Strona 7 z 9

Re: 504 COUPE

: 21 gru czw, 2017 7:47 pm
autor: moralez
Fox renowacja tego hiluxa z top gear to by bylo cos :mrgreen:

Re: 504 COUPE

: 02 sty wt, 2018 11:09 pm
autor: Fox
moralez pisze:Fox renowacja tego hiluxa z top gear to by bylo cos :mrgreen:
Zanim wezmę się za tego typu prace to wcześniej muszę nauczyć się spawać oraz zgromadzić koło garażu stos arkuszy przeróżnej blachy. W przeciwnym wypadku outsorce'ing tego typu prac doprowadziłby mnie do pewnej plajty:)

Święta, święta i po świętach. Z całego tego czasu najmilej wspominam dzień dzisiejszy, podczas którego ja miałem jeszcze wolne, wymuszone przez zakład pracy, jako rekompensata za trzech króli wypadających w sobotę, natomiast Kukuncio poszedł już do przedszkola:) Niesamowite jest to jak święta z dziećmi potrafią wymęczyć. Podczas każdych świąt, jeden dzień powinien być ustawowo dniem z czynnym przedszkolem. Wtedy dopiero można by ten czas nazwać świętami. Dość jednak tej dygresji. W samochodzie zrobiło się bowiem w końcu przytulnie. Aż się nie chce wychodzić. Ula skomentowała to tak, że brakuje tam tylko lampki do czytania i mógłbym tam zamieszkać. Chyba tak trochę jest. Czuję, że jest to moje miejsce w którym będę się czuł dobrze. Zacznę jednak od początku. Podłączyłem w końcu radio. Gra, tak jak można było się spodziewać - przeciętnie ale jednak gra. Niestety odbiera tylko dwie stacje. Radio Kraków oraz Trójkę. O ile ta pierwsza stacja jest mi zupełnie obojętna tak obecność tej drugiej w zupełności wystarczy. W radiu niestety nie działa podświetlenie ale za to ten mankament rekompensowany jest z nawiązką przez inny bajer: Wysuwaną elektrycznie antenę! Na forum nie da się chyba wrzucić filmiku więc chwilowo nie pokażę jak to działa, niemniej jednak efekt jest z gatunku tych "wow" :)
radio.jpg
Nie złożyłem jeszcze konsoli w jedną całość gdyż, jak zwykle, nastąpiły nieprzewidziane problemy. Zaczynając od tych błahych: Guma na lewarku zmiany biegów się przetarła. Rozeznanie na ebay'u i ogólnie w internecie pokazało, że nie łatwo będzie taką kupić. Udało mi się za to zamówić skórzany mieszek na wierzch. Ma przyjść na dniach. Teraz rzeczy gorsze. Elektryka szwankuje. Nie ma to związku z radiem (zaczęło się to dziać zanim się za nie zabrałem), natomiast objawia się też na radiu. Generalnie to nic nie działa:) Przekręcenie kluczyka powoduje odcięcie całego prądu. Tak samo włączenie świateł (nawet bez zapłonu). Napięcie na radiu wynosi tylko 9,5V natomiast przy podgłośnieniu spada do 8 i radio zaczyna bardzo szumieć. To samo dzieje się gdy włączę silniczek anteny. Wszystko inne gaśnie. Radio, gdy gra, co jakiś czas wyłącza się a pod deską rozdzielczą klika jakiś przekaźnik. Zastanawiam się czy może to mieć związek z tym że alternator nie jest podpięty (w ogóle go nie ma aktualnie) i czy może to być coś z regulatorem napięcia (chociaż z tego co się orientuję to on reguluje tylko prąd podczas uruchomionego silnika i kręcącego się alternatora). Muszę się chyba dokształcić z elektryki bo bez tego, jak widać, ani rusz. Akumulator jest nowy i trzyma napięcie, natomiast gdzieś po drodze się to gubi.

Po uruchomieniu radia zająłem się w końcu składaniem wnętrza, które w międzyczasie wróciło z pralni. Powiększyłem otwory w półce i przykręciłem głośniki. Przy tej operacji udało mi się zrobić dziurę śrubokrętem tylko w jednym z nich. Nie obeszło się więc, jak zwykle, bez szczypty nieudacznictwa. Dziura jest na samym rogu głośnika, na razie nie widać żeby znacząco pogarszała, kiepskie i tak, walory dźwiękowe tego sprzętu. Generalnie wnętrze wygląda tak:
siedzenia.jpg
srodek.jpg
Na zdjęciu powyżej widać, że brakuje mi plasticzków zaślepiających dziurę, przez którą wychodzą z boczka pasy bezpieczeństwa. Ciekawostką jest to, że pasy nie mają zaczepu na słupku. Nie wiem jak się tym kierowca obwiązuje. Jak wstawię fotel to pewnie się przekonam. W razie wypadku pewnie się człowiek łamie w pół, rozbijając sobie głowę na kierownicy jak arbuz rzucony o ścianę.

