Bąk, czyli 1.8d 91'
: 20 lis wt, 2018 7:49 pm
No cześć.
Za oknem leci pierwszy śnieg, to i chęci mnie naszły do uporządkowania informacji na temat Bączka.
Kolor - kanarkowo żółty. 3d, w papierach 2. właściciel w Polsce, sprowadzony od zachodnich sąsiadów.
Silnik XUD7. Przebieg? Na poprzednim liczniku było zrobione prawie 400k.
Kupiony po cenie złomowej, gdzieś w okolicach Jeleniej Góry .
Kupiłem.
Auto było w tragicznym stanie.
Belka zajechana, dziury w nadkolach, pognity próg, tu i ówdzie wgniota, boila, czy inne pęknięcie.
Zamiarowałem wziąć go na części, bo środek był w wmiarę eleganckim stanie, to i mnie stan techniczny za bardzo nie interesował. Byle dojechać te 400km.
Właśnie - 400km. Kilka godzin drogi.
Krótko mówiąc - zakochałem się.
Sory za jakość, tak wyszło że mam tylko takie zdjęcie przed remontem. No, i tak w maju tego roku Bąk wjechał na garaż, w bliżej nieokreślonym terminie miał z niego zjechać, już jako sprawne autko.
Ale jak się domyślałem, im dalej w las, tym było gorzej.
Teraz sam już nie wiem od czego zaczynaliśmy. Od spodu, od wnętrza, czy od czego. W każdym razie prace ruszyły. W końcu przyszedł czas na przód, jak można się domyślić, też nie było zbyt kolorowo:
Miałem więcej zdjęć z bardziej skorodowanych miejsc, ale w trakcie trwania akcji resystutacji Bąka, gdzieś na melanżu przepiłem telefon, razem z większością zdjęć. Więc tyle powinno starczyć do określenia stanu, w jakim to autko było. Co było z nim nie tak, to już sam do końca nie pamiętam.
Zaczęliśmy od blachary, wszystko trzabyło urzeźbić od nowa, albo połatać jak się da.
Ile to trwało, ile przekleństw, ile rezygnacji to przestałem liczyć. W końcu szopka blacharska dobiegła końca. To był krok milowy.
Na szczęście dla nas, na placu stała skasowana 205tka, aka Łatek, z całkiem sprawną belką. Nadała się idealnie na przeszczep. Dzięki temu na złom poszła wykolebana z Żółtka.
Potem przyszedł czas na zawieszenie przód, wpadły lepsze (mniej wykolybane, też z jakiegoś dawcy) wahacze, nowe gumy pod silnik, konserwacja łapy nad skrzynią i takie tam bajery.
W hamulcach nowe cylinderki, wytoczone tarcze, klocki prawie nowe. I nowe odpowietrzniki, na większy rozmiar. Stare zespoliły się z zaciskami. 1 czy 2 nowe przewody hamulcowe, bo były w tragicznym stanie.
Nowa piasta, bo poprzedni właściciel wkręcił śrubę z większym skokiem gwintu, i komplet łożysk. Półosie też były wysłużone, ale szczęśliwym trafem udało się na szrocie trafić 1.8d z praktycznie nowymi półosiami, także chwalmy Pana!
Kompletna konserwacja podwozia i progów. Chyba nie mam zdjęć już ''po''.
Dół drzwi połatałem żywicą epoksydową. Wyszło ok. Zawiasy zostały stare, tylko tuleje przewiertaliśmy na 8mm i dopasowaliśmy odpowiednie kołki. Za kołki zapłaciłem 30zł, więc było warto. Drzwi chodzą jak marzenie, domykają się i ładnie pasują. Sworzeń z zamka kierowcy też wymieniony.
Podnośnik z szyby też zdążył zgnić, więc złożyliśmy zlecenie na stworzenie nowego. Trochę giętej blachy, spawara i dostaliśmy całkiem elegancki podnośnik.
Przy masce było trochę cyrku, chyba z regulacją, w każdym razie grzybek się urwał i trzeba było skombinować nowy. Ach... Jak teraz o tym wszystkim myślę to zastanawiam się czy więcej było kur...w czy urwanych śrubek i gwintów...
Lakierniczo poprawiony, pomalowane błotniki, progi, dokładki, zderzaki i kilka elementów które wymagały odnowienia.
Żółtek wyjechał na ulice. Test zdał dobrze, więc przyszedł czas na komplet filtrów, świece i rozrząd. Potem zabawa z sparciałym wężem z układu chłodzenia. I miska olejowa, z której cieknie do teraz. Zakładałem już 3 razy, pucowana, za 3. razem nawet uszczelkę podłożyliśmy, dalej cieknie. Teraz ma plandekę pociągniętą pod silnikiem, żeby nie zostawiał śladów i umyte koło zamachowe. Zobaczymy, może jeszcze trzeba będzie zrzucić skrzynię.
Po rozrządzie zrobiłem już nim 1200km, a spalanie? Hmm na 1 baku zrobiłem 950km. Także 5l/100.
Co do wnętrza:
Kupiłem z połamanym daszkiem, źle wyregulowanym nawiewem, dziurawymi plastikami. Wykładzina zaciaprana cementem i betonem. Na drzwiach brak kieszeni, za to boczki "pełne" <3. Licznik bieda, z zegarem i dziennym licznikiem km. Niestety w całym liczniku to działały chyba tylko kontrolki "STOP", aku i świece. No i licznik km, ale tylko duży. Wrzuciłem więc taki sam licznik tylko kompletnie sprawny, z dawcy od półosi. Wyregulowany nawiew, podmiana plastików i środkowy nawiew (niestety czarny, bo szary się połamał )
To be continued...
