Trip 2015?? Turcja!

Tutaj umawiamy się na spotkania klubowe, informujemy o odbywających się zawodach i imprezach sportowych i tuningowych.
Awatar użytkownika
atul77
Nowicjusz
Posty: 70
Rejestracja: 16 paź czw, 2014 8:19 pm
Posiadany PUG: 205 GTI miami blue
Numer Gadu-gadu: 0
Lokalizacja: Opolskie/Bawaria

Re: Trip 2015?? Turcja!

Post autor: atul77 »

Witam,
gratuluje artykulu na interii: http://facet.interia.pl/obyczaje/styl-z ... Id,1736406\

Pozdrawiam!
Załączniki
pug.PNG
Awatar użytkownika
woocash
Peugeot 205 Master
Posty: 4588
Rejestracja: 10 lut czw, 2005 1:56 pm
Posiadany PUG: 205 ph1 1984 GR
Numer Gadu-gadu: 9752783
Lokalizacja: Katowice

Re: Trip 2015?? Turcja!

Post autor: woocash »

dzisiaj przy okazji oględzin puga przechodziłem pod interią i się zastanawiałem czy Raf coś napisze :)

gratulacje, i.... można mierzyć w tym kraju sukces za pomocą ilości jadu cebulowego w komentarzach :mrgreen:
Najaktywniejszy w dziale: Stare forum techniczne
[ Posty: 1090 / 34.03% Twoich postów ]
Awatar użytkownika
Fox
Peugeot 205 Master
Posty: 2053
Rejestracja: 25 lis pt, 2005 5:09 pm
Posiadany PUG: 205gti, 504 coupe, 406 kombi
Numer Gadu-gadu: 6433729
Lokalizacja: Kraków
Kontakt:

Re: Trip 2015?? Turcja!

Post autor: Fox »

Raf, dopisz tam że assistance wystawiany przez (chyba) wszystkie polskie ubezpieczalnie obejmuje tylko europejską część Turcji (czyli mniej więcej 3% jej terytorium). Po przekroczeniu Bosforu zostajemy bez opieki bez względu na zasięg lawety...Druga sprawa to najkrótsza droga do Turcji wiedzie przez Serbię i Bułgarię. Macedonia i Grecja to był nasz wymysł:) Poza tym artykuł bardzo zacny. Dobrze że ilustrowany krótkimi damskimi spodenkami a nie czadorami:)
Izolda

Re: Trip 2015?? Turcja!

Post autor: Izolda »

Melduje się kolejna wielbicielka twórczości Foxa :) Zarejestrowałam się na forum, żeby namawiać Cię na kontynuowanie szczegółowej relacji z wyprawy, bo po prostu świetnie się to czyta.
Awatar użytkownika
Alimantado
Uzalezniony
Posty: 616
Rejestracja: 04 cze pn, 2012 9:51 am
Posiadany PUG: 205 XS 1,4 leżak
Numer Gadu-gadu: 0
Lokalizacja: Wieliczka

Re: Trip 2015?? Turcja!

Post autor: Alimantado »

Takie pytanko ile miesięcy ma Kukuncio?
"Bądź zmianą, jaką chciałbyś widzieć na świecie"
UlaMula
Nowicjusz
Posty: 22
Rejestracja: 07 mar sob, 2015 12:13 pm
Posiadany PUG: 205 GTI Foxa
Numer Gadu-gadu: 0

Re: Trip 2015?? Turcja!

Post autor: UlaMula »

Na tripie skończył dziewięć.
Zywik
Maniak
Posty: 1109
Rejestracja: 12 kwie sob, 2008 12:04 pm
Posiadany PUG: Citroen Xsara Picasso & Peugeot Tepee
Numer Gadu-gadu: 10911568
Lokalizacja: Mrozy
Kontakt:

Re: Trip 2015?? Turcja!

Post autor: Zywik »

Fox jak zwykle dajesz radę! Miszcz!

Gratuluję wszystkim tripa i obiecuję, że jak tylko nasz Ziutek podrośnie to dołączy do Kukuncia :mrgreen:

_O_
Awatar użytkownika
Florek2b
Peugeot 205 Master
Posty: 2196
Rejestracja: 10 gru pn, 2007 5:34 am
Posiadany PUG: 205 GR 1,9 (jak ktoś jeszcze ma 1,9 w 5 drzwiach niech da znać :D)
Numer Gadu-gadu: 1958447
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Re: Trip 2015?? Turcja!

Post autor: Florek2b »

Minęły już prawie 2 tygodnie a relacja kończy się na 4 dniu :( czarno to widzę :(
Awatar użytkownika
Fox
Peugeot 205 Master
Posty: 2053
Rejestracja: 25 lis pt, 2005 5:09 pm
Posiadany PUG: 205gti, 504 coupe, 406 kombi
Numer Gadu-gadu: 6433729
Lokalizacja: Kraków
Kontakt:

Re: Trip 2015?? Turcja!