Poskładałem też drzwi kierowcy. Kolejnym fajnym bajerem jest lampka podświetlająca ziemie pod wysiadającymi stopami.
drzwi.jpg
Ani w kombi ani w 205 czegoś takiego nie ma. Cały ten samochód wydaje mi się coraz bardziej bajerancki, zważywszy na to kiedy został wyprodukowany. Lusterko oraz szyby są elektryczne. Brakuje właściwie tylko klimatyzacji.
W rączce drzwi brakuje jeszcze srebrnego paska. Wchodzi tam taki plastikowy, giętki pasek, obklejony takim jakby sreberkiem. Wygląda tak trochę jak sreberko z czekolady. Niestety u mnie się to zupełnie rozpadło. Muszę poszukać czegoś, czym mógłbym to obkleić i co by szybko nie odlazło.

Drzwi pasażera nie udało mi się złożyć z powodu połamanego mechanizmu otwierania trójkątnej szybki.
slimak.jpg
Pewnie niełatwo będzie coś takiego znaleźć. Od jutra zaczynam poszukiwania. Tymczasem pan Woszczyk znowu przesunął termin oddania mi mostu. Podobno do końca tygodnia ma się znaleźć. Zobaczymy. Chciałbym w końcu złożyć to nieszczęsne zawieszenie.

Re: 504 COUPE

: 02 sty wt, 2018 11:22 pm
autor: szasz
Boskie. Kontynuuj Fox, bez tego Nowy Rok nie będzie udany

Tapatalk z xcovera

Re: 504 COUPE

: 03 sty śr, 2018 9:12 am
autor: hans
fajnie xi to idzie
co do pradu mozesz miec slaba mase na radiu, bo z tego wynika ze bierze ja przez inny odbiornik z duzym oporem. wez kabel prosto z aku i dotknij poszczegolnych odbiornikow powinien problem zniknac jak zalapie mase.
powodzenia

Re: 504 COUPE

: 17 lip wt, 2018 6:07 pm
autor: Fox
Po dłuższej przerwie spowodowanej natłokiem zajęć, mętlikiem w głowie i generalnym zniechęceniem do życia postanowiłem się na moment ogarnąć i ruszyć co nieco przy aucie. Świadomość, że cały rok może minąć bez jakichkolwiek postępów również na tym polu podziałała na mnie lekko mobilizująco. Fakty są takie, że śmiało można położyć nacisk, w powyższym zdaniu, na słówko "lekko".

Poprzednim razem, o ile dobrze pamiętam, byłem w garażu na początku roku. Był to burzliwy okres, w którym oczekiwałem z wypiekami na twarzy na powrót tylnego mostu. Pan Woszczyk, po wielokrotnym do niego wydzwanianiu, pisaniu sms'ów i telepatycznym przeklinaniu, w końcu odebrał telefon i udało mi się z nim umówić. Była to końcówka stycznia. Jak co poniektórzy uważni czytelnicy pamiętają, oddałem mu most do przeglądu rok wcześniej. Umówiliśmy się na godzinę 15. Gdy podjechałem o 15:15 z jego domu dobiegał dźwięk rozgrywanego w telewizorze spotkania piłkarskiego. Tak zwanego meczu. Zadzwonić musiałem więc kilkukrotnie, zagłuszając gwizdek sędziego oraz kibicowskie wuwuzele. W końcu drzwi się otworzyły i pojawiła się w nich głowa pana Woszczyka. Sekundę potem także jego dużych rozmiarów korpus. Na powitanie zrobił bardzo zdziwioną minę, skomentował sytuacje słowami:

- Nie spodziewałem się pana tak wcześnie

po czym dodał, mimo chodem ale bez cienia zażenowania:

- Most nie jest jeszcze gotowy.

Pomimo trwającego wciąż spotkania, które chyba było mu bliskie, przebrał się jednak w niebieski kombinezon, wszedł do szopy, zamykając za sobą drzwi i zostawiając mnie z lekturą książki w ogrzewanym kombi zabrał się za krzątanie. Po pół godzinie przyjechał na podwórko ktoś, kto wyglądał identycznie jak on. Ta sama twarz, ten sam bujny włos. Poprosił mnie, żebym przestawił auto po czym wszedł do domu. Być może był to syn, być może bliźniak, być może spaliny dizla wywołały u mnie halucynacje. Minął jeszcze kwadrans i pan Woszczyk wyszedł radośnie z szopy, wręczył mi most, który ja delikatnie ułożyłem na szmatach i pakułach w bagażniku, wziął 100zł, powiedział że most wygląda jak nowy więc nic przy nim nie robił i w nagrodę za roczne czekanie postanowił podzielić się swoją życiową mądrością:

- Volkswagen to obecnie najgorszy samochód na rynku. Wygodny i na pierwszy rzut oka wygląda porządnie ale technicznie to szmelc. Robią też eksperymenty na małpach.

