
Jako że mamy już nowy rok i zewsząd dostaję pytania na temat tego, kiedy zaczniemy rozmawiać o tegorocznym wypadzie, uległem w końcu namowom i postanowiłem przyspieszyć nieco założenie tematu. Ociągałem się do tej pory z jednego i dosyć ważnego powodu. Wciąż nie wiadomo czy uda nam się na ten wyjazd wybrać:( Za mniej więcej miesiąc powinniśmy wiedzieć już coś więcej. Może się jednak równie dobrze okazać że nasz udział będzie się ważył do ostatniej chwili. Mimo wszystko , nawet bez nas, liczymy że duch podróżnika w 205-tkowch nie zginął od zeszłego roku i wyprawa dojdzie do skutku. Jakby co to chętnie wypożyczę materiały, które mam, osobie która ewentualnie po mnie przejmie organizację i przewodnictwo kolumnie naszych wspaniałych samochodów.
Nie mam jeszcze wszystkiego przeanalizowanego, nie zastanawiałem się dokładnie gdzie, kiedy i jak najlepiej byłoby nocować, ile kilometrów można zrobić każdego dnia, nie mam też pełnej listy miejsc które polecałbym do zobaczenia. To co na razie wiem to to, że jako tegoroczny cel podróży rekomenduję Krym. Właściwie to ciężko powiedzieć żeby był to mój pomysł. Już w Albanii kilka osób zasugerowało że byłaby to ciekawa kolejna destynacja do odwiedzenia w 205. Podczas naszej ostatnie wizyty w Warszawie pomysł wydawał się już być podzielany przez wszystkich. Mamy więc Krym a przy okazji i całą Ukrainę ( lub mówiąc ściśle - jakąś jej część ) oraz Mołdawię do przejechania.
Kupiłem trochę map, książek i przewodników o tym kraju i chociaż jeszcze nie przeczytałem ich od deski do deski to jednak coś już tam wiem i mogę przedstawić.
Początek podróży widziałbym we Lwowie. Możnaby tam zrobić pierwszy nocleg, wypić piwo na rynku, pochodzić po tym mieście pełnym dawnej polskiej historii. Każdy krakus poczuje się tam jak u siebie. Ulice, architektura - wszystko tam wygląda praktycznie tak jak u nas. No może tramwaje mają bardziej zdezelowane:)


Dalej proponuję przejazd przez ziemię Halicką, Pokucie, Podole aż do Mołdawii. To dawne tereny II Rzeczpospolitej. Pełno tam, niestety w większości zrujnowanych i zapuszczonych, reliktów dawnej potęgi i świetności naszej ojczyzny.
Drohobycz - miasto Brunona Schulza, najstarszy rejon wydobycia ropy naftowej i miejsce z którego wywodzi się powiedzenie "reka noga mozg na scianie":)

pochodząca od rzeźby na rysunku powyżej. Są to fragmenty pogańskiego bożka znalezionego w miejscu budowy katolickiej świątyni. Zostały wtopione w ścianę tak aby tubylcy świątyni nie zniszczyli.
Truskawiec - dawne uzdrowisko i perła Karpat. Miejsce, do którego zjeżdżali Nałkowska, Tuwim, Witkacy i gdzie malował Przerwa-Tetmajer czy Artur Grottger. Dzisiaj już nie ma tam dawnej atmosfery. Zjeżdża tam elita związku byłego radzieckiego. Tak czy siak - można zobaczyć

Stryj - miasto w którym urodził się Stepan Bandera - ukraiński nacjonalista odpowiedzialny za utworzenie UPA - organizacji która wymordowała tysiące żydów i polaków, wspierana przez hitlerowskie Niemcy. Oprócz tego jest to czyste i dobrze utrzymana miasto.
Iwano-Frankowsk( za polskich czasów Stanisławów ) - przed '39 rokiem etnicznie najbardziej polskie miasto. Miasto założone przez Andrezeja Potockiego

Kamieniec Podolski - chyba największa atrakcja turystyczna Ukrainy - słynna twierdza oraz miasto podzielone na dzielnice : polską, ormiańską i ruską. Miasto wokół którego rzeka, nad którą leży, zatacza prawie pełny krąg.

Chocim - zamek z XIVw. zaliczony w 2007 roku to siedmiu cudów Ukrainy.


Mileștii Mici ( Mołdawia ) - wioska, 18km od Kiszyniowa, znana z największych na świecie piwnic, w których przechowywanych jest 1,5mln butelek wina. Korytarze mają łącznie 250km, z czego w użyciu jest ok 50. Są one tak rozległe że jeździ się po nich samochodami.
(W Mołdawii zaznaczyłem na mapie jeszcze Stary Orchij, gdzie znajduje się jakiś skalny klasztor. Nie wiem jeszcze czy jest to miejsce godne uwagi bo niewiele o nim udało mi się znaleźć informacji)

Na fotce powyżej : Twierdza Akerman ( Białograd nad Dniestrem ). Twierdza w delcie Dniestru. Otoczona stepami Akermańskimi o których pisał Mickiewicz

Po drodze jeszcze Odessa ( powyżej zdjęcie Odeskiej opery ) i wjeżdżamy na Krym, gdzie można odpocząć od trudów podróży na piaszczystych plażach wokół Eupatorii a potem udać się w objazdówkę po Krymie.