Post autor: Fox »

Dzień 5, 4 maja, poniedziałek. ~700km

Obrazek

-Tudidudidudi, tudidudidudi, tudidudidudi - Macham ręką po omacku w poszukiwaniu budzącego mnie telefonu - 6:45. Czuję się jakbym spał o godzinę za krótko.
- Zmiana czasu, eh... - przypominam sobie wczorajsze przestawienie zegarka - U nas byłaby dopiero 6.
Na ekranie mojego przedpotopowego rupiecia wyświetla się Good morning.mp3. Budzik na jedyny znany sobie sposób życzy mi miłego dnia. Wciskam disable i opadam z powrotem twarzą na poduchę. Delektuję się ostatnimi chwilami ciszy. Krótkimi. Ula już wstaje, zabiera się za zwijanie śpiworów i karimat.
- Dobra, ja też się podniosę.

Umówiliśmy się dzień wcześniej na wyjazd punkt 8. Nie ma co przeginać.

- Nikogo nie słychać, chyba wszyscy nadal śpią - wytężam bezskutecznie słuch
- Może zapomnieli o zmianie czasu?
- Wszystko jedno, wychodzę.

Zaraz zobaczę morze, fale, piasek... Nie ma nic cudowniejszego niż dziki nocleg na plaży. Rozsuwam zamek namiotu.

Bagno,
porozrzucane gałęzie,
jakiś budynek otoczony odrapanym murem na którym ktoś niebieskim sprayem nabaźgrał "locanda"
W tle blaszak wokół którego biegają czarne prosiaki.

- Czemu my rozbiliśmy wczoraj namiot wejściem w tą stronę??? - próbuję sobie przypomnieć wczorajsze rozumowanie.
- No tak. Ktoś powiedział że w nocy i rano wieje od morza - uświadamiam sobie obserwując totalną flautę jaka panuje dookoła.

Kukuncio też już się obudził i wygląda na zewnątrz

Obrazek

W jego wieku ma się chyba wciąż pamięć rybki Doris. 10 minutową. Pewnie nie pamięta już że jest nad morzem. Wyczołguje się z namiotu ciągnąc za sobą nogi wciąż uwięzione w śpiworze. Sięga po koziego bobka i wkłada sobie do ust.

-Kukuncio!

Na piasku wokół namiotu widać jeszcze ślady lisa, który obwąchiwał nasz namiot poprzedniej nocy.
- Ciekawe czy taki lis mógłby pożreć Kukuncia? - zastanawiam się - Tak na co dzień nie myśli człowiek że coś go może zjeść. Nawet takie dzikie zwierze. Kukuncia chyba może. W całości.

Pakujemy go więc do przenośnego namiociku celem zapewnienia mu złudnego poczucia bezpieczeństwa:

Obrazek

a my upychamy cały nasz dobytek do samochodu. W większości namiotów nadal panuje cisza i bezruch. Awaryjna, pobliska toaleta też pusta:

Obrazek

Nawet nasze trzaskanie klapą bagażnika nikogo nie budzi. Trzaskam więc jeszcze trzy razy.
Na parkingu Agnieszka powoli odgrzebuje się z posłania jakie uścieliła sobie na tyle swojego forevera.
- O!, rzeczy Dziksona wciąż są u Agnieszki! - zauważam radośnie. Ciekawe czy dostał chociaż świeże kalesony na kolejny dzień czy nadal wszystko zaplombowane? - zastanawiamy się. Byłaby to trochę ironia losu - myślę sobię wspominając Albanię i powrót przez Dubrovnik. Wtedy Dzikson zamknął wszystkie rzeczy Cejotów w samochodzie, zabrał klucze i pojechał na miasto zostawiając ich niemalże w bieliźnie na zimnie. Pożyczałem wtedy Cejotowi skarpety żeby mu nie odmarzły i nie odpadły stopy.
- Ej to nie prawda że zablokowałam Dziksonowi bagaże! - Agnieszka dementuje wczorajsze rewelacje - Dzikson przesadza mówiąc że od czegoś go odcięłam. Ma swobodny dostęp i niech nie mówi nieprawdy na lewo i prawo.
- Może jednak nie będzie z nimi tak źle - myślę sobie idąc do łazienki.

Woda pod prysznicem jest wciąż ciepła pomimo dość chłodnej nocy. Ciekawe że taki baniak na dachu tak długo trzyma temperaturę? Może to kwestia tego że tak woda jest jak olej i pachnie żelazem?