Podziękowałem za cenną uwagę, wróciłem do domu i kilka miesięcy później zamontowałem z pomocą Szyby rzeczoną część na swoim miejscu.

Czas płynął nieubłaganie a ja wciąż byłem psychicznym wrakiem. Z tego powodu 504 wciąż jest mechanicznym wrakiem stojącym na kobyłkach. Dwa tygodnie temu coś mnie tknęło i pomyślałem, że zadzwonię do Gada. A nuż będzie w garażu, wspomoże dobrym słowem i zmobilizuje mnie do działania. Odebrał, powiedział że w garażu i owszem - bywa i to dość często. Możemy się umówić na wtorek.

Podjechałem, pomogłem mu odpowietrzyć hamulce a w zamiar zachęciłem do pomocy mi przez chwile przy wahaczach. Jak się okazało chwile później, przekształciło się to w czterogodzinną gehennę, za którą stać mnie było tylko na odpłacenie się kilkoma piwami. Zacznijmy jednak od początku. Początki były obiecujące i upływały w miłej atmosferze. Wywlokłem spod biurka te wahacze i spytałem Gada, który wybiera.

- Biorę lewy, wydaje się łatwiejszy - stwierdził z uśmiechem po czym pozwolił sobie na małą dygresję - Fox, ty masz nowe gumy w tych wahaczach?
- Nie. Zawiozłem kiedyś te wahacze do mechanika, żeby wyciągnął gumy na prasie ale powiedział, żeby ich nie ruszać. Guma z tamtych czasów jest podobno tak wytrzymała, że jeszcze przez kolejnych 40 lat te silentbloki beda lepsze niz nowe. Tamta guma nie parcieje.

Śrubki miałem wszystkie skompletowane i podpisane od czasu rozbioru więc sprawa montażu wydawała się prosta i klarowna. Ja zabrałem się za wahacz prawy. Śrubka ledwo co weszła mi w mocowanie przy belce ale do wahacza nie chciała wejść za chiny ludowe. Wyjąłem więc wahacz i zacząłem oglądać sytuacje z bliska. W tym czasie Gad, po swojej stronie, tłukł już w swoją śrubę młotkiem. Gdy zorientowałem się, że śruba nie mieści się w swój otwór z powodu lakieru proszkowego, którym całość została pomalowana, Gad miał już pół śruby wbite w wahacz i młotkiem tłukł ją już z drugiej strony, próbując ją wyjąć.
- Fox, wbiłem śrubę do połowy i teraz się nie rusza już w żadną stronę. Idę po większy młotek.
Po chwili wrócił z śrubokrętem, poprosił o przytrzymanie go na śrubie i rytmicznie uderzał w niego młotkiem. Śruba ani się nie ruszyła. Po zastąpieniu śrubokręta brechą a młotka większym udało nam się obić trochę lakieru i konserwacji podwozia ale śruba nie ruszyła się ani na milimetr.
- Fox, mam pomysł. Ty kręć tą śrubą a ja będę w nią bił.
Od słów przeszliśmy do czynów. Na pierwszy rzut oka, bez skutku.
- Ej Fox, jak to możliwe że śruba się tak łatwo kręci a nie da się jej wybić ani na centymetr?
- Nie wiem ale może skoro się kręci to może po prostu ją wykręcimy?
Tak też zrobiliśmy. Wykręciła się bez problemu.

Znalazłem mały pilniczek, którym zacząłem obierać z lakieru punkty styku śruby z koluchem na belce i w wahaczu. Gad przyniósł kamień na wiertarce, którym udało się w miarę szybko wyczyścić miejsca, do których był dobry dostęp. Po mniej więcej 40min udało nam się zamontować te wahacze, smarując śruby grubą warstwą smaru. Nie dokręciłem ich jeszcze, gdyż jak mówi stare porzekadło warsztatowe - należy je dokręcać gdy auto już stoi na kołach. W przeciwnym wypadku gumy się szybko zniszczą. Nie wiem jak stara i prawdziwa jest ta ludowa mądrość ale odkąd o niej usłyszałem to staram się jej trzymać.
Założenie sprężyn było błahostką więc szybko przeszliśmy do montażu amortyzatorów. Wypakowałem z paczki nowy ich komplet, zakupiony ponad rok temu. Gad, zaciekawiony, zaraz zaczął je oglądać:
- Ej Fox, patrz, o ile jeden chodzi dość ciężko tak ten drugi się tylko ciężko rozciąga. Wciska się za to bez najmniejszego oporu...
- Pokaz...o żesz by to...zepsuty.
- Masz paragon?
- A skąd...Dobra, pal licho, zakładamy stare.

