Strona 16 z 17

Re: 205 mi16 - "Tuptuś"

: 02 sie wt, 2016 1:42 pm
autor: Vroobell205
Pozwolę sobie zrobić to za Michała i wrzucę moją kompozycję, ktorą zrobiłem jako zwieńczenie sprawy.

Re: 205 mi16 - "Tuptuś"

: 16 sie wt, 2016 10:07 pm
autor: Fox
Dziękuję Vrooblu za podsumowanie tematu. Samochód uznaję za tymczasowo skończony więc i nie garnąłem się już specjalnie na robienie kolejnych zdjęć.
moralez pisze:taki troche offroadowy setup zawieszenia masz :mrgreen:
Zaiste. Setup wyszedł wyjątkowo terenowy. Liczyłem że sprężyny ugniotą się po pierwszym tysiącu kilometrów i auto zejdzie na dół. Niestety tak się nie stało. Trochę to dziwne. Sprężyny w końcu są od standardowego gti a silnik mam trochę cięższy. Nie będę tego jednak korygował. W końcu nauczę się kiedyś samemu regulować wysokość tyłu, ustawie całość na wysoko i pojadę przejechać w końcu trasę SH-20 w Albanii:)

Na zakończenie tematu wrzucam jedno zdjęcie pokazujące kierunek na przyszłość. Czas zająć się czymś bardziej ambitnym. Dla Tuptusia wynająłem dzisiaj miejsce postojowe na jednym z pobliskich osiedli. Żal mi było wystawiać go na deszcz i śnieg. Będzie sobie spokojnie leżakował pod dachem. W garażu pojawił się natomiast nowy lokator i tak już chyba zostanie. Następuje zmiana pokoleniowa. Wyjątkowo - wsteczna:)

Obrazek

Więcej może kiedy indziej i w innym temacie. Chwilowo cierpię na brak czasu, który mógłbym przeznaczyć na garaż. Być może we wrześniu lub październiku coś się zacznie dziać. Oby do jesieni:)

Re: 205 mi16 - "Tuptuś"

: 16 sie wt, 2016 10:15 pm
autor: Martinoo
to pozamiatałeś tą gablotą

Re: 205 mi16 - "Tuptuś"

: 16 sie wt, 2016 10:35 pm
autor: Indjana
;o pokaż więcej zdjęć!
skąd masz?

Re: 205 mi16 - "Tuptuś"

: 17 sie śr, 2016 12:31 am
autor: moralez
Ty lisie! Zebym wiedzial co przyciagniesz z tej Francji to bym został jeden dzień dłużej

Re: 205 mi16 - "Tuptuś"

: 17 sie śr, 2016 11:56 am
autor: Vroobell205
My z Pauliną Gratulujemy!

PS: dzięki za prezent :)

Re: 205 mi16 - "Tuptuś"

: 30 paź ndz, 2016 9:29 pm
autor: Fox
Dawno nic się nie działo z 205. Nie licząc wycieczki do Białegostoku, samochód używany jest bardzo sporadycznie. Niestety ma trochę pecha. Nie udało mi się ani razu wyjechać nim gdziekolwiek i wrócić bez napotkania deszczu. Bez względu na to jaka jest pogoda gdy postanawiam gdzieś pojechać, gdy tylko wracam to leje jak z cebra.