Może Gad będzie wiedział. Też idzie już do łazienki:

Obrazek

Niestety nie spytałem. Zapomniałem też o czym rozmawialiśmy więc napiszę tylko że wróciłem z powrotem do obozowiska bo to jest w miarę pewne. Mniej więcej w tym samym czasie pojawił się wokół samochodów już nieznaczny ale jednak ruch. Połowa namiotów niestety dalej nie złożona. Na pierwszym planie standardowy obrazek jaki widzimy zazwyczaj gdy jesteśmy już spóźnieni a nikt dalej nie wyjeżdża. Rafał je kanapkę.

Obrazek

Ula zastanawia się jak to możliwe że dzień wcześniej z takiej samej wysokości upuściła na piasek telefon Morfeusza rozbijając w nim ekran i siejąc spustoszenie.

Obrazek

Fenkju złożył namiot ale nie wygląda najlepiej

Obrazek

- O! Wpadłeś jednak w cug! - mówię wskazując na prawie pustą butelkę opartą o dach hondy
- No..trochę...ale nie tylko ja. Ta whisky zabiła wczoraj mnie, Morfeusza i Florka
- Natalia Cię już widziała? Nie boi się jechać?
- A nie wiem...

Tak jak mówiłem - nie jest z nim najlepiej.

Pytam Rafała czy robimy sobie jakąś fotkę grupową.
-Jasne Foxiu, ustawimy zaraz samochody tylko muszę dojeść śniadanie. Trochę jesteśmy spóźnieni. Zupełnie zapomniałem że zmieniamy czas.
No tak. Podejrzewałem że na 8 to raczej nikt nie wstanie. Patrze na godzinę w telefonie. 9:30...

Robię obchód okolicy. Z Morfeuszem odwiedzamy Bułgarów od których pożyczyłem wieczorem pieluchy. Dajemy im zapas piwa, którego nie możemy wwieźć do Turcji. Cieszą się i życzą nam szczęśliwej podróży. Wracamy. Kukuncio już płacze. Robi się nerwowo

Obrazek

Pytam Józka czy robimy jakieś zdjęcie grupowe
- Mam nadzieję że nie. Za każdym razem wygląda to tak samo. Rafał krzyczący "Lusterko 5cm w lewo! Skręć koła inaczej" - ironizuje - Nigdy stąd nie wyjedziemy.
-Dobra to my jedziemy po pieluchy do marketu i spotkamy się na stacji z gazem - mówię patrząc na zegarek i na wciąż rozłożony, samotnie już stojący na pustej plaży, namiot Rafiego. 10:15...

Wyjeżdżamy. Nie ma co czekać aż wszyscy się zbiorą. Załatwimy kupno zapasu pieluch i najwyżej poczekamy na nich na stacji. Mijamy, po raz ostatni już, blaszaną zagrodę wokół której biegają i podskakują czarno-sierściowe, brudne wieprze. Szybko okazuje się że w tym gąszczu dróg na prawdę ciężko się odnaleźć. Próbuję sobie przypomnieć drogę, którą pokonywaliśmy dzień wcześniej. Na górkę, w lewo, krótki odcinek szutrowy, w prawo, przez most...No tak, na moście stoi krowa. Biała z rogami. Klakson oczywiście nie działa więc podjeżdżamy bliżej, licząc że się odsunie. Niechętnie ale jednak schodzi z drogi. Zatrzymujemy się jeszcze na chwilę żeby zrobić ostatnie zdjęcia tej niezwykłej krainy. Tutaj Ula wygląda jakby pod moją nieobecność przejęła kierownicę siedząc jednak wciąż na fotelu pasażera

Obrazek

Tutaj siedzi dalej na tym samym miejscu ale już nie kieruje bo w tym gąszczu ulic donikąd nie prowadzących zupełnie się chyba zagubiła

Obrazek

Dzień wcześniej, na widok tych dróg Józek powiedział
- Trzeba te wszystkie drogi będzie objechać.

Niestety koniec końców nie objechaliśmy żadnej poza tą dojazdową. Podczas tego tripu będzie jeszcze wiele rzeczy których nie zrobimy. Patrząc wstecz nie umiem odpowiedzieć sobie na pytanie dlaczego.

Na stacji tankujemy do pełna. Fenkju próbuje bezskutecznie kupić olej do hondy. 5W50 niestety jest nie do dostania na żadnej stacji w Grecji. Właściciel przybytku powoli zaczyna nas przepędzać. Podobno blokujemy mu interes. To nic że okolica wygląda na wymarłą i o tej porze praktycznie nikt nie przejeżdża obok. Musimy się wynosić. Podchodzi do nas jeszcze para autostopowiczów. Są z Polski. Próbują się wydostać z Chalkidiki chociaż do Thessaloników. Wyglądają przyjaźnie, mają po jednym plecaku i pomimo podróżowania pieszo na upale nie śmierdzą. Kilka samochodów ma wolne miejsca ale nikt ich nie zabiera. Ja bym ich zabrał ale posiadanie dziecka przekreśla tą możliwość. Jak i wiele innych z resztą...