(Autowanda, gdzie je kupiłem nie przysłała mi w paczce paragonu ani jakiejkolwiek faktury)

Zamontowaliśmy lewy w miarę sprawnie, przeszliśmy do prawego.
- Ej Gad, w tym komplecie jest więcej elementów niż w tym poprzednim
- Jak to?
- Tu na końcu jest jakaś okrągła blaszka, której nie było w tym pierwszym...
- W tym pierwszym też powinna być, może się zgubiła?
Przeszukałem garaż, znalazłem blaszkę. Wykręciliśmy na nowo pierwszy amortyzator, składamy na nowo, przykładam blaszkę, nie pasuje. Mówię:
- Nie pasuje
- Jak to?
- No patrz, za mała jest. Ani w jedną ani w drugą stronę nie wchodzi. Ciekawe czemu?
- Pewnie dlatego, że to jest inna blaszka, nie stąd
- Co robimy?
- Skręcamy bez
- A jak znajdę kiedyś dobrą blaszkę?
- To wyrzucisz

Skręciliśmy bez. Wyszedłem z nagrzanej kabiny, Gad wyczołgał się spod auta. Patrzymy a tu na masce, położona na książce napraw leży większa blaszka, ta od amortyzatora właśnie. Patrze na Gada milcząc. Gad nie milczał
- Kur.. mać!

Zabraliśmy się za przykręcanie stabilizatora.
- Ej Fox, tu brakuje chyba jednego elementu. Nie wiem jak to złożyć.
- Dziwne, wszystko było w jednym woreczku. Nie wiem gdzie mogło się zawieruszyć, chociaż czekaj...- powiedziałem zauważając kawałek gumy wystającej z dziury w wahaczu - Chyba wiem gdzie to jest.
- Gdzie?
- Tam....
- Kur.. mać! Jak to wyciągniemy? Ściągamy wahacz? Nawet nie mów!
Wspólnymi siłami udało nam się podważyć, chwycić ten zgubiony element i wyciągnąć na powierzchnie.
- Wygląda jakby od dawna tam był. Patrz, jest nawet trochę stopiony tu na boku. Musiał tam wpaść przy rozkręcaniu i pojechał do lakierni razem z wahaczem.

Zlozylismy calosc na oryginalnych gumach, ktore moze nie wygladaly jak nowe ale nie byly ani postrzepione ani sparciale. Wszedlem pod samochod, patrze na calosc i tak mi sie pomyslalo na glos:

- W tym samochodzie nie ma zadnych drazkow, za pomoca ktorych moznaby ustawiac zbieznosc. Jak juz cos sie skrzywi to trzeba jezdzic z krzywym albo tluc mlotem w druga strone. Pewnie z tego powodu wszystko jest takie masywne i ciezkie. W gruncie rzeczy bardzo proste jest to zawieszenie...
- Proste ?!? - oburzyl sie Gad - od czterech godzin to skladamy!

Patrze na zegarek, w tym momencie wybiła 22
- To co, teraz chyba przewody paliwowe albo poloski...
- Fox, ja mam dość, jadę do domu. Umówimy się innym razem.

Rozeszliśmy się do domów. Pomyślałem, że muszę Gadowi kupić dużo piwa i pomyśleć nad jakimś prezentem.
DSC_0725.JPG
DSC_0753.JPG

Re: 504 COUPE

: 18 lip śr, 2018 8:23 am
autor: pawel
wszyscy mają te same problemy jak zaczynają składać po czasie. Ja kiedyś myślałem że jestem w tych sprawach osamotniony i takie rzeczy tylko mi się przytrafiają. Pozdrawiam i życzę dużo wytrwałości!

Re: 504 COUPE

: 24 lip wt, 2018 1:59 pm
autor: nowak68
Życzę jednego roku na ogarnięcie 504 i kolejnych stu lat radości korzystania z auta :Y :W

Re: 504 COUPE

: 24 lis sob, 2018 10:09 pm
autor: Fox
Coraz częściej zastanawiałem się ostatnio, czy ja w ogóle chcę poskładać ten samochód do końca. Coraz rzadziej o nim myślałem i zazwyczaj przypominałem sobie o nim, gdy na koniec miesiąca przychodził rachunek za garaż, w którym nie figurowała żadna należność za zużyty prąd. Czasem widuję to auto gdy muszę coś wziąć lub zabrać z garażu, czasem idę tam tylko posiedzieć na tylnej kanapie, gdzie, uciekając przed domowym hałasem, mogę poczytać w spokoju książkę. Wnętrze tego samochodu ma zupełnie wyjątkowy klimat. Przyciąga, daje spokój, koi nerwy. Niczym drewniany domek z kominkiem w zimną, grudniową noc. Tak sobie więc myślałem, że to auto wystarczy że jest, że stoi tam w garażu a ja mogę do niego wstąpić i w nim posiedzieć, że wcale nie musi jeździć. Stało się meblem.

