Gaz był zakładany w profesjonalnym zakładzie mam wszystkie papiery potrzebne do wbicia go w dowód poprzedni właściciel nie miał faktury dlatego nie chcieli mu wbić go w dowód ale już fakturę mam wiec chyba w tek kwestii jest ok
Jest Ci smutno? Jest Ci źle? Wsiądź do puga, przejedź się!
Określenie "Poranny poprawiacz nastroju" nabiera nowego znaczenia...
Naprawy, modyfikacje, remonty 205 i nie tylko https://www.facebook.com/205renovation/
No i dupa zbita. Nie wbiją mi gazu w dowód bo auto stoi na blachach z innego miasta, dzwoniłem do poprzedniego właściciela i w piątek wybieramy się do urzędu w Bytomiu, miejmy nadzieję że tam już mi go wbiją. A jak nie to wypierniczę gaz i pojadę bez na przegląd
Nie wbiją mi tego gazu w dowód bo instalacją była założona 3 lata temu, i musiał bym mieć odpisy wszystkich przeglądów które przechodził z instalacją gazową. Co jest raczej nie możliwe do zrobienia bo to było 3 lata temu w Krakowie, a ostatni przegląd podbijany był na lewo. Już mi się pomysły kończą, może jak bym zrobił przegląd instalacji gazowej i pojechał ze świstkiem z tego przeglądu do urzędu to by mi go wbili. A jak nie to podbije na lewo i zrobię jakieś szybkie odłączanie instalacji żeby policja się nie doczepiła...
Faktury,przeglądy itp. nie są koniecznością.To robisz dla siebie i środowiska. Konieczny jest atest na butę/zbiornik gazu (data produkcji -ważność 10 lat) i tego wymagają na przeglądzie oraz certyfikat uprawniający dany zakład do montażu LPG bo takiego dokumentu żąda Wydział Komunikacji.Certyfikatem jest taka mała kolorowa nalepka (naklejana na atest zbiornika) która jest informacją dla Wydziału że montowała to firma która ukończyła kurs w zakresie instalacji LPG .
Trzeba isc przez życie twardo, nie żałować wszystkich sił...
Załatwiasz sobie papier z stacji kontroli pojazdów że masz sprawną instalację gazową bierzesz wszystkie w/w papiery zabierasz ze sobą mojego brata poprzedniego właściciela i uderzasz do UM najlepiej do naczelnik/a wydziału komunikacji myślę że sprawę załatwisz w poniedziałek. Największy problem UM to nie doinformowani urzędnicy
"The Greatest Thing You Will Ever Learn, Is Just to love, and Be Loved in Return."
Papiery wszystkie mam. Homologacje butli, certyfikat również, fakturę, i jeszcze kilka innych papierów. Pani urzędnik powiedziała że nie będzie problemu wbić gazu do dowodu ale muszę mieć odpis przeglądu, tzn musi być określone czy samochód przeszedł przegląd z instalacją gazową...No ale równie dobrze przez te dwa lata mogłem mieć odłączoną instalację i co by dały te odpisy. Trzeba zrobić tak jak mówi osmolov, jechać na stacje kontroli i zrobić przegląd instalacji. i wbijać do Urzędu Miejskiego.
No i mój brat razem z bratem osmolova byli na przeglądzie, oprócz tego że zapomniałem zrobić parę rzeczy, jak wsadzić koło zapasowe czy przymocować butlę z gazu, okazało się że gymy na wahaczu od stabilizatora są wyrąbane, no i pęknięta osłona przekładni kierowniczej. Tak więc przeglądu mi nie podbili. Wziąłem się za rozbieranie wahacza żeby te gumy wymienić no ale żeby to zrobić trzeba także odkręcić stabilizator. Więc na dzień dobry wziąłem się za odkręcanie wahacza, z czym nie było większego problemu. No ale wahacz i tak nie chce wyjść bo siedzi w zwrotnicy no ale nad tym popracuję jutro. No ale przy odkręcaniu urwałem jedną ze śrub. I wkurzyłem się pieprznąłem narzędziami i poszedłem. Zaraz kurde sprzedam te auto w pizdu bo mam serdecznie dość tych wszystkich pieprzonych śrub!!!
Postanowiłem napisać co się działo przez ten czas kiedy nie pisałem. A działo się dużo. A mianowicie. Po wymienieniu gum w wahaczu, z czym raczej nie było problemu nadszedł czas na wymianę gumy na przekładni kierowniczej z prawej strony. Okazało się że to nie jest takie proste. Żeby wymienić tą gumę trzeba wyciągnąć i rozebrać magiel. Wiec przy okazji zrobiłem mały remont: Nowy smar, nowe drążki i końcówki drążków. Po raz kolejny pomagał mi osmolov. Po wymianie teej gumy nadszedł czas na odpowiednie poprowadzenie przewodów hamulcowych. Poprzedni właściciel kupił za krótkie przewody i musiał pociągnąć je pod bakiem, wiec dokupiłem przedłużki do przewodów, 40cm, no i z kolegom udało nam się je przeciągnąć i powpinać w miejsca w których powinny być osadzone. NA szczęście tą pracę mogłem wykonać na warsztacie gdzie mam praktyki, no i przy okazji diagnosta który mnie uczy powiedział jak zrobić żeby nie było problemów na przeglądzie. Udało się zrobić tak że auto wieczorem przeszło przegląd. Wiec mam już przegląd, a na następny dzień wbiłęm gaz w dowód. Myślałem że to już koniec problemów z Pugiem ale po 200 km zaczęło coś piszczeć w kole z prawej strony, myśląc że to pewnie zacisk trzyma klocki rozebrałem i wszystko poskładałem do kupy, ale nadal piszczało. Diagnoza padła na łożyska. Więc wyjąłem zwrotnice (obie dla pewności) I pojechałem wybić łożyska. Były w fatalnym stanie, totalny złom, wytrzymały 3 miechy (łożyska optimal, NIE POLECAM). Teraz auto stoi pod domem na pachołkach i czeka no nowe łożyska...Muszą mi jeszcze zaakceptować reklamację to będzie mnie stać na nowe
TymczaS pisze:I pojechałem wybić łożyska. Były w fatalnym stanie, totalny złom, wytrzymały 3 miechy (łożyska optimal, NIE POLECAM)
Warto się zastanowić nad inną przyczyną niż sama wada fabryczna.
Od 2000 roku zakładam często łożyska Optimala i do dzisiaj nie było z nimi żadnego problemu.
Czasem warto też dokładnie obejrzeć czy łożysko pochodzi z tegoż opakowania.. .;p