(powyżej : Jaskółcze gniazdo)
Oprócz kurortów takich jak Jałta czy Ałtusza można zapuścić się wgłąb lądu i zobaczyć Bakczysaraj z pałacem Chanów

czy wybrać się na pieszą wycieczkę w okolice masywu Czatyrdah:

do skalnych miast :
do jaskini Marmurowej:

czy na rejs statkiem do złotych wrót w rezerwacie Kara-Dag
Powrót wybrałem najkrótszą drogą. Czytając informacje o Ukrainie ciężko znaleźć cokolwiek o jej środkowej i wschodniej części. Wygląda na to że nie licząc terenów po byłej II Rzeczpospolitej oraz Krymu, gdzie docierali grecy, rzymianie czy turcy, nic tam nie ma. Ukraina jest bardzo młodym państwem. Od dawien dawna były to po prostu stepy, zamieszkałe przez kozaków, do których uciekali chłopi aby uniknąć pańszczyzcy, kryminaliści czy zbiegowie z innych armii. Ziemia niczyja, gdzie ci wszyscy ludzie, trudniący się napadami czy najazdami i opłacanymi raz przez polaków, raz przez rosjan czy turków niczego nie trwałego nie zbudowali. Co jakiś czas tylko coś spalili i zrabowali:) Wydaje się więc że najlepiej jak najwięcej czasu spędzić na Krymie a w drodze powrotnej, jeśli starczy czasu, zatrzymać się jeszcze ewentualnie gdzieś w okolicach Lwowa dorzucając do planu podróży Żółkiew :

Olesko ( miejsce urodzenia Stanisława III Poniatowskiego)

czy Podhorce z zamkiem , który w "Potopie" Hoffmana grał rezydencję Radziwiłłowską w Klejdanach

Cała ta trasa ( licząc z Krakowa ) wg Google to ok 3800km. Cena benzyny na Ukrainie to 10 hrywien, czyli wg dzisiejszego kursu - ok 3,60zł. Diesel jest nieznacznie tańszy. Gaz kosztuje mniej więcej tyle co u nas lub nieznacznie mniej.
Nie orientowałem się jeszcze w cenach noclegów, dostępności pól kempingowych itp. We Lwowie byłem w 2009 roku i nocleg na samym rynku, w kwaterze prywatnej kosztował ok 30zł. Średnio na Ukrainie można się spodziewać cen niższych niż u nas. Na prowincji można nocować za grosze. Na Krymie niestety jest drożej, ale w kwaterach prywatnych można znaleźć nocleg w przyzwoitych warunkach i za niewygórowaną cenę.
W miarę zdobywania nowych informacji będę uzupełniał temat. Tak jak mówiłem - nie wiadomo czy uda nam się tam pojechać, liczę jednak że okaże się że jednak się tam wybierzemy i że nie pojedziemy tam sami:)
Jeszcze jedna ważna sprawa - termin wyjazdu. W zeszłym roku okazało się że jeden tydzień to mało na takie jeżdżenie. Chyba każdy czuł wtedy niedosyt. Wydaje się więc że optymalnym rozwiązaniem na ten rok byłby wyjazd w terminie 1 - 11 maj.1 maj jest wolny więc trzeba wziąć 6 dni wolnego. Do przejechania jest sporo kilometrów a drogi będą z pewnością gorsze niż podczas zeszłorocznego tripu. Na samym Krymie jest też więcej do zobaczenia niż w Albanii. Tak jak proponowałem też wcześniej. Oprócz jeżdżenia dzień w dzień, fajnie byłoby zrobić sobie jednodniowy wypad w góry, czy wynająć łódkę i popływać trochę wzdłuż malowniczego wybrzeża ( tak jak rok temu w Ochrydzie )
Dodatkowe informacje:
-Na Ukrainie należy mieć zieloną kartę. Żadne inne ubezpieczenia nie są już wymagane.
-Jeśli jedzie się samochodem zarejestrowanym nie na siebie należy mieć zgodę na użytkowanie od właściciela potwierdzoną notarialnie i przetłumaczoną na ukraiński
-Czasy gdy policja wymuszała łapówki za byle co już ponoć minęły i jeśli jeździ się przepisowo można spokojnie się tam poruszać bez specjalnego łapówkowego funduszu
-Na Ukrainie dopuszczany poziom alkoholu we krwi to 0.00 i jest to bardzo często sprawdzane. Jazda po nocnej imprezie nie wchodzi więc w rachubę.