Jakiś czas temu kolega zaprosił mnie na grilla. Piękna pogoda, ciepło, można by rzecz że środek lata. Posiedziałem do 23 i jak tylko pomyślałem że można by wracać, to lunęło tak że zanim złożyliśmy stół byłem przemoczony do suchej nitki. Widząc co się dzieje zaproponowałem koleżance, która akurat mieszka za miastem, że ją odwiozę. Ulica Łokietka, wyjazd na Zielonki. Na ulicy rzeka, z nieba ściana wody. Wyprzedzam wszystkich maruderów, z trudem trzymam kierownicę prosto na tych kałużach. Nagle auto gaśnie, tak po prostu, na środku skrzyżowania. Ledwo dotaczam się na skraj drogi. O dziwo dokładnie w tej chwili przestaje padać. Jakbyśmy byli akurat w oku cyklonu. Wychodzę, otwieram maskę, zaglądam do środka. Pobojowisko! Z kopułki zostały strzępy. Rozpędzając auto podczas wyprzedzania, do odcinki, spowodowałem że najwyraźniej odkręcił się palec rozdzielacza. Świecę latarką i rzeczywiście. Palec wisi na jednej śrubie a kopułka, w kawałkach, dynda na kablach.
- Wiesz co się stało? Dasz radę naprawić?
- Ten element, o tutaj, odkręcił się i rozwalił to co było tutaj przymocowane a czego tutaj już nie ma - objaśniłem sytuacje bez używania słówek technicznych - powinienem sobie dać radę.
Otwieram bagażnik z drżącym sercem. Są tam zapasowe części czy nie ma? Odkąd 205 została wyeksmitowana z garażu to wszystkie jej bambetle wożę w bagażniku. No chyba że akurat muszę przewieźć coś innego...Chwila grozy, świecenie latarką po ciemnym bagażniku i ... jest! Torba części zapasowych. Macam w bocznej kieszeni torby i nie mogę uwierzyć mojemu szczęściu. Komplet imbusów oraz 10tka na grzechotce! Odkręcam strzępy plastiku, przykręcam nowe elementy. Zaczyna znowu padać.
- Pomóc państwu jakoś? - nieznajomy mi głos odzywa się za plecami.
Odwracam się a tam głowa jakiejś pani wystaje z jakiegoś suva.
- Przejeżdżałam tędy wcześniej i zobaczyłam państwa. Żal mi się was zrobiło. Podwieźć państwa gdzieś?
- Nie trzeba, myślę że zaraz sami stąd odjedziemy - mówię pewny siebie - chyba...
Wracam do kabiny, przekręcam kluczyk, odpalił! Patrzę na zegarek. 8 min.
- Ale mi zaimponowałeś - mówi koleżanka - chociaż wyglądało to nieciekawie to ani chwili się nie bałam.
- To chyba dlatego że mieszkasz 150m stąd i zawsze mogłabyś iść do domu a mnie tutaj zostawić na deszczu
- To też:)

Od tej pory po znajomych krążą plotki że wyreżyserowałem tą usterkę. Zbyt podejrzane jest to że tak szybko udało mi się uporać z zepsutym samochodem. Nie wspominam że kopułkę w mi16 można wymienić w 2min. Czasem lubię 205:)

Czasem lubię mniej. Od tamtego czasu odkryłem już dwa razy że po stronie pasażera dywan jest mokry po każdej wycieczce. Nie miałem nigdy czasu sprawdzić dokładnie skąd się leje i co. Doszedłem więc do wniosku że to nagrzewnica. W końcu to chyba jedyny element w tym aucie, którego nigdy nie wymieniłem. Zasięgnąłem więc rady Gada.
- Jeśli leje się od strony pasażera to nie mogą być uszczelki. One są od strony kierowcy. Jeśli leje się z drugiej strony to musi być pęknięta nagrzewnica. Są dwa typy nagrzewnic. Jedna ma wyjście prostopadłe, druga pod kątem. Jeśli kupisz zestaw razem z rurkami to nie ma znaczenia jaką masz teraz. Wymienisz całość.

Tak też zrobiłem.

Obrazek

Zacząłem od spuszczenia wody z układu chłodniczego. Tutaj się wkurzyłem. Czemu to auto nie ma korka spustowego w chłodnicy? W 504 odkręcasz zaworek ręką, nawet bez żadnego klucza, i woda spływa. Tutaj trzeba ściągać rurę a potem męczyć się ładny kwadrans żeby ją założyć na nowo w tej ciasnocie. Nie podoba mi się to ale cóż zrobić...
Słyszałem że należy rozkręcić całą deskę żeby się dostać do nagrzewnicy. Zabrałem się więc za rozkręcanie panelu środkowego. Po wykręceniu niezliczonej ilości śrub nadal nie udało mi się tego zdemontować. Nie udało mi się znaleźć kolejnych śrub a panel jak siedział na miejscu tak siedział dalej. Przy okazji uderzyła mnie tandeta plastiku z jakiego jest to wszystko zbudowane. Wcześniej nie zwracałem na to uwagi. Ten plastik jest okropny a na dodatek trzeba się z nim obchodzić jak z jajkiem żeby tego nie połamać. Przykre to...

Zdemontowałem w końcu tylko półkę pod bezpiecznikami i wczołgałem się pod kierownicę. Okazało się, że po zdemontowaniu kawałka blachy (przykręcanego na dwie śruby do kolumny kierownicy), do którego przyczepiony jest jeden przekaźnik i jakieś czarne pudełko z wtyczką na dużo pinów, da się dostać do nagrzewnicy:

Obrazek

Siedzi sobie ona tak trochę pod kątem. Tutaj już zamontowana nowa:

Obrazek

Ciekawostką oraz, początkowo, elementem stresującym było odkrycie, że o ile moja oryginalna nagrzewnica miała wejście rurek na dole tak ta nowa, włożona w ten sam sposób nie pasowała. Tzn sama nagrzewnica pasowała ale rurki nie trafiały w otwory w grodzi. Na szczęście po obróceniu jej do góry nogami i włożeniu rurek odwrotnie całość już weszła na swoje miejsce. Śruby są w takich miejscach że pasują w obie strony.