Mówimy że przykro nam, że życzymy im powodzenia
-Spoko, nic się nie dzieje, damy sobie radę, szerokości na trasie do Turcji!

Jeden za drugim samochody odjeżdżają z piskiem opon a oni zostają w chmurze wzniesionego pyłu. Widzę w lusterku że są rozczarowani. Kolejnych 12 samochodów naliczą tam pewnie przez kilka następnych godzin. Polak polakowi za granicą jednak rzadko służy pomocą.

Przejeżdżamy koło wioski Arnea. Podobno jednej z najładniejszych na Halkidiki. Nie ma niestety czasu na zwiedzanie. Droga jest pusta ale przeważnie wąska. Przejeżdżając między polami zrasza nas irygator. Janusz dostaje w przednią szybę takim strumieniem wody że dziwie się że w popłochu nie wyskoczył z auta w kapoku, z kołem ratunkowym pod pachą i nie odpalił racy ratunkowej. Można sobie wyobrazić jakie zdziwienie wyrysowałoby się na twarzy Bananowca lub Józka gdyby to oni byli na przedzie w swoich cabrioletach. Zwłaszcza jakby strumień wody wyrzucił ich z samochodów.

Na autostradzie robimy krótki postój na Shellu. Kilka osób gra we frisbee, Dzikson z Januszem stawiają podobne sandały na schodach, natomiast Kukuncio zupełnie traci głowę dla Natalii. Jak widać zachwycają go detale, które namiętnie studiuje

Obrazek

Ruszamy dalej. Do granicy jeszcze dość spory kawałek. Mamy już jednak przed sobą, aż do Istambułu. drogi wielopasmowe

Obrazek

- Fox, jak tam twój migacz? - Pyta Józek przez CB
- Jak jeździł słabo tak dalej jest kiepsko. Tak pi razy oko 90KM może w porywach rozwija.
- To i tak lepiej niż dizle
- Plus jest taki że pali chyba też tyle co one - zauważam patrząc na wskazówkę poziomu paliwa, która wciąż ociera się o 3/4 zakresu.
- Ciekawe czy Ci się stopią tłoki od zbyt ubogiej mieszanki? - żartuje Fenkju
- Pewnie tak, wszystko się stopi i wybuchnie:) - podążam w sukurs tej rubasznej wymianie zdań.

Jedziemy sobie dalej. Trzymamy się raczej w ogonie. Auto jedzie wciąż kiepsko

Obrazek

Po jakimś czasie doganiamy jednak Bananowca. Zjeżdża dwoma kołami na pas awaryjny i macha żeby go wyminąć. Z początku zwalniamy i jedziemy za nim, w końcu jednak przyspieszam.
- Pewnie znowu mu się gotuje woda - podejrzewam

Na horyzoncie widać tunel. Zjazd w dół, podjazd, auto jedzie coś słabo. Wciskam mocniej gaz ale nic to nie daje.

-Nie dobrze - myślę - byleby do tunelu. Po drugiej stronie na nowo będziemy mieć kontakt z czołówką peletonu. Zatrzymamy się gdzieś i trzeba będzie zrobić szybki przegląd.

Nie było nam to niestety dane. Silnik zaczął się dławić, szarpać. Rzucam okiem na lusterko i już wiem że nigdzie dalej nie pojedziemy. Za nami unosi się ogromna chmura niebiesko-szarego dymu. Olej. Zjeżdżam na pobocze i próbuję jeszcze przez CB poinformować resztę że dalej nie jedziemy

- Migacz nie wytrzymał tempa, stoimy przed tunelem. Słyszycie nas jeszcze tam z przodu?
- Słyszymy, zjeżdżamy na zjeździe 35. Czekamy na was jakiś kilometr od skrętu , na jakimś wiejskim placu.

Wychodzę, otwieram maskę. Na pierwszy rzut oka nie widać zniszczeń.
- Już od poprzedniej górki zaczął Ci strasznie dymić na czarno - mówi Bananowiec, który w międzyczasie dojechał do nas i przyszedł z pomocą - potem było już tylko szaro...

Bierzemy auto na hol. Fenkju-Szyba ma najsilniejszy samochód z tych, które z nami zostały więc on jest ochotnikiem. Ciągnie nas 110kmh. Z taką prędkością byśmy szybciej dojechali do Turcji niż o własnych siłach:) Zjazd 35, kilometr drogi i jesteśmy w miejscowości Vafeika

Obrazek

Reszta ekipy na placu urządziła sobie piknik pod spożywczakiem. W ruch poszły kuchenki, stukają talerze, dźwięczą sztućce, wszędzie gwar rozmów. Józek prowadzi inspekcję gti

Obrazek

- We wszystkich cylindrach jest olej. Tzn przynajmniej we trzech. Ostatniej świecy nie da się odkręcić. Nie będę nawet próbował. Zaspawało ją.
- Skąd tam się mógł wziąć olej?
- Nie mam pojęcia. Uszczelka raczej nie. Może pęknięta głowica..
- Ale we wszystkich?
- Bez rozkręcenia się nie dowiemy

- No water - mówi miejscowy grek, który niezauważony wcześniej dorwał się do samochodu. Przymknął jedno oko a drugim łypie wgłąb zbiorniczka wyrównawczego - that is the problem!