Niedawno rzuciła mi się w oko jakaś gazeta motoryzacyjna, na której okładce zobaczyłem, już sam nie pamiętam, czy zdjęcie prototypu nowej 504'ki lub sam tytuł nawiązujący do tego. Zainteresowałem się. Artykuł jak często bywa w motoryzacyjnej prasie był powierzchowny, miał kilka zdjęć podpisanych frazesami a sam prototyp przypominał mi bardziej amerykańskiego muscle car'a niż elegancki i szykowny francuski samochód w dawnym burżujskim/burżuazyjnym (jak kto woli) stylu. Mniejsza jednak z tym. To, co zapamiętałem najbardziej, to, co przypomniał mi ten artykuł to fakt, że w przyszłym roku jest 50-ta rocznica premiery 504 Coupe. Całkiem niezły powód, by się zmobilizować, prawda?

Człowiekowi zastanemu ciężko nagle dać dużego susa do przodu. Zacząłem więc ospale, niemniej jednak za coś się wziąłem. W swoim stylu i zgodnie ze swoja tradycją - zacząłem od najmniej istotnych rzeczy czyli znów od wnętrza. Mógłbym mieć to auto stojące na kołach, mógłbym kręcić kluczykiem a silnik robiłby brum brum. Jednak, tak jak zaznaczyłem na początku - tak się jakoś złożyło, że najbardziej lubię w tym aucie siedzieć. Być może jest tak dlatego, że nowe konstrukcje lepiej się prowadzą, że mocniejsze silniki lepiej brzmią. Takich wnętrz natomiast już nie ma. Postanowiłem złożyć swoje.

Rzecz, jak to często bywa, okazała się trudniejsza niż się spodziewałem. Poszedłem pewnego dnia wieczorem by podpiąć wentylator. Sprawnie znalazłem wszystkie kable, połączyłem wtyczki. Czułem się na fali i pełen entuzjazmu ciągnąłem za wajchę uruchamiającą wiatrak. Gdy zupełnie nic się nie wydarzyło po jej pociągnięciu byłem szczerze zaskoczony. Sprawdziłem raz jeszcze kable i bezpieczniki, wymontowałem moduł sterujący. W dzisiejszych czasach to słowo kojarzy się raczej z jakimś układem scalonym. W 504 to system dźwigni, linek i potencjometrów. Mój wyglądał tak:
stary modul
stary modul
Kurz okrywał wszystko gęstą warstwą. Rozłączyłem wszystkie linki i kabelki, robiąc wszystkiemu zdjęcia, by móc to potem na nowo złożyć, umyłem cały element, podłączyłem i znów nic się nie wydarzyło. Przypomniałem sobie na szczęście, że od pana Marokańczyka dostałem zapasowy sterownik. Wygrzebałem z ciemnego kąta pudło z klamotami, przetrząsnąłem zawartość i wydobyłem na światło dzienne zapasowy egzemplarz. Ten wyglądał dużo lepiej a po terapii contact cleaner'em i delikatną szmatką okazał się być (przynajmniej sądząc po jego wyglądzie) w rewelacyjnym stanie:
nowy modul
nowy modul
Podpiąłem go na nowo, ruszyłem dźwignią po czym usłyszałem przeraźliwy łoskot. Wyłączyłem to pospiesznie. Drugi raz ruszyłem dźwigienką pomału, bojaźliwie, milimetr po milimetrze. Wentylator zaczynał się kręcić ale po sekundzie, dwóch, zaczynał wydobywać z siebie coraz gorzej brzmiące dźwięki. Nici ze skręcenia wnętrza. Trzeba wybebeszać. W 504 nagrzewnica leży płasko na dole a wentylator wciśnięty jest między nią w górny wlot powietrza znad maski. Dookoła plątają się kable, linki oraz przeróżne dukty wentylacyjne. Wczołgałem się tam, odkręcałem śrubki na chybił-trafił, ciągnąłem za wystające elementy. Wskórałem tyle, że wysypała mi się na głowę mniej więcej taka ilość kurzu jak ta w tym pierwszym module. Wyczołgałem się z samochodu, umyłem twarz, umorusaną jak u górnika na koniec szychty, w jakimś odtłuszczaczu (nie mam w garażu łazienki) i wróciłem do zadania z postanowieniem bardziej metodycznego podejścia. Odpiąłem węże gumowe, te, które wchodzą do nagrzewnicy, od silnika, na drugich ich końcach. Dzięki temu mogłem ruszyć nieco nagrzewnice, dostać się do zaczepów i wyciągnąć wentylator. Przy okazji utwierdziłem się w przekonaniu, że stara guma jest dużo lepsza niż nowa. Tutaj wszystko jest miękkie i nie nosi żadnych śladów sparcenia. Podejrzewam, że jak kiedyś zaleję układ płynem i uruchomię silnik to popęka w pięćdziesięciu miejscach na raz.
Po chwili szamotaniny udało mi się to wszystko rozmontować:
DSC_0772.JPG
wentylator
wentylator
Jakby ktoś się zastanawiał jak wyjąć silnik z obudowy to podstawa to mały imbus, by wykręcić tą śrubkę z wiatraka.
IMG_1092.JPG
Oględziny naoczne jak i te empiryczne pokazały, że w silniku wiatraka tuleje wyrobiły się w jajo. Zarządziłem przerwę w pracy.