Najtrudniej było mi odczepić stare rurki i potem przykręcić na miejsce nowe. Jest tam jednak strasznie ciasno. No ale da się to zrobić. Niestety po zdemontowaniu wszystkiego odkryłem tam tylko kilka kropel płynu chłodniczego. To nie to... Nie tędy ciekło. Złożyłem wszystko na nowo, już z nową nagrzewnicą i odkręciłem dmuchawę. Wylało się z niej mnóstwo wody! Nie wiem jakim cudem tam było tak mokro a mimo to dmuchawa działała. Chlusnęło stamtąd jakby ktoś wylał kubek wody. Zdjąłem podszybie i zacząłem się zastanawiać jak tam ma się NIE lać woda. Ten cały dukt wentylacyjny jest pionowy i niczym nie osłonięty. Zwieńczony jest uszczelką która otacza go tak w 90% tylko ale wygląda na oryginalną. Nie rozumiem tego samochodu...

Na koniec, skoro już miałem częściowo tylko rozkręcony panel to wymieniłem żarówkę o której zapomniałem poprzednim razem. Tą od podświetlenia popielniczki, która była dla mnie ostatnio zagadką:

Obrazek

Korzystając z tego, że auto stało gościnnie w garażu, wymieniłem jeszcze uszczelkę bagażnika i drzwi kierowcy. Może będzie teraz w aucie choć trochę ciszej.

Podsumowując: 205 to mały, ciasny i raczej tandetnie wykonany samochód który jednak jest wspaniały i niepowtarzalny:)

Re: 205 mi16 - "Tuptuś"

: 31 paź pn, 2016 10:46 pm
autor: RafGentry
Udręka i ekstaza! Nikt tak nie potrafi oddać ogromu uczuć, jakie towarzyszą posiadaniu 205-tki... :lol:

Re: 205 mi16 - "Tuptuś"

: 06 lis ndz, 2016 1:16 am
autor: Orfister
Czyta się to z zapartym tchem..
Gdybyś kiedyś się nudził więcej niż tydzień, to może pomyśl o napisaniu książki...Wiesz ilu miałbyś czytelników ? -)

Re: 205 mi16 - "Tuptuś"

: 06 lis ndz, 2016 10:53 am
autor: Fox
Przez ostatni rok, z braku czasu i spokoju (jestem w stanie pisać tylko gdy dziecko jest poza domem) musiałem zarzucić nawet tradycję pisania relacji z tripów. Taki los.

Jeśli czytelnicy lubią czytać te moje okazjonalne wrzutki na forum to polecam im książki Eduardo Mendozy. Znam je co prawda z oryginałów ale z tego co wiem to polskie tłumaczenia też są wyjątkowo dobre. Szczególnie rekomenduję serię o detektywie-szaleńcu bez imienia. "Przygody fryzjera damskiego", "Oliwkowy labirynt" czy najnowszą "Tajemnica zaginionej ślicznotki". Ten gość, 73 letni już, jest dla mnie niezrównany. Przeczytałem wszystkie jego książki i liczę że jeszcze kilka zdąży napisać.

Re: 205 mi16 - "Tuptuś"

: 07 lis pn, 2016 11:49 pm
autor: klimek
Sapkowski leży na półce, a ja czytam "205mi16 - Tuptuś" 8)7
Piękny samochód i wszystko świetnie opisane, poza ciekawą lekturą znajdzie się też sporo przydatnych ciekawostek technicznych. Jak kiedyś nastanie dzień, że zdobędę własną 205, to pewnie nie raz będę szukał pomocy w tym temacie :P
Panie Fox, odwaliłeś Pan kawał dobrej roboty, przy aucie i na forum :)

Re: 205 mi16 - "Tuptuś"

: 22 lis wt, 2016 10:48 pm
autor: Zywik
Fox - pamiętaj kto może ci wydać książkę ;)

Ps: z tym nowym nabytkiem z FR to pozamiatałeś.. otro..

pozdrawiam
M.

