Witam serdecznie. Ale dziś mam fatalny dzień. Masakra

Nie będę się rozpisywał, jaki to wściekły jestem na swojego puga. Jestem z Sącza, i jak co tydzień trzeba na zajęcia do Krakowa dojechać. Z reguły nie ma z tym problemów, ale dzisiaj zaraz za Jurkowem usłyszałem dość porządny strzał i nagle jakaś woda na szybie. Okazało się, że pękło coś od ciśnienia i najprawdopodobniej cieknie z chłodnicy na samym dole od strony kierowcy, tam gdzie korek jest... gdzieś koło tego cieknie. Jakoś dojechałem do krk, bo na uczelnie trzeba iśc, co prawda raz się na chwilkę zaświeciła kontrolka stop i od temperatury. Odstałem troche na "bliskiej" przed wieliczką i po jakimś czasie ruszyłem dalej. Jakoś udało się przejechać przez Kraków bez korków. No i teraz, to sam nie wiem co mam zrobić. W niedziele pasuje do sącza wrócić,ale jak? w poniedziałek przecież trzeba do roboty iśc na rano. Sam nie wiem co mam zrobic. Zostawić auto na cały tydzień? Czy jest jakiś mechanik, który mógłby mi coś pomóc? Chłodnica była wymieniana juz pare razy, bo ciekła, ostatnia może jakiś niecały rok temu, pewnie koło 7 miesięcy, koło 10 000 km temu. Gdzie można to w krakowie naprawić i czy ewentualnie jest jakiś cudowny srodek dzięki któremu mógłbym dojechać do sącza i oddać u swojego mechanika tą głupią chłodnice na gwarancje? Pewnie takiego super sposobu nie ma

Ale kompletnie nie wiem co mam zrobić z dala od domu

Dobrze, ze kompa mam. Ale się rozpisałem, w gruncie to szukam jakiś namiarów na tanich mechaników, tylko kto mi pomoże w weekend?
Jeszcze dodam, że to nie jest kapanie: kap, kap, tylko jak próbowałem dolać płynu, to co wlałem, to jak normalnie po rynnie było od razu pod autem
Pozdrawiam forumowiczów z krk