Za oknem leci pierwszy śnieg, to i chęci mnie naszły do uporządkowania informacji na temat Bączka.
Kolor - kanarkowo żółty. 3d, w papierach 2. właściciel w Polsce, sprowadzony od zachodnich sąsiadów.
Silnik XUD7. Przebieg? Na poprzednim liczniku było zrobione prawie 400k.
Kupiony po cenie złomowej, gdzieś w okolicach Jeleniej Góry .
Kupiłem.
Auto było w tragicznym stanie.
Belka zajechana, dziury w nadkolach, pognity próg, tu i ówdzie wgniota, boila, czy inne pęknięcie.
Zamiarowałem wziąć go na części, bo środek był w wmiarę eleganckim stanie, to i mnie stan techniczny za bardzo nie interesował. Byle dojechać te 400km.
Właśnie - 400km. Kilka godzin drogi.
Krótko mówiąc - zakochałem się.
Sory za jakość, tak wyszło że mam tylko takie zdjęcie przed remontem. No, i tak w maju tego roku Bąk wjechał na garaż, w bliżej nieokreślonym terminie miał z niego zjechać, już jako sprawne autko.
Ale jak się domyślałem, im dalej w las, tym było gorzej.
Teraz sam już nie wiem od czego zaczynaliśmy. Od spodu, od wnętrza, czy od czego. W każdym razie prace ruszyły. W końcu przyszedł czas na przód, jak można się domyślić, też nie było zbyt kolorowo:
Miałem więcej zdjęć z bardziej skorodowanych miejsc, ale w trakcie trwania akcji resystutacji Bąka, gdzieś na melanżu przepiłem telefon, razem z większością zdjęć. Więc tyle powinno starczyć do określenia stanu, w jakim to autko było. Co było z nim nie tak, to już sam do końca nie pamiętam.
Zaczęliśmy od blachary, wszystko trzabyło urzeźbić od nowa, albo połatać jak się da.
Ile to trwało, ile przekleństw, ile rezygnacji to przestałem liczyć. W końcu szopka blacharska dobiegła końca. To był krok milowy.
Na szczęście dla nas, na placu stała skasowana 205tka, aka Łatek, z całkiem sprawną belką. Nadała się idealnie na przeszczep. Dzięki temu na złom poszła wykolebana z Żółtka.
Potem przyszedł czas na zawieszenie przód, wpadły lepsze (mniej wykolybane, też z jakiegoś dawcy) wahacze, nowe gumy pod silnik, konserwacja łapy nad skrzynią i takie tam bajery.
W hamulcach nowe cylinderki, wytoczone tarcze, klocki prawie nowe. I nowe odpowietrzniki, na większy rozmiar. Stare zespoliły się z zaciskami. 1 czy 2 nowe przewody hamulcowe, bo były w tragicznym stanie.
Nowa piasta, bo poprzedni właściciel wkręcił śrubę z większym skokiem gwintu, i komplet łożysk. Półosie też były wysłużone, ale szczęśliwym trafem udało się na szrocie trafić 1.8d z praktycznie nowymi półosiami, także chwalmy Pana!
Kompletna konserwacja podwozia i progów. Chyba nie mam zdjęć już ''po''.
Dół drzwi połatałem żywicą epoksydową. Wyszło ok. Zawiasy zostały stare, tylko tuleje przewiertaliśmy na 8mm i dopasowaliśmy odpowiednie kołki. Za kołki zapłaciłem 30zł, więc było warto. Drzwi chodzą jak marzenie, domykają się i ładnie pasują. Sworzeń z zamka kierowcy też wymieniony.
Podnośnik z szyby też zdążył zgnić, więc złożyliśmy zlecenie na stworzenie nowego. Trochę giętej blachy, spawara i dostaliśmy całkiem elegancki podnośnik.
Przy masce było trochę cyrku, chyba z regulacją, w każdym razie grzybek się urwał i trzeba było skombinować nowy. Ach... Jak teraz o tym wszystkim myślę to zastanawiam się czy więcej było kur...w czy urwanych śrubek i gwintów...
Lakierniczo poprawiony, pomalowane błotniki, progi, dokładki, zderzaki i kilka elementów które wymagały odnowienia.
Żółtek wyjechał na ulice. Test zdał dobrze, więc przyszedł czas na komplet filtrów, świece i rozrząd. Potem zabawa z sparciałym wężem z układu chłodzenia. I miska olejowa, z której cieknie do teraz. Zakładałem już 3 razy, pucowana, za 3. razem nawet uszczelkę podłożyliśmy, dalej cieknie. Teraz ma plandekę pociągniętą pod silnikiem, żeby nie zostawiał śladów i umyte koło zamachowe. Zobaczymy, może jeszcze trzeba będzie zrzucić skrzynię.
Po rozrządzie zrobiłem już nim 1200km, a spalanie? Hmm na 1 baku zrobiłem 950km. Także 5l/100.
Co do wnętrza:
Kupiłem z połamanym daszkiem, źle wyregulowanym nawiewem, dziurawymi plastikami. Wykładzina zaciaprana cementem i betonem. Na drzwiach brak kieszeni, za to boczki "pełne" <3. Licznik bieda, z zegarem i dziennym licznikiem km. Niestety w całym liczniku to działały chyba tylko kontrolki "STOP", aku i świece. No i licznik km, ale tylko duży. Wrzuciłem więc taki sam licznik tylko kompletnie sprawny, z dawcy od półosi. Wyregulowany nawiew, podmiana plastików i środkowy nawiew (niestety czarny, bo szary się połamał )
To be continued...