forum.peugeot205.pl

Ewidentnie ostatnie zjawiska pogodowe nie przypadły Żółwiowi do gustu. Otóż zbuntował się i zaczął palić na 3 cylindry. Myślałem, że to przez to, że stał 8 godzin na srogim deszczu i wilgoć zaatakowała układ elektryczny. Ale kable, kopułka i palec były wymieniane całkiem nie dawno. A po przestaniu kilku godzin w suchym garażu dolegliwości nie minęły. Ostatnio też nie miałem wiele czasu żeby zagłębić się w czeluści komory silnika i tylko rzuciłem okiem czy prą nie tańczy po bloku silnika - nie tańczy. Przy jeździe czasem zaskoczy ale podejrzewam, że to przez nagromadzenie niespalonej mieszanki w komorze spalania.
Od czego zacząć - co proponujecie?

Zacznij od wyczyszczenia świec.

Wysłane z mojego SM-G903F przy użyciu Tapatalka

Wczoraj udało mi się wygospodarować trochę wolnego czasu i poświęciłem go Żółwiowi. Za radą Grzegorza zacząłem od świec, lecz już po zdjęciu kabla WN na pierwszej, wszystko się wyjaśniło. Nie wiem skąd ani jak i którędy ale dostała się tam woda (ok 1 cm) - więc prąd z kabla uciekał na blok silnika. Po wysuszeniu wykręciłem świece i wyczyściłem - jak na razie Żółwion pędzi jak trzeba.

Wielkie dzięki dla Grzegorza za szybką i trafną podpowiedź.

Nieźle, prawie dwa i pół roku bez posta
Żółwion rezyduje w garażu za sprawą prawdopodobnie rozsypanej tulejki w przekładni pośredniej. Niestety czasu nie mam na razie żeby się tym zająć. Do tego przy tej operacji można by od zrazu wymienić sprzęgło i kilka innych dupereli związanych z operacją zdjęcia kielicha sprzęgła.
W ramach braku wozidła, przerzuciłem się na większy rozmiar i kupiłem 405. Oprócz elektrycznych przednich szyb - bieda. Trochę zaniedbany mechanicznie ale wizualnie ma potencjał.

Monoblok - monolog.
Korzystając z urlopu zapuściłem się w czeluścia garażu, żeby powalczyć z lwem a raczej zółwiem. Rozkręciłem pół komory silnika, żeby dostać się do przekładni pośredniej. Okazało się, że tulejka jest cała - przynajmniej z zewnątrz. Wewnętrzny wieloklin od strony skrzyni został zmielony na gładko. Co gorsza tulejka, która jak twierdzi Manwe - powinna zejść ręką, nie ustępuje nawet młotkowi i palnikowi. Może ustąpi kątówce i przecinakowi.
Poniżej dawka zdjęć.

Podczas porządków w garażu znalazłem coś takiego. Pamiętam, że szukałeś linki ssania, chcesz?

Wysłane z mojego LYA-L29 przy użyciu Tapatalka

Fant już u mnie, dzięki Filipczak. Natomiast poszukuje tulejki łączącej wałek przekładni pośredniej z wałkiem skrzyni od leżaka. Jeżeli ktoś widział, ma, lub wie gdzie jest do dostania, proszę o info.

Dziś ze względu na cieknącą pompę hamulcową, postanowiłem trochę pogrzebać przy Żółwionie. Dawno nic przy nim nie robiłem, przez co wygląda kiepsko i aż mi go żal.
Pompa wymieniona razem z serwem (było zalane płynem hamulcowym jakieś 200 ml), wymieniłem również cięgno ssania. Przy okazji odkryłem, że lewe przednie głośniki nie grają. A na koniec niespodzianka: Żółwion nie odpala. Przez przypadek musiałem poruszać jakieś kable i wygląda na to, że nie ma dostatecznej masy. Ehhh i tak oto z chwili z ciepłego popołudnia zrobi się kilka dni grzebania za usterką.
Życzcie powodzenia.

