie ma na naszej mapie. Chyba ją zbudowali w przeciągu ostanich 3 lat odkąd transalpina została wyasfaltowana. Wygląda na ostatnią na trasie przez wiele kilometrów. Decydujemy się na nocleg przed decydującym odcinkiem i jest to najlepsza decyzja jaką moglibyśmy podjąć.

Osiadamy w pensjonacie koloru różowego

Obrazek

gdzie chcą od nas 100zł za pokój. Jest elegancko ale mówimy że jeszcze się rozejrzymy. To było hasło klucz bo cena spadła do 80zł i jeszcze obiecano nam ciepłą wodę:) Chcemy wypić wino , idziemy do gospodarza po korkociąg i oferują nam otwieracz multifunkcyjny który ma końcówkę do piwa i konserw. Jedziemy po korkociąg do sklepu, napawamy się widokiem gór:

Obrazek

(jako ciekawostkę dodam że mam na sobie rumuński podkoszulek kupiony wcześniej który już nie śmierdzi rybą:))

Chwile potem nadciąga burza:

Obrazek
Obrazek
Obrazek

piorun rozwala stacje transformatorową i w ciemności idziemy spać
Awatar użytkownika
Fox
Peugeot 205 Master
Posty: 2053
Rejestracja: 25 lis pt, 2005 5:09 pm
Posiadany PUG: 205gti, 504 coupe, 406 kombi
Numer Gadu-gadu: 6433729
Lokalizacja: Kraków
Kontakt:

Re: 28 kwietnia - 6 maja 2012 Trip do Rumunii

Post autor: Fox »

Dzień 8 i 9

Rânca - Sebes- Oradea- Eger ( nocleg ) - Kraków!!!! - 890km

Obrazek

Wstajemy wcześnie, po gospodarzach domu ani śladu.Wszędzie cisza i spokój. Nie ma też śladu burzy:

Obrazek

Zostawiamy im nasz korkociąg na pamiątkę i wyruszamy zdobyć transalpinę. Już pierwsze serpentyny przyprawiają o zawrót głowy. Niektóre nawroty są tak strome że przed samochodem widać tylko niebo. Wysokość robi swoje i pugowi chyba też brakuje powietrza bo brzmi jakoś inaczej i stracił nieco wigoru. Rzut okiem do tyłu na opuszczoną właśnie miejscowość:

Obrazek

W całej miejscowości nie ma żadnego starego domu co utwierdza nas w przekonaniu że wszystko to dopiero co powstało.

W miarę jak wyjeżdżamy coraz wyżej

Obrazek

Obrazek

aż do wysokości 2145m pojawia się coraz więcej śniegu, który miejscami leży też na samej drodze

Obrazek

Obrazek

w końcu na północnym stoku zsuwamy się ostrożnie po oblodzonym częściowo odcinku:

Obrazek

i dopiero wtedy uświadamiamy sobie że raczej w takich warunkach nie ma stamtąd powrotu...

Jedziemy dalej ostrożnie bo jak nie śnieg to na drodze zalega piasek, zakręty są ostre i pozbawione jakichkolwiek barierek i...

Obrazek

zonk. Droga zasypana. Potężna zaspa wysoka w jednym miejscu na ponad 3m blokuje zupełnie drogę. Jesteśmy jednak niesamowitymi szczęściarzami. Akurat w ten dzień, korzystając z pięknej pogody Rumunii postanawiają odśnieżyć tą drogą i po raz pierwszy w 2012 roku umożliwić jej przejechanie! Wielka koparka Caterpillara zabiera się za przerzucanie zwałów śniegu i ciskania nimi w przepaść

Obrazek

Chwile później dołącza do niej druga, mniejsza

Obrazek

Jesteśmy uradowani, chociaż jest też trochę niepokoju. Robię sobie wycieczkę w górę trasy i co widzę?