Re: 504 COUPE

: 24 lis sob, 2018 10:33 pm
autor: Fox
Ponieważ sam nie znam się na silnikach elektrycznych, nie mam żadnego z nimi doświadczenia ani nie dysponuję żadnymi narzędziami do ich remontowania, postanowiłem nie zajmować się tym osobiście. Na początek sprawdziłem na leboncoin.fr, czy można taki wentylator, w wersji sprawnej, kręcącej się, zakupić. Znalazłem jedno ogłoszenie. Cena 80 euro. Niemało a na dodatek, pomimo iż na zdjęciu widniał cały wentylator to pan poinformował, że obudowa mu się spaliła i ma sam silnik. Podobno pomimo pożaru nawet sprawny. Nie skusiłem się.
Niedaleko Castoramy na Pilotów jest serwis o przyciągającej oko nazwie - Autowirnik. Serwis i naprawa silników elektrycznych. Alternatory, rozruszniki i inne. Wydaje się, że idealne miejsce, żeby wentylator zostawić. Podjechałem tam któregoś pięknego (dosłownie) poranka, gdy słońce pięknie przyświecało a w powietrzu unosił się zapach benzyny ze stacji Orlen, zlokalizowanej po sąsiedzku. Wszedłem do nich z wentylatorem w ręce. Przywitał mnie jakiś młody chłopak. Pytam, czy umieją naprawić taki silnik. Tulejki trzeba wymienić. Poza tym wygląda na to, że działa.
- Oj, obawiam się że nie. To z szefem trzeba rozmawiać ale my chyba takich rzeczy nie robimy. O - idzie szef! - powiedział wskazując na postawnego chłopa w kombinezonie z wyjątkowo sfrustrowaną miną
- Dzień dobry panu, chciałbym zapytać, czy bylibyście w stanie naprawić taki wentylator. Trzeba...
- Nie, nie naprawiamy silników
- Jesteście podobno serwisem od silników
- Zgadza się. Jak pan kupi taki silnik i nam przyniesie to panu go w tym wentylatorze wymienimy.

Takie czasy. Wszystko stało się nierozbieralne, wszystko dostarczane jest w modułach do poskładania. Dzisiejszy "specjalista" to człowiek o wiedzy 4-letniego Kukuncia, który z instrukcją w ręku składa zestaw klocków lego.
Pomimo rozczarowania powiedziałem miło "do widzenia" i wyszedłem.

Zrobiłem rozeznanie w internecie i uświadomiłem sobie jak mało jest już zakładów zajmujących się tego typu sprawami. Kierując się kryterium bliskości pracy, tak aby móc oddać i odebrać wiatrak w przerwie obiadowej, wybrałem zakład na Mostowej. Kazimierz to bardzo fajna dzielnica. W przeciwieństwie do rynku, gdzie są już tylko hotele, knajpy i turyści, tutaj wciąż można znaleźć jakiś mistrzów rękodzieła, tapicera czy chłopa robiącego skrzypce. Zakład elektromechaniczny mieści się w bramie, za którą skręca się w lewo, gdzie jednej sali z małą kanciapą, pan w średnio-starszym wieku, otoczony stertami silników, pochyla się nad jakimiś zwojami. Przyjmuje zamówienie, choć zaznacza, że zajmie się tym najwcześniej za tydzień. Zostawiam mu siatkę z wentylatorem i wracam do pracy.

Re: 504 COUPE

: 24 lis sob, 2018 11:00 pm
autor: Fox
Czekając na wentylator robię porządek w podszybiu. Skoro już wszystko zostało wyjęte i będzie skręcane na nowo to dobrze byłoby,gdyby całość była czysta i pachnąca. Demontuję więc wlot powietrza, wyciągam uszczelki, odkurzam, myję wszystko co znajduję, skręcam nowymi śrubkami
IMG_1081.JPG
IMG_1084.JPG
W środku pełno było igliwia, które bez trudu przenika przez siatkę znajdującą się pod tym wlotem powietrza. Sama wnęką jest natomiast w wyjątkowo dobrym stanie. Kable wyglądają jak nowe, na wszystkich są numerki. Trafił mi się wyjątkowo dobry egzemplarz. Zadowolony wracam do domu.