Ale powrót z zaświatów! Jakie były losy żółwia w ostatnim czasie? Nie widywałem go ani na ulicach, ani na spotach, zero, nic... Po prostu stał?

W międzyczasie też kupiłem sobie białego XS-a. Stoi nawet teraz gdzieś w Twoich okolicach i nie może się doczekać powrotu od mechanika...

Trzymam kciuki za prace. Sezon na dłubanie chyba nigdy nie był bardziej sprzyjający...

No, nie było mnie na forum rok bez 10 dni.
Całą zimę stał w garażu a i wiosną tylko sporadycznie goniony po okolicy. Aczkolwiek ostatnio nawet do Krakowa nim zawitałem, po drodze mijając srebrną 205 z dwojgiem pasażerów w środku. (pozdrawiam, jeśli czytają).
Tak mnie wzięło dziś na sentymentalną podróż do krainy nigdy niekończącego się dłubania przy Pugu - tęskniłem za tymi wiązankami przekleństw, przeplatającymi się z zadowoleniem odkręcenia kolejnej śruby.
Czytałem wątek o Twoim XS'ie - zacny projekt. Muszę popracować nad Żólwionem, żeby utrzymać tytuł najładniejszego XS'a w Polsce.
Muszę częściej zaglądać.
Pozdrawiam.

Tak niewiele - może dać tak wiele radości.
W końcu udało mi się poświęcić więcej czasu Żółwionowi.
Słoneczny dzień spędziłem na dopieszczaniu tego i owego.
W końcu wymieniona linka licznika działa.
Wymieniony obrotomierz.
Lewe głośniki grają.
Silnik pali - radio robiło lekkie zwarcie.
Wnętrze posprzątane i odkurzone.
Chce się żyć!

Zwyczajowo na jesień wjeżdżam Żółwionem do garażu i rozbieram tak, żeby nie dało się nim wyjechać. Co zabezpiecza ewentualne próby eksmisji go za sprawą żony czy teścia. A że od kilku lat taktyka ta sprawdza się świetnie to i w tym roku tego dokonałem.
Aczkolwiek potrzebna mu była wymiana łożyska piasty prawego koła i wymiana dziurawej osłony przekładni kierowniczej, z jej umyciem, nasmarowaniem i złożeniem.
Korzystając z okazji, że zwrotnice są zdjęte - wypiaskowałem je oraz pomalowałem proszkowo. Jeszcze tylko wprasować łożyska.
Tylne zawieszenie też czeka na wymianę amortyzatorów, które kupiłem w okazyjnej cenie. Stare przy ostatnim przeglądzie wykazywały - według pomiarów poniżej 10% sprawności.
Do tego wymiana oleju, filtrów, wahaczy i końcówek drążków kierowniczych.
Przydało by się również przemalować zaciski.

Łał! Ponad dwa lata absencji.
Dziś po odespaniu poprzedniej doby, postanowiłem skorzystać z ciepła wiosennego słońca i przebudzić Żółwiona ze snu zimowego. Po zamontowaniu aku, usiadłem w niesamowicie wygodnym fotelu tuż za kierownicą. Lecz uroki tego jakże podniosłego momentu popsuł zapach zbliżony do odoru padłej krowy w augiaszowej stajni. Okazało się, że pod moją nieobecność, skorzystać z gościny schowka postanowiła mysz. Ilość odchodów wskazywała na dość długi pobyt niechcianego gościa. Dokładne sprzątanie, mycie i wietrzenie osłabiło lecz nie wyrugowało całkowicie odoru. Dzięki temu wsiadając do puga, wspominam czasy gdy pomagałem babci doić krowy.
Natura nie lubi pustki.

Gratuluje:) może chcesz się pozbyć brzydkiego zapachu i puga?

Jak na razie skutecznie wietrzę, pomykając z otwartym szybrem i opuszczonymi szybami. Jest lepiej.