Obrazek

Schodzę do ekipy odśnieżającej składającej się z 2 kierowców koparek i 4 osób obserwujących podążających za pracującymi w białej dacii i pytam jak oceniają szansę na przejazd drogą. Zwłaszcza że u góry jest jeszcze przynajmniej kilka zatorów lodowych.

no worry! big problem here, small problem there. doue ore szi will be good.
Toata strada?
Da, aici, Sebes - no worry! doue ore

Czekamy więc dojadając resztki herbatników i odwiedzając okoliczne pagórki praktykując piesze wycieczki

Obrazek

oraz delektując się wiosną która i tutaj zdaje się w końcu docierać w pełnej krasie

Obrazek

Po 3 godzinach koparki przebijają się przez największą zaspę, my przejeżdżamy 300m inaugurując ten fragment drogi i znowu czekamy przy następnej zaspie

Obrazek

Czas ucieka. Wiadomo już że nie dotrzemy tego dnia do Krakowa. Nie ma jednak tego złego co by na dobre nie wyszło. Można zdobyć jeszcze kilka okolicznych szczytów napawając się pięknym widokiem

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Po przejechaniu przez wierzchołek mijamy jeszcze dwa miejsca w których dwoma kołami jedziemy po śniegu a dwoma po kamienistym poboczu ale w końcu przedzieramy się. Ufff, jednak jest ulga i refleksja że gdybyśmy tam zjechali po tym lodzie wieczorem, utknęli w burzy i deszczu na długie ciemne godziny w aucie z zepsutym ogrzewaniem to nie wróżyłbym nam szczęśliwego zakończenia...

Końcowa część transalpiny jest już spokojniejsza, chociaż równie piękna. Droga prawie na całej długości jest nowa i idealnie równa. Przejeżdżamy tylko przez kilka odcinków na których jeszcze nie ma asfaltu albo gdzie remontowany jest most i droga wiedzie objazdem przez las po szutrze

Obrazek

Widoki nadal zachwycają

Obrazek

Na dole próbujemy się dostać do restauracji , która jednak okazuje się zamknięta i jedyne co udaje się tam zrobić to ocenić stan puga po zjechaniu z gór

Obrazek

Na trasie z Sebes do Turdy przy wyprzedzaniu cieżarówki jakiś kamień spod koła tira uderza nam w szybę powodując pęknięcie...kolejna rzecz po stronie strat, ale ważne że jedziemy dalej. Dom już wydaje się tak blisko i na wyciągnięcie ręki...

Juz po stronie węgierskiej jedziemy ku zachodowi słońca, silnik znów pracuje z pełną mocą a jego dźwięk przy 3k obr/min to najwspanialsza muzyka jakiej można słuchać ( lepsza nawet niż rumuńskie hity:) ). To była długa i miejscami męcząca trasa, ale jedno wiemy na pewno. Nie ma lepszego samochodu w którym można by ją pokonać. 205 gti pozostanie dla mnie na zawsze najlepszym samochodem jaki stworzono. Wszystko w tym samochodzie - kierownica, umiejscowienie gałki zmiany biegów, fotele, zegary zostało zaprojektowane przez geniusza a silnik mi16 to mechaniczny majstersztyk - ostateczny magiczny składnik którego zabrakło w orginale, a który sami uzupełniliśmy.

KONIEC! - czas myśleć o kolejnej wyprawie za rok:) Teraz trzeba zreanimować puga bo jest troche napraw koniecznych do wykonania. Na razie dajemy mu odpocząć. Zasłużył sobie na to w pełni.
Ostatnio zmieniony 10 maja czw, 2012 12:08 pm przez Fox, łącznie zmieniany 1 raz.
robson
Peugeot 205 Master
Posty: 2904
Rejestracja: 03 paź wt, 2006 6:27 pm
Numer Gadu-gadu: 0

Re: 28 kwietnia - 6 maja 2012 Trip do Rumunii

Post autor: robson »

