Ani się nie obejrzałem, a minęło 5 lat, odkąd kupiłem dizelka.
Pierwotnie miał posłużyć za dupowóz do przejeżdżenia zimy, a tymczasem stał się niemalże członkiem rodziny. Jest moim wiernym kompanem podróży, zastępuje mi komunikację miejską i właściwie nigdy nie zawodzi.
Przez pół dekady zrobiliśmy razem 82.476 kilometrów, zwiedziliśmy łącznie 16 krajów. Niektóre po kilka razy. To jedyny wóz z forum oprócz XAD "AutoLwa" Helterskeltera, który od 2013 przejechał wszystkie cztery klubowe tripy od początku do końca.
Zawsze marzyłem o najbardziej wypasionych wersjach 205 (i też je kupowałem), ale to niepozornym XRD jeździ mi się najlepiej. Najlepiej, w sensie spokoju ducha, wygody i ekonomii.
Nie ma tu falowania obrotów, części są proste, dostępne i w większości tanie jak barszcz.Nie muszę się martwić o wysiedziane boczki foteli, jasne wnętrze nie nagrzewa się bardzo latem, a materiałowe fotele nie odmrażają dodatkowo tyłka zimą.
Dodatkowo mój egzemplarz (co nie dotarło do mnie od razu) to bogato jak na wczesne XRD wyposażona wersja. Ma lakier metalik, panoramę z owiewką, centralny i elektryczne szyby.
Stylówa auta trochę odbiega od oryginału, ale nie jestem jeszcze na tyle zatwardziałym ortodoksem, żeby umieć cieszyć się czarną dokładką bieda i plastikowym kołpakiem, dlatego uważam, że dizelek w swoim obecnym kształcie prezentuje się optymalnie.
Zbliżam się obecnie do 304 tysięcy przebiegu. To mało na ten silnik, ale całkiem sporo, jak na budę, zwłaszcza eksploatowaną w Polsce i na tripach. Myślę, że na 30. urodziny przydadzą się małe poprawki blacharskie i konserwacja podwozia oraz profili zamkniętych. Jeśli uda się plan przygotowania drugiego daily, XRD w 2017 trochę odpocznie.
A póki co - jeździ dzielnie i nie wygląda na swój wiek. "To wspaniała jest maszyna, choć ma już ze trzydzieści lat"
Na koniec - kilka zdjęć z "rodzinnego albumu".