Po tygodniu dzwoni telefon. Wentylator jest gotowy do odbioru. Cena 120zł. Kolega z pracy, siedzący przy biurku obok mówi, że to sporo, że tulejki kosztują przecież kilka złotych ledwo, że robocizna przecież niewiele więcej. Ja nie narzekam. Sam nie umiem tego zrobić a cena zamiennego wentylatora jest dużo wyższa. W przerwie obiadowej idę go odebrać. Znów ta sama brama, znów ten sam korytarz zanurzony w półmroku, który pewnie niejedno już widział. Wchodzę do środka. Przedstawiam się słowami, że ja po wentylator przyszedłem. Pan wydaje się mnie rozpoznać i bez tego. Mam wrażenie, że nie musiałem precyzować wcale powodów wizyty. Mówi, że wszystko jest naprawione. Próbuję mu wręczyć pieniądze ale on uznaje, że w dobrym tonie jest aby najpierw udowodnić klientowi jakość usługi. Kładzie wentylator na stole, podpina do gniazdka (w ścianie ma osobne gniazdka z podpisami 6V, 12V, 24V, 220V) a wiatrak zaczyna się kręcić cichutko i sprawnie. Bardzo się cieszę.
- Trzeba było dorobić nowe tuleje, tak jak mówiłem. Znajomy tokarz to zrobił.
IMG_1090.JPG
Podoba mi się. Wygląda nieźle. Płacę. Żegnam się i wychodzę. Fajnie, że są jeszcze tacy ludzie. Wydaje mi się, że warto zapłacić więcej by oni mogli przetrwać. Oby jak najdłużej.

W garażu zabieram się za składanie tego wszystkiego.
IMG_1088.JPG
Wybebeszając to wcześniej pourywałem kilka kabli. Położenie niektórych mam na zdjęciach, inne podpinam tak trochę na czuja, sprawdzając gdzie płynie prąd przed i po przekręceniu kluczyka. Nowy moduł, w przeciwieństwie do starego ma miejsce na żaróweczkę i jest podświetlany. Poprzedni być może też to miał, natomiast zgubione, nieobecne. Znajduję luźny kabel, na którym pojawia się plus po włączeniu świateł i podpinam w to miejsce. Żaróweczka nie świeci ale mam nową, która też nie świeci. Biorę się więc za naprawę, lutuję urwane blaszki, czyszczę styki. Świeci! Podpinam urwany kabel od radia. Czyszczę wszystkie przewody powietrzne, odkurzam nagrzewnicę, która pełna jest kurzu i igliwia. Wstawiam wszystko na miejsce z nie mniejszym niż przy demontażu mozołem, podpinam linki i kable. przykręcam śrubki. Wszystko czyste i pachnące chemicznym odtłuszczaczem.
IMG_1096.JPG
Przestawiam wajchę i wentylator się kręci. Cieszę się jak dziecko. Jestem na fali. Mogę wreszcie złożyć całą konsolę. Wentylator ma dwa tryby. Jeden ręczny - im dalej wajcha wychylona tym szybciej się kręci. Tryb drugi jest pół automatyczny. Nie wiem jak to działa ale w środku jest podobno gdzieś termometr, który w zależności od temperatury wnętrza i ustawień dźwigni automatycznie steruje prędkością wiatraka. Czytając instrukcję jestem pod wrażeniem. To musiały być naprawdę fajne czasy, gdy ludzie takie rzeczy wymyślali bez użycia komputerów.

Na lewarek, już jakiś czas temu, zamiast oryginalnego gumowego mieszka, nałożyłem osłonę przegubu, którą kupiłem w zamian. Koszt to kilka złotych zamiast 30 euro za część oryginalną, Jedyny problem to to, że o ile dolna średnica się zgadza to ta górna już nie. Półośki jednak są trochę grubsze od lewarka.
IMG_1104.JPG
Nie jest to jednak problem nie do przeskoczenia. Ze starej gumy, rozerwanej w połowie, wycinam samą końcówkę, którą nakładam na drążek, pod nową gumę a całość spinam trytytką
IMG_1105.JPG
To i tak schowa się pod skórzanym mieszkiem więc nie przejmuję się zbytnio zaburzoną estetyką tego elementu.
Przykręcam konsolę środkową, wstawiam popielniczkę, robię porządek. rozsiadam się z tyłu i robię zdjęcie.
IMG_1114.JPG
Uwielbiam to wnętrze. Włączam radio i odkrywam, że gra tylko lewy głośnik. Znów musiałem coś wyrwać przy składaniu. Muszę to raz jeszcze rozkręcić :/