Rzeczywiście nie ma w zbiorniczku wody. Nie ma też praktycznie oleju. Na bagnecie widać tylko małą czarną kropelkę na samym jego końcu.

- Kiedy ostatnio sprawdzałeś olej Fox?
- Hmmm ostatnio nie...niech no sobie przypomnnę. Pod tym hostelem za Belgradem.

Wtedy olej jeszcze był. Od tego czasu minęło ile? jakieś 1200km? Jak to się stało że nagle cały zniknął? Przez tą sondę? Pewnie się nigdy nie dowiemy. Dzwonię do Avivy żeby ustalić dalsze postępowanie. Potwierdzają że mogą przysłać lawetę, mogą podesłać samochód zastępczy, mogą zapewnić nocleg dla osób podróżujących zepsutym samochodem. Nie zginiemy.

-Rafi, masz może jakiś kontakt do tych bułgarów, z którymi mieliśmy się spotkać dwa lata temu w Sofii?
-Jednego z nich mam na facebooku. Mógłbym się z nim skontaktować jakbym miał wifi...
- Dobra, to może spróbuj z telefonu Uli. W końcu jesteśmy w Grecji, internet nie jest jakoś specjalnie drogi.

W końcu udaje się zdobyć numer telefonu. Dzwonimy. W Sofii jest dobry warsztat. Alex Devil. Będziemy mieć adres.

-Damy sobie tutaj radę. Fenkju, zostaniesz ze mna? Ktoś jest w stanie wziąć Ulę z Kukunciem? - rozglądam się za Ulą i widzę że w oczach ma łzy. Nie ma wyjścia - rozdzielamy się. Kukuncio dalej nie zna lęku ani nie rozumie otaczającego go świata więc spokojnie bawi się jej włosami. Helter oferuje miejsce dla nich obojga. Agnieszka obiecuje zabrać Natalię. Mamy więcej szczęścia niż Ci poranni autostopowicze:)

- Fenkju, zostaniesz ze mną?
- Jasne!
- Dobra, to wy jedźcie. Nie ma sensu żebyście wszyscy tutaj zostawali. Poradzimy sobie. Pojedziemy pewnie do Sofii i będziemy się z wami łapać jakoś jutro. Jedźcie żebyście jeszcze za jasności dojechali.

Żegnam się z Ulą, mówię żeby się nie martwiła, wszystko będzie dobrze. Jutro się na pewno zobaczymy. Odjeżdżają. Ostatnie światła 205tkowe znikają za zakrętem. Zostajemy we dwóch. Cisza i spokój. Gdzieś w oddali tylko słychać traktor.
- To co? Przepakowujemy rzeczy do Hondy?

- Peugeot big problem! - miejscowy chłop zniknął tylko na chwilę ale już jest znowu z nami

Obrazek

- do you want something to eat? - wskazuje na sklep, który mamy za plecami - I can buy you something. No worry!
- No, thanks, we'll be fine - odpowiadam nieprzyzwyczajony raczej do ludzkiej dobroci
- Maybe you want tea? I will buy you tea - wskazuje na knajpę na przeciwko - come with me
- Idziemy? - pytam Fenkju. Rzeczy już przepakowane. Siedzimy na murku i czekamy na lawetę. Podobno ma przyjechać z Bułgarii za jakąś godzinę.
- No dobra, chodźmy.

Zamykamy samochody i idziemy
- No need to close cars. Here good people!
W knajpie senna atmosfera. 4 starszych panów gra w domino. W telewizorze leci mecz.
- AEK Saloniki, football - mówi chłop wyglądający na menela - important game.
Mimo to na ekran nikt nie patrzy. Tylko zawieszony na ścianie szalik miejscowej drużyny sugeruje że są tam jacyś kibice. Obecni przy stole raczej spoglądają na swoje żetony niż na biegających graczy w niebieskich koszulkach.
Inny grek zza baru przynosi herbatę. Stawia przed nami na stolę. Chcę zapłacić ale kloszard, który nas tam zaprowadził podnosi rękę sugerując że to on płaci.
- I invite, I pay
- Może on jednak wcale nie jest bezdomny?
- Japan cars no problem - mówi wskazując na hondę - Peugeot big problem! My sister has a peugeot. 206 - rysuje palcem na stole nie wiedząc jak to powiedzieć - big problem! all time broken. Today broken, yesterday broken, all time!

