Dziś niestety odkryłem prawdopodobną przyczynę
Na odpalonym motorze wyjąłem bagnet oleju, to co zobaczyłem oznacza chyba powolną agonię silnika - dmucha jak ze starego parowozu. Zauważyłem też, że w trakcie odpalania dymi z okolic klektora wydechowego, jak chwile pochodzi już nie, z kanału nie widać aby wydech był nieszczelny. No i z wydechu na zimnym sporo dymu i czarna sadza zostaje na podłożu. Świece OK, po ręcznym naciągnięciu linki odpowiadającej za zmianę kąta wtrysku troszkę lepiej chodzi, ale nie wpływa to na szybsze odpalanie (ustrojstwo generalnie zdaje sie nei działać).
Czy to oznaki końca pierścieni i braku kompresji np. na jednym z cylindrów (klekot na zimym motorze, po nagrzaniu uszczelnia i już cacy). Teraz pytanie czy wystarczy wymiana pierścieni? Czy diesel ma podobnie jak benzyniak tzw pływające tuleje (takie same jak w XUJAZ)?
Co może być przyczyną dość nagłego zmierzchu silnika? Ok 300kkm na XUD to jeszcze niewiele i przed kilkoma miesiącami chodził jak pszczółka

Na początku wakacji miał drobny wypadek (dziura w drodze), tylko z uwagi na silnik zainwestowałem w remont zawieszenia i gadżety z Mi, a nie sprzedałem po wzięciu kaski z ubezpieczenia

Pociągnie jeszcze kilka m-cy w takim stanie i ewentualnie ile będzie kosztował remont motoru?