Michał wyprawa i fotki są z.....e,dziś zostawiłem ci wizytówke za wycieraczką. :W _O_
Awatar użytkownika
pawel
Maniak
Posty: 1120
Rejestracja: 06 lis czw, 2003 11:16 pm
Posiadany PUG: 1.9 GTI
Lokalizacja: Włocławek

Re: 28 kwietnia - 6 maja 2012 Trip do Rumunii

Post autor: pawel »

Czytałem z entuzjazmem świetna wyprawa i wyzwanie _O_
P205
Awatar użytkownika
Fox
Peugeot 205 Master
Posty: 2053
Rejestracja: 25 lis pt, 2005 5:09 pm
Posiadany PUG: 205gti, 504 coupe, 406 kombi
Numer Gadu-gadu: 6433729
Lokalizacja: Kraków
Kontakt:

Re: 28 kwietnia - 6 maja 2012 Trip do Rumunii

Post autor: Fox »

Dzięki wielkie! Każdemu życzę przejechania tej trasy. Żadnego z jej fragmentów nie opuściłbym gdybym miał ją zaplanować drugi raz. Jakby kogoś interesowały koszty:

przejechaliśmy 3600km, migacz spalił 240l paliwa co daje średnie spalanie 6,7l/100 i koszt 1400zł

noclegi:

90+60+80+3x60+80+100=590zł

assistance - 80zł
winieta w Rumunii - 20zł
prom przez Dunaj - 20zł
most przez Dunaj - 11zł

wejściówka na wesoły cmentarz 2 osoby - 10zł
rejs po delcie Dunaju - 230zł

jedzenia nie liczę bo 1) koszt jedzenie w Rumunii jest taki jak w Polsce więc i tu i tu musielibyśmy przez ten czas wydać tyle samo 2) każdy ma inne nawyki żywieniowe. my jedliśmy obiady w knajpach , na śniadanie jogurt a kolacji w ogóle nie jadamy:)

suma sumarum : 2361zł do podziału na dwie osoby. Razem z posiłkami, zapasem wina na pół roku i kilkoma rupieciami wyszło ponad 3k niemniej jednak dysponując kwotą 2,5k można na taką trasę się wybrać i ją objechać. Czego wszystkim jeszcze raz życzę:)
Ostatnio zmieniony 10 maja czw, 2012 11:59 am przez Fox, łącznie zmieniany 2 razy.
Awatar użytkownika
Martinoo
Moderator
Posty: 4031
Rejestracja: 16 lip czw, 2009 3:55 pm
Posiadany PUG: 205 Color line Dturbo, 307 XSI HDI, 407 SW 2.0 HDI
Numer Gadu-gadu: 8330169
Lokalizacja: Gdynia
Kontakt:

Re: 28 kwietnia - 6 maja 2012 Trip do Rumunii

Post autor: Martinoo »

Świetna wyprawa, dałeś mi pomysł na przyszłośc żeby wybrać się w taką trase dieselkiem :D
205 1.9 Dturbo -> NIE MA OGNIA BEZ DYMU !!! ;P
307 XSI 2.0 HDI ~140KM
407 SW 2.0 HDI 136KM
P.S Nie drażnij lwa!
Obrazek
grzesiek309
Peugeot 205 Master
Posty: 5502
Rejestracja: 01 lis ndz, 2009 8:13 pm
Posiadany PUG: Dużo 205 & Partner V6
Numer Gadu-gadu: 0
Lokalizacja: Białystok
Kontakt:

Re: 28 kwietnia - 6 maja 2012 Trip do Rumunii

Post autor: grzesiek309 »

Czytając tą relację czułem się jakbym sam tam był :D Z niecierpliwością czekam na kolejny opis Twojej wyprawy :W
Jest Ci smutno? Jest Ci źle? Wsiądź do puga, przejedź się!
Określenie "Poranny poprawiacz nastroju" nabiera nowego znaczenia... :D
Naprawy, modyfikacje, remonty 205 i nie tylko ;) https://www.facebook.com/205renovation/
ODPOWIEDZ