Rozmowa nie idzie łatwo. Bariera językowa jest jednak nie do przeskoczenia a jego znajomość angielskiego jest szczątkowa.
- Here good people. You stay at my house if you need. I worked all my life on see
- Sailor? - pytam ciesząc się że coś zrozumiałem
- Yes, ships. People from everywhere. Everyone said I was a good person. Then I came here to work. Buildings.
- Construction?
- Yes
- Good people but government is shit. Steal money from people. Not giving anything.

W międzyczasie zaczynamy się z Fenkju niepokoić brakiem telefonu z Bułgarii. Nie widać też lawety. Próbuję dzwonić ponownie do avivy. Za każdym razem rozłącza mnie po sekundzie.
- Fenkju masz zasięg? Możesz gdzieś zadzwonić?
Nie działa
- Tak się często dzieje jak się ma telefon na kartę. Właśnie dlatego często myślę o przejściu na abonament. Może zadzwonię przez Skype'a?

-Brak srodkow na koncie - czytam patrząc mu przez ramię jak próbuje się zalogować
- Is there a wifi here? - pyta barmana
- Yes, wait - przynosi nam kartkę z hasłem.
- I jak tam , doładowałeś?
- Tak ale nie da się dzwonić. Też mnie wycina od razu po sekundzie
- Może tu jest jakiś trójkąt bermudzki? Wszyscy pojechali a my zostaniemy bez kontaktu ze światem i zczeźniemy tu wśród obcych ludzi - zaczynam się niepokoić bo powoli robi się za oknem szarawo. Wychodzę na zewnątrz. Idę w stronę samochodu. Stąd dzwoniłem wcześniej. Wtedy działało. Wykręcam na nowo numer do avivy

- Dobrze że pan dzwoni. Próbowaliśmy się do pana dodzwonić kilkukrotnie ale nie było możliwości. Użytkownik niedostępny. Laweta już jedzie. Będzie się z panem kontaktowała pani z Bułgarii. Kierowca ani pomocnik niestety nie znają angielskiego.

Siadamy więc i rozmyślamy:

Obrazek

- To co, pojedziemy do Sofii i co? Weźmiemy jakiś motel przy drodze? Taki z przekrzywionym, migającym neonem który nagle gaśnie?
- No...będą tam pewnie same dziwki i tirowcy. Ciekawe czy ktoś nas tam zabije?
Cieszę się że Ula nie słyszy tej rozmowy. Ona zawsze poważnie traktuje takie obawy.
-Ej ale my wcale nie musimy tam jechać przecież. Puścimy auto lawetą i możemy lecieć na Istambuł.
- Racja, pewnie jeszcze ich dogonimy.

Grek przychodzi do nas trzeci raz
-Thanks for the tee. We had to leave because there, inside, we were out of range - tłumaczę pokazując na telefon - no signal!

Zagaduje o turcje. Okazuje się że sam jest tureckiego pochodzenia.
- Benim adim Michal - mówię radośnie - memnum oldum!
Szkoda że nie miałem czasu nauczyć się czegoś więcej z tureckiego. Teraz byśmy sobie pogadali chociaż w tym języku.
Robi się powoli ciemno. Mówi że musi iść do domu. Ktoś na niego czeka. Przeglądam bagaże, wyciągam ostatnie piwo jakie mi zostało. Daje mu w zamian za tą wcześniejszą herbatę. Wręczam mu też magnes. Nam się nie przyda. Cieszy się bardzo i odchodzi wolnym krokiem w swoją stronę życząc nam jeszcze wcześniej powodzenia

Obrazek

Chwile potem nadjeżdża laweta

Obrazek

Wręczam kierowcy klucze, dokumenty, spisaną na kartce historię awarii oraz adres warsztatu do którego mają podrzucić samochód. Jest już późno. Zawiozą go tam rano. Cieszy mnie to. Można odwołać Rafałowego Bułgara z zadania odebrania w nocy samochodu.

- to co, jedziemy? - Fenkju wbija w nawigację Istambul i jedziemy
- ciekawe czy miniemy jeszcze po drodze twoje auto na lawecie
- raczej nie, myślę że oni pojadą raczej w drugą stronę żeby nie jechać tą wąską drogą przez góry.

Jedziemy. Pusta droga. Zamyślony patrzę na migoczące po bokach światła wiosek. W radiu leci danza kuduro.
-Żelkę? - Fenkju wyciąga paczkę żelek. Moje ulubione - Nimm2. Nie wiem czy to na pocieszenie czy sam ma na nie ochotę. Wychodzi fajnie. Zjadam mu większą część paczki.

