Re: 205 mi16 - "Tuptuś"
: 24 mar czw, 2016 8:11 pm
Niestety skończyły się dobre wiadomości w tym temacie.
Jako że ostatnio nie mam czasu na nic , wziąłem dzisiaj w pracy wolne żeby móc w końcu wybrać się na ustawienie zbieżności.
Dzień zacząłem jednak od wymiany oleju i filtru. Tym razem zalałem silnik syntetycznym Total'em 5W40. Ostatnie oględziny samochodu przed wyjazdem ukazały że z lewego łącznika stabilizatora spadła mi guma na górnym jego mocowaniu. Podejrzewam że sam go sobie zepsułem nieudolnie go odkręcając:( Chwilę potem odkryłem że mam porysowany kawałek boku samochodu i klapy. Nie przypominam sobie kiedy to się mogło stać. Pewnie wnosząc albo wynosząc coś z garażu zahaczyłem o samochód. Bieda...Postanowiłem się jednak nie przejmować i pojechałem ustawić zbieżność. Udało mi się znaleźć zakład świadczący takie usługi 2km od garażu. Niby niewiele a i tak było gorąco. Auto jechało tak koślawo że miałem problemy z utrzymaniem się na swoim pasie. W końcu dotarłem.
O ile przód udało się ładnie ustawić to diagnosta ostrzegł mnie że odnośnie tylnej belki. Podobno mam ją tak krzywą że nie powinienem się zdziwić jak jakiś szybszy zakręt zakończę rowem. Lewe tylne koło odchylone jest na zewnątrz. Jeśli miałbym gdzieś tym samochodem jechać to musiałbym zrobić drugi remont belki w ciągu dwóch lat i po przejechaniu 4tys km od poprzedniego. No nic, trudno, miałem jeszcze trochę czasu więc pojechałem na przegląd. Zaraz po wyjeździe z pierwszego warsztatu samochód zaczął chodzić tylko na 3 cylindry. Po chwili przestał działać jeden migacz. Zatrzymałem się, poruszałem kablami, nic. Dopiero kilkukrotne przegazowanie go pomogło. Uruchomił się czwarty cylinder. Przejachałem 2-3 km i nagle silnik zaczął powodować dziwne wibracje. Tak około 3tys obr wszystko drgało tak jakby jakiś element układu przestał być wyważony. Nie wiem czy coś się odkręciło czy odpadło? No nic, byłem już pod stacją kontroli więc wjechałem. Chłop sprawdził wszystko co się dało (nawet spaliny) i oznajmił.
- Wszystko byłoby idealnie gdyby nie to, że olej panu cieknie wartkim strumieniem.
- ???
Patrzę pod samochód i rzeczywiście. Uzbierała się tam spora kałuża. Z przeglądu nici.
Wróciłem do garażu. Wczołgałem się pod samochód. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy to strużka oleju idąca od czujnika poziomu oleju. Wyciągnąłem go i rzeczywiście uszczelka wyglądała na trochę krzywą. W jednym miejscu była wygięta. No cóż - poszedłem na spacer do sklepu z częściami i kupiłem nową, przykręciłem. Z tego miejsca już nie cieknie ale to nie zmieniło ogólnego obrazu sytuacji. Struga oleju leje się tutaj:
Skrzynia jest sucha. Olej wycieka "zza rogu" i leje się w dół przy pierwszej śrubce od lewej w misce. Po uruchomieniu silnika na około minutę naciekło mi go na podłogę tyle:
Nie wiem czy to możliwe że oring wypadł i stąd te wibracje? Boje się o tym myśleć. Jest pewnie jakiś promil szansy że np za słabo dokręciłem nowy filtr ale chyba wtedy olej nie ciekłby tyłem samochodu. Cholera wie. Trzeba powoli oswajać się z myślą że jeśli pojedziemy w tym roku na tripa to pewnie kombiakiem.
Jako że ostatnio nie mam czasu na nic , wziąłem dzisiaj w pracy wolne żeby móc w końcu wybrać się na ustawienie zbieżności.
Dzień zacząłem jednak od wymiany oleju i filtru. Tym razem zalałem silnik syntetycznym Total'em 5W40. Ostatnie oględziny samochodu przed wyjazdem ukazały że z lewego łącznika stabilizatora spadła mi guma na górnym jego mocowaniu. Podejrzewam że sam go sobie zepsułem nieudolnie go odkręcając:( Chwilę potem odkryłem że mam porysowany kawałek boku samochodu i klapy. Nie przypominam sobie kiedy to się mogło stać. Pewnie wnosząc albo wynosząc coś z garażu zahaczyłem o samochód. Bieda...Postanowiłem się jednak nie przejmować i pojechałem ustawić zbieżność. Udało mi się znaleźć zakład świadczący takie usługi 2km od garażu. Niby niewiele a i tak było gorąco. Auto jechało tak koślawo że miałem problemy z utrzymaniem się na swoim pasie. W końcu dotarłem.
O ile przód udało się ładnie ustawić to diagnosta ostrzegł mnie że odnośnie tylnej belki. Podobno mam ją tak krzywą że nie powinienem się zdziwić jak jakiś szybszy zakręt zakończę rowem. Lewe tylne koło odchylone jest na zewnątrz. Jeśli miałbym gdzieś tym samochodem jechać to musiałbym zrobić drugi remont belki w ciągu dwóch lat i po przejechaniu 4tys km od poprzedniego. No nic, trudno, miałem jeszcze trochę czasu więc pojechałem na przegląd. Zaraz po wyjeździe z pierwszego warsztatu samochód zaczął chodzić tylko na 3 cylindry. Po chwili przestał działać jeden migacz. Zatrzymałem się, poruszałem kablami, nic. Dopiero kilkukrotne przegazowanie go pomogło. Uruchomił się czwarty cylinder. Przejachałem 2-3 km i nagle silnik zaczął powodować dziwne wibracje. Tak około 3tys obr wszystko drgało tak jakby jakiś element układu przestał być wyważony. Nie wiem czy coś się odkręciło czy odpadło? No nic, byłem już pod stacją kontroli więc wjechałem. Chłop sprawdził wszystko co się dało (nawet spaliny) i oznajmił.
- Wszystko byłoby idealnie gdyby nie to, że olej panu cieknie wartkim strumieniem.
- ???
Patrzę pod samochód i rzeczywiście. Uzbierała się tam spora kałuża. Z przeglądu nici.
Wróciłem do garażu. Wczołgałem się pod samochód. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy to strużka oleju idąca od czujnika poziomu oleju. Wyciągnąłem go i rzeczywiście uszczelka wyglądała na trochę krzywą. W jednym miejscu była wygięta. No cóż - poszedłem na spacer do sklepu z częściami i kupiłem nową, przykręciłem. Z tego miejsca już nie cieknie ale to nie zmieniło ogólnego obrazu sytuacji. Struga oleju leje się tutaj:
Skrzynia jest sucha. Olej wycieka "zza rogu" i leje się w dół przy pierwszej śrubce od lewej w misce. Po uruchomieniu silnika na około minutę naciekło mi go na podłogę tyle:
Nie wiem czy to możliwe że oring wypadł i stąd te wibracje? Boje się o tym myśleć. Jest pewnie jakiś promil szansy że np za słabo dokręciłem nowy filtr ale chyba wtedy olej nie ciekłby tyłem samochodu. Cholera wie. Trzeba powoli oswajać się z myślą że jeśli pojedziemy w tym roku na tripa to pewnie kombiakiem.