Re: 504 COUPE

: 25 lis ndz, 2018 10:29 am
autor: Fox
Ostatnia rzecz, z którą się w ostatnim czasie zmierzyłem to prawe drzwi. Wcześniej nie udawało mi się ich złożyć z powodu połamanego mechanizmu otwierania trójkątnej szybki. Udało mi się w końcu taki znaleźć, o dziwo w Polsce. Na francuskich stronach znalazłem tylko jedno ogłoszenie z takim elementem ale osoba je wystawiająca nie odpisała na moją wiadomość, choć wystawiała ten przedmiot kilkukrotnie i za każdym razem się nie sprzedawał. Francuskie uprzedzenia do polaków są zdecydowanie silniejsze niż chęć dobicia targu. Kupiłem więc tą część od gościa z allegro, który czasem wystawia na tym serwisie aukcyjnym przedni błotnik za ogromną kwotę , zaznaczając jednak w opisie, że ma też inne części. Nie przepadam za kontaktami z polskimi handlarzami, źle mi się z nimi rozmawia ("To nie są tanie części") ale przynajmniej da się z nimi po jakimś czasie dojść do porozumienia. Trzeba się niestety pogodzić z tym, że w tych starych samochodach to nie duże części a właśnie takie małe drobiazgi stanowią o kosztach renowacji. Najważniejsze jednak, że okienko się znów otwiera i zamyka:
DSC_0058.JPG
DSC_0065.JPG
Pozostawała do rozwiązania zagadka tego, czym był element, którego strzępy wciąż pozostawały przyklejone do wystających z drzwi śrubek
IMG_1099.JPG
Wskazówką był kształt, w jaki wycięty jest element znajdujący się na tej samej wysokości lecz po stronie karoserii.
IMG_1102.JPG
Poszperałem w internecie, znalazłem coś odpowiadające temu kształtowi na http://www.franzose.de, zamówiłem i drzwi są już prawie kompletne.
IMG_1101.JPG
Piszę "prawie", gdyż tapicerka wciąż w kilku miejscach odstaje od drzwi. Przy okazji zamawiania tych elementów ustalających wysokość drzwi zamówiłem też zestaw spinek do tapicerki. Na pierwszy rzut oka wydaje mi się, że nie będą pasować ale może kiedyś zdejmę to obicie i spróbuję coś z tym zrobić. To obicie ma w kilku miejscach dziury po śrubach. Widać więc, że poprzedni właściciel też miał z tym problem. Pewnie po prostu wkręcę te śruby w te same miejsca, licząc że to wystarczy. Na razie, nawet bez tego, gdy sobie siedzę na tej kanapie to wciąż jestem zadowolony. Niesamowicie przytulne jest to wnętrze.
DSC_0163.JPG
Gorzej, że po kilku opuszczeniach i podniesieniach prawej szyby, coś zaczęło tam nieładnie piszczeć. Kolejny więc raz, kończąc post, zmuszony jestem napisać - "trzeba to będzie znowu rozkręcić" ...

Re: 504 COUPE

: 25 lis ndz, 2018 12:33 pm
autor: szasz
"Trzeba to będzie znowu rozkręcić" - dojdziesz do takiej wprawy w czynnościach manualnych, że po przejściu na emeryturę będziesz mógł się zatrudnić jako "złota rączka"

A co do siedzenia w samochodzie na kanapie i czytania książek, to każdy użytkuje swój samochód jak mu się podobuje

Tak, czy siak, powodzenia Fox!

Tapatalk z xcovera

Re: 504 COUPE

: 26 lis pn, 2018 12:45 pm
autor: RafGentry
Strasznie się cieszę z każdego posta z postępami. Bardzo podoba mi się to auto i liczę, że Fox da mi się karnąć :D

Co w najbliższych planach? Jakieś prace silnikowe?
Lakier zostaje z patyną? Brakuje może detali? Mogę popytać we Francji - ostatnio mam coś szczęście, to może się przydam przy projekcie...

Re: 504 COUPE

: 26 lis pn, 2018 8:51 pm
autor: moralez
http://www.speedmonkey.co.uk/2013/05/ne ... r-one.html

Moze by tak udoskonalic troche ten salon skoro tak dobrze sie w nim czujesz

Re: 504 COUPE

: 04 sty pt, 2019 10:48 am
autor: wit007
O rany, przeczytałem cały wątek jednym tchem. Niczym powieść szpiegowską :) Super sprawa, zazdroszczę auta i wyrozumiałej żony ;) Szkoda że nie jesteś z Wwy (albo ja z Krk), chętnie bym podjechał obejrzeć.

A propos Francuzów i ich podejścia do nas - szukam breloczka do mojego RG. Na ebayu niewiele, więc wpadłem na pomysł by wejść na stronę turnieju. I to był bardzo dobry pomysł, bo jest tam nawet kilka ładnych, ale przy składaniu zamówienia nie można oszacować kosztów wysyłki. Dlaczego? Bo na liście krajów nie ma Polski. Są np. Gwinea Równikowa czy Tadżykistan (z całym szacunkiem do tych państw), ale Polandii niestety brak. Żeby nie było, że tylko nas nie lubią - nie ma też wielu krajów europejskich, np. Niemiec czy Wielkiej Brytanii (ale Wyspa Man na przykład jest).