Granica. Nie taka jakie znamy. Żołnierze, drut kolczasty psy. Między kolejnymi bramkami rozstawione kolczatki. Jednokierunkowe. Najeżdżając na nie z dobrej strony się je składa kołami. Z przeciwnej - rozrywa się opony. Mnóstwo okienek. W jednym sprawdzają wizy, w drugim znów paszporty w trzecim trzeba otworzyć bagażnik i zabrać kod kreskowy z numerem rejestracyjnym. Nie zabieramy więc na czwartym nas zawracają.
-Tam była jakaś kolczatka po drodze? Damy radę tam w ogóle wrócić?
Udaje się. Jeszcze most i jesteśmy w Turcji. Ula pisze sms'a

Kupcie sobie HGS'a na granicy. My nie kupiliśmy i teraz nie możemy nigdzie znaleźć. Stacja za granicą jest po złej stronie drogi. Jedziemy więc prosto.

-Do you have HGS? - pytamy na nastepnej
-???
- He Ge Ese - probuje wymowic te litery bardziej turecko
- Hayir

Czyli nie.

-Next shell station. 20km

Historia sie powtarza
-Next shell, 60km

Fenkju pędzi 130-140kmh. Dookoła ciemna noc. Dziwne. Myślałem że ta europejska część Turcji jest bardziej zaludniona. Za chwilę pachołki , zwężenie drogi i znak "trafik kontrol" oparty o jakiś łańcuch. Na poboczu stoi kilka samochodów, obok mrok przeszywa niebieskie migające światło radiowozu. Chociaż nikt nas nie zatrzymywał to stoimy.

-Co teraz? Jestesmy shaltowani czy nie?
-Chyba nie. Nikt do nas nie podchodzi

Jakiś samochód zwalnia za nami ale przejeżdża nie zatrzymując się
- On przejechał. Jedziemy?
- Jedźmy. Najwyżej będą do nas strzelać:)

Patrzę w lusterko ale nie widać żadnego ruchu w naszą stronę. Nie latają helikoptery, nikt nie strzela. Po kilku kilometrach udaje nam się w końcu zakupić HGS'a. Załadowany na 10 bramek. Jeszcze godzina i widać światła Istambułu. To miasto jest ogromne i żyje całą dobę. Co prawda pogłoski o korkach przez całą dobę okazały się grubo przesadzone ale i tak ruch jest spory. Przez kilkupasmowe drogi przechodzą jak gdyby to było coś oczywistego piesi. Skaczą przez odgradzające jezdnie bariery i wolnym krokiem udają się na drugą stronę. Co jakiś czas w lusterku widać kogoś migającego długimi. Chyba taki mają tu zwyczaj że im kto ma mocniejsze długie i bardziej nimi mruga z daleka tym bardziej ma pierwszeństwo. W końcu zaczyna być już znajomo. Poznaję drogę rozkminioną przed wyjazdem na google. Jest rondo, jest bulwar Kennediego, jest parking, skręcamy w lewo, w spożywczaku widzę znajome twarze. Józek, Gad, Helter i jeszcze kilka osób. Próbujemy się czegoś dowiedzieć ale są albo zbyt podekscytowani albo pijani.
- Pojechaliśmy odwieźć samochody na parking. Mówię Ci Foxiu aleśmy pobłądzili. Przez zakazy jechaliśmy, po torowisku. Jeśli nas ktoś nagrał to przerąbane. Tu wszędzie są kamery!
- Nie mówcie nikomu że tu jesteśmy - mówi ktoś wychodząc ze sklepu z siatką piwa. Powiedzieliśmy że idziemy tylko na chwile.

Zostawiamy ich i jedziemy dalej. Jest i nasz Antique Hostel. Na chodniku zaparkowane 4 dwieściepiątki. Wchodzę po schodach , recepcjonista wskazuje mi pokój, otwiera Ula. Nie wiem kiedy ostatnio tak się cieszyłem że ją widzę i że nie spędzam jednak nocy w motelu na obwodnicy Sofii...
Ostatnio zmieniony 02 cze wt, 2015 9:06 am przez Fox, łącznie zmieniany 4 razy.
Awatar użytkownika
szasz
Uzalezniony
Posty: 736
Rejestracja: 10 lip czw, 2014 8:45 am
Posiadany PUG: XS '92 [i] Partner Tepee Outdoor 1.6 HDI [i] Citroen C4 1.6 BlueHDI
Numer Gadu-gadu: 0
Lokalizacja: Gdańsk, miasto rodzinne Tomaszów Lubelski

Re: Trip 2015?? Turcja!

Post autor: szasz »

Dekadentyzm. Tak nazywa się kierunek literacki który prezentujesz :-) to najepszy dotąd odcinek. Kolejne muszą być jsZcze lepsze. Keep goin' 8)
Zawsze iść, rozkaz który mam we krwi..
Awatar użytkownika
Agnieszka
Uzalezniony
Posty: 998
Rejestracja: 31 mar pn, 2008 9:51 pm
Posiadany PUG: 205 Forever
Lokalizacja: Marki (koło Warszawy)
Kontakt:

Re: Trip 2015?? Turcja!