Re: 205 mi16 - "Tuptuś"

: 18 cze ndz, 2017 11:35 am
autor: Fox
Zywik pisze:Fox - pamiętaj kto może ci wydać książkę ;)
Niestety brak czasu wyjątkowo skutecznie ogranicza moje zapędy twórcze. Być może na emeryturze (której jednak raczej nie dożyję) stanę się w końcu jakimś literatem (od siedmiu boleści ale przynajmniej wesołym i spełnionym:)

Temat odgrzebuję z dwóch powodów. Przede wszystkim dlatego że Tuptuś przejechał tegorocznego tripa o własnych siłach i na własnych kołach. Po drugie dlatego że znów musiałem przy nim grzebać. Niestety nie mogę powiedzieć żeby wycieczka na Sycylię przebiegła bezproblemowo. Wręcz przeciwnie. Jeszcze przed wyjazdem, tydzień wcześniej, musiałem go holować na wielkanocny obiad do taty, po którym spędziłem kilka godzin przeglądając kable. Okazało się że wtyczka od lambdy robiła zwarcie. Silnik zgasł i nie chciał ponownie odpalić. Nie obeszło się bez pomocy Gada.

Na samym tripie problemy zaczęły się już od samego początku. W dniu wyjazdy przestały działać wentylatory oraz spryskiwacz. Zaraz po wyjeździe z Krakowa silnik zaczął przerywać. Dwa razy zacięły się drzwi kierowcy. Po 24h padł sterownik wolnych obrotów. Na dziurach za Wenecją urwało się jedno mocowanie daszka nad licznikiem oraz drugie, trzymające grill. Kilka dni później padł centralny od strony pasażera. Przez przepełniony bagażnik urwały się oba mocowania tylnej półki.

Ilość awarii była przerażająca. Na szczęście, nie licząc okazjonalnego (przez cały czas trwania tripa) szarpania silnika, całą resztę awarii albo dało się od razu usunąć albo były na tyle niegroźne, że nie przeszkadzały w kontynuowaniu podróży.

Mimo wszystko trzeba było w końcu się tym wszystkim zająć.
pogladowy
pogladowy
Z szarpaniem silnika miałem spory problem. Podejrzewałem regulator ciśnienia paliwa, świece, kable, cewkę, moduł. Nic, wymiana wszystkiego nie rozwiązała problemu. Okazało się ostatecznie,że silnik szarpał z powodu wypalonej kopułki. Nie podejrzewałem jej wcześniej o awarię gdyż była praktycznie nowa. Przed tripem samochód przejechał na niej 2tys km. Podejrzewam że przyczyną problemu był cieknący z wałka rozrządu olej, który zalewa ją od środka. Będę musiał chyba znaleźć jakiś nadwymiarowy simmering bo tutaj wyciek następuje pomimo iż aktualna uszczelka jest nowa. Przy okazji postanowiłem zająć się całym układem zapłonowym, tak aby jego jakość nie budziła już wątpliwości. Zakupiłem więc nową kopułkę oraz kable zapłonowe Magnecor 8,5mm. Wymieniłem też, na nowy, regulator wolnych obrotów (udało mi się nawet kupić taki, pod którym ktoś się podpisał - SKV)
przewody
przewody
Bardzo cieszy mnie to, że pomimo przejechania wielu już kilometrów, komora silnika jakoś specjalnie się nie zabrudziła. Wystarczyło przetrzeć szmatką cienką warstwę drogowego kurzu i znów wszystko jest błyszczące, kolorowe i cieszy oko:)
silnik
silnik
Wymontowałem też siłownik centralnego zamka:
drzwi
drzwi
Muszę kupić nowy, na wzór tego, który był tam wcześniej.

Na koniec kilka zdjęć z tegorocznego tripa. Dla tych wyjazdów warto się z tym samochodem męczyć i utrzymywać go w dobrej kondycji:)
san vito lo capo
san vito lo capo
san vito lo capo2
san vito lo capo2
gargano1
gargano1
gargano2
gargano2

Re: 205 mi16 - "Tuptuś"

: 18 cze ndz, 2017 12:31 pm
autor: krzyska
Simmering masz prawo czy lewoskrętny zamontowany???

Re: 205 mi16 - "Tuptuś"

: 18 cze ndz, 2017 12:38 pm
autor: Fox
O to trzeba by spytać Stefa. Ja się o tym dowiem dopiero gdy zabiorę się za jego wyciąganie. Mimo wszystko ciężko mi podejrzewać żeby był odwrotny. Inaczej (wydaje mi się) o wiele więcej tego oleju byłoby wyrzucane na zewnątrz. Teraz nie ma wielkiej tragedii. Po 6,5tys przejechanych kilometrów ubyło mi 0,7l, z czego część na pewno jest normalnym zużyciem eksploatacyjnym, niezwiązanym z tym wyciekiem. Tutaj problemem jest też to że podstawka pod kopułkę (ten biały trójkąt) jest u mnie ułamana. Gdyby była cała to może ten olej by się tam nie wlewał.