Kilka nowych fotek z wieczornego rekonesansu. Na początek Saska:
Od mojej porannej wizyty poziom wody wyraźnie się podniósł, chociaż jak się dowiedziałem od jednego z gapiów - i tak już opadał bo pare godzin wcześniej było gorzej. Jeszcze pare fotek z tej lokalizacji:
Dalej przeszliśmy z Ulą w stronę osiedla koło centrum egzaminacyjnego kierowców. Po drodze mineliśmy kilka zalanych domów przy Saskiej:
Jak widać zamiast kur na obejściu mają już kaczki:) - jak ta natura się szybko dostosowuje:)
Zalało też troche ogródków działkowych i szklarni:
Przy okazji odkryłem że pomiędzy nowymi blokami można znaleźć zagrody takiego typu:
Wszędzie jeździły ciężarówki z piachem eskortowane przez policje na sygnale. Na kawałkach suchej przestrzeni trwało ładowanie piachu do worków i przerzucania na samochody terenowe:
Niektórym niewiele już można było pomóc:
Mimo wszystko woda wcale nie dotarła tak daleko. Oprócz zalania kilku bloków najbliżej Nowohuckiej kawałek dalej już było całkiem sucho, chociaż trochę się tam wyludniło:
Jak widać wszyscy pouciekali samochodami i zostały na parkingu tylko okazy średnio jeżdzące - z podziurawionymi oponami tudzież zarośnięte trawą.
Kilku co bardziej pomysłowych zagospodarowało górkę saneczkową:
Śmiesznie było bo przy jednym z podmywanych domów mieszkańcy pili piwo i szykowali się do wyjścia z browarem na dach mówiąc - zobaczysz, podleje jeszcze bardziej to będziemy tam siedzieć jak na plaży przy jeziorze:)
Przy okazji spotkałem kilku swoich sąsiadów z którymi nigdy nie ma okazji zamienić nawet słowa a też się wybrali na spacer. Jednak takie wydarzenia zbliżają ludzi:)
Tutaj rzut okiem na ulicę Nowohucką, przy budowanej estakadzie:
I jeszcze jedna z uliczek dochodzących do Płaszowskiej:
Jak wróciliśmy z powrotem na Saską to panowie ładowali już ponton na przyczepkę mówiąc że dziura w wale nareperowana i że woda zaraz powinna zacząć opadać:
Na koniec jeszcze spotkaliśmy pod blokiem kolesia, który jak się okazało zabrał z zalewanego schroniska 3 nożnego pieska i od 4 godzin spacerował z nim po okolicy nie mogąc się nadziwić jak pies się cieszy że już nie jest w klatce:
Jeszcze przy bloku, nad samymi bagrami znaleźliśmy ślady że ktoś u nas również próbował skorzystać z górki saneczkowej:
Sądząc po śladach udało mu się dojechać tylko do połowy i chyba zrezygnował:)
Przy okazji można się było przekonać jak deszczowy jest ten maj, Zazwyczaj pomosty są jakieś pół metra nad wodą, a ten kij wetknięty w piach jest przeważnie suchy:
Ogólnie chyba co najgorsze to za nami - oby!