Post autor: Agnieszka »

Fox, świetnie Ci idzie!
Myślę, że wszyscy byśmy się cieszyli, gdybyś kontynuował i dokończył relację.
Nawet jeśli miałoby to potrwać to jestem pewna, że warto czekać :)

Ja się właśnie wzięłam za zdjęcia. Po powrocie zepsuł mi się laptop i nie mogłam tego zrobić wcześniej. Ale powiem Wam, że cały czas jeszcze żyję trochę Turcją i tym wszystkim, co się podczas tych 17 dni działo... Może dlatego, że to był mój pierwszy raz ;) a pierwsze razy zazwyczaj pamięta się długo ;)

Jeszcze raz mówię wielkie DZIĘKI! Przede wszystkim Foxowi, za przygotowanie całej wycieczki oraz Gadowi, za to, że nas prowadził, informował i ostrzegał. _O_ _O_ _O_
No i oczywiście Szybie, że zawsze pilnował, żebyśmy się nie pogubili ;)
Dziękuję również mojej niespodziewanej superpasażerce Natalce oraz wszystkim pozostałym uczestnikom, dzięki którym było kolorowo (czarny to też kolor ;) )
Bez wątpienia dobre to było.

Dzisiaj powinnam wrzucić zdjęcia.
Awatar użytkownika
bananowiec
Uzalezniony
Posty: 610
Rejestracja: 02 kwie śr, 2008 10:36 pm
Posiadany PUG: 205 CTI TURBOGNÓJ , 205 1.8 dturbo forever
Numer Gadu-gadu: 4940298
Lokalizacja: Wrocław
Kontakt:

Re: Trip 2015?? Turcja!

Post autor: bananowiec »

Foxiu nie pozwól nam czuć się zawiedzionymi i pisz dalej.Praktycznie codziennie parę razy zaglądam na forum i patrzę czy pojawił się nowy wpis w tym temacie :Y
Aga czekamy na zdjęcia z niecierpliwością. Wszystkie nasze już są na wspólnym koncie google.
Awatar użytkownika
Agnieszka
Uzalezniony
Posty: 998
Rejestracja: 31 mar pn, 2008 9:51 pm
Posiadany PUG: 205 Forever
Lokalizacja: Marki (koło Warszawy)
Kontakt:

Re: Trip 2015?? Turcja!

Post autor: Agnieszka »

Zdjęcia dodane więc możecie już sobie pooglądać siebie (bo wrzuciłam tylko takie, na których jesteście Wy no i kilka, na których są samochody).
Jutro (tzn. dzisiaj) dorzucę pewnie jeszcze ze 2-3 sztuki z końcówki.
Wujek Google zmniejszył sobie wagę każdego ze zdjęć, więc mimo tego, że rozdzielczość jest oryginalna to jakość od oryginału odbiega. Weźcie na to poprawkę.
Awatar użytkownika
cejot
Forum Admin
Posty: 3561
Rejestracja: 23 kwie pn, 2007 1:37 am
Posiadany PUG: 205 Automatic, 205 El Charro, 205 ...
Lokalizacja: Warszawa

Re: Trip 2015?? Turcja!

Post autor: cejot »

Fox relacja jest świetna! _O_ _O_
Ponieważ z Ines nie byliśmy na Tripie to tym bardziej jesteśmy ciekawi jak wyglądała ta wspaniała wyprawa.
Wspomnienie wydarzeń spod Dubrovnika trochę mnie rozbawiło, choć wtedy nie było nam tak wesoło.
Wspominając wyjazd do Albanii (relacja na forum oczywiście!) i niemalże równocześnie patrząc na zdjęcia zacząłem się zastanawiać... czy blaszany śmietnik to specjalny statysta wypraw w dzicz? W Albanii robił za paśnik dla konia, a tu za wyposażenie awaryjnej, pobliskiej toalety. 8)7

Fox, mam nadzieję, że nie odpuścisz i będziesz kontynuował opowieść. Ja w każdym razie wyczekuję z niecierpliwością kolejnego fragmentu relacji i wierzę w jej zakończenie... :Y
Jedź na biegu, żyj na luzie... :)

-----
205 '91 Automatic | 205 '92 El Charro | 205 '94 La Moisissure
Awatar użytkownika
Fox
Peugeot 205 Master
Posty: 2053
Rejestracja: 25 lis pt, 2005 5:09 pm
Posiadany PUG: 205gti, 504 coupe, 406 kombi
Numer Gadu-gadu: 6433729
Lokalizacja: Kraków
Kontakt:

Re: Trip 2015?? Turcja!

Post autor: Fox »

Uzupełniłem opis dnia piątego w poprzednim poście. Publikacja kolejnego odcinka nastąpi niestety w czasie bliżej nieokreślonym.
ODPOWIEDZ