Peugeot 205 MITO
- klimek
- Junior
- Posty: 168
- Rejestracja: 29 mar wt, 2016 11:00 am
- Posiadany PUG: 1995 MITO 1.8d
- Numer Gadu-gadu: 0
- Lokalizacja: Kraków/Katowice
Re: Peugeot 205 MITO
Człowiek się nie obejrzy, a już 17000 km nalatane. Z tej okazji nastąpiła wymiana oleju oraz filtrów. Przy okazji w końcu wymieniłem też chłodnicę. To był dobry pomysł, w starym wymienniku siedziało mnóstwo syfu oraz były widoczne cztery wycieki.
Samochód sprawuje się dobrze, ze statystyk prowadzonych przez 17k km wynika, że średnie spalanie wynosi 5,04l. Samochód przepalił jak dotąd 905 litrów ropy. Średni miesięczny przebieg wynosi 2137 km(po drobnym zaokrągleniu w górę ostatniej liczby ). Zwiedził już oczywiście Polskę, ale też Czechy i Słowację. Zobaczymy jak będzie wyglądać następne 15 000 km
Dodatkowo dość niespodziewanie okazało się, że hamulce z tyłu zaczęły trzeć. Niestety do wymiany były całe bębny, szczęki oraz linki od ręcznego. To właśnie linka hamulca ręcznego doprowadziła do tak poważnego zużycia bębna - pancerzyk się uszkodził i blokował szczęki. Na szczęście usterkę udało się już usunąć. Niestety z powodu tej niespodziewanej usterki, kwestia uszczelnienia kompresora klimy oraz wymiany osuszacza została przesunięta na środek zimy, w sumie i tak klimę w tym roku odpalę może tylko kilka razy...Samochód sprawuje się dobrze, ze statystyk prowadzonych przez 17k km wynika, że średnie spalanie wynosi 5,04l. Samochód przepalił jak dotąd 905 litrów ropy. Średni miesięczny przebieg wynosi 2137 km(po drobnym zaokrągleniu w górę ostatniej liczby ). Zwiedził już oczywiście Polskę, ale też Czechy i Słowację. Zobaczymy jak będzie wyglądać następne 15 000 km
- klimek
- Junior
- Posty: 168
- Rejestracja: 29 mar wt, 2016 11:00 am
- Posiadany PUG: 1995 MITO 1.8d
- Numer Gadu-gadu: 0
- Lokalizacja: Kraków/Katowice
Re: Peugeot 205 MITO
Aktualizacja wątku po dwóch miesiącach.
W wyniku "szalonej" jazdy tj skręceniu w lewo na parkingu przy galerii handlowej utraciłem klosz lewego reflektora(Valeo RIP). Po prostu wziął i odpadł. Co ciekawe myślałem, że to komuś słoik się stłukł, ale coś mi dziwnie światło zaczęło świecić. Wysiadłem, sprawdziłem i tu zonk, to jednak mój klosz. Wróciłem na miejsce, posprzątałem szkło po sobie i zacząłem szukać nowych reflektorów. Udało mi się drogą kupna nabyć komplet reflektorów Valeo, i tym sposobem mam w końcu dwa takie same Jak się zwolnią środki, będzie trzeba zadbać o jednolitość kierunkowskazów, bo się różnią od siebie. No halogenami też trzeba się zająć.
Na początku listopada spotkała mnie niezwykła niespodzianka, wychodząc z centrum handlowego zauważyłem na parkingu paręnaście metrów od mojego Mito inną 205. Podjechałem i ustawiłem się obok, żeby uwiecznić tę chwilę. Po krótkim czasie pojawiła się też właścicielka tej 205 Collection. Pogadaliśmy chwilę, zrobiliśmy zdjęcia, potem się rozjechaliśmy. I tak się złożyło, że jak wcześniej nie widziałem jej ani razu, tak potem w ciągu tygodnia widziałem ją jeszcze dwa razy i to w kompletnie różnych rejonach Katowic. Przyszła jesień. Korzystając z ładnej aury zrobiłem sobie sesję w liściach: No a wczoraj spadł śnieg więc mam też fotę ze śniegiem W jesiennych planach miałem konserwację podwozia przed zimą. I udało mi się to zrealizować w ostatnim momencie. Ponieważ samochód odebrałem dzień przed pierwszymi opadami śniegu. Ortodoksi złapią się za głowę, jednak biorąc pod uwagę aktualny budżet uważam, że opcja którą wybrałem jest rozsądna. Poniżej konserwacja w czterech aktach: Użyte zostały środki marki Noxudol na całą płytę podłogową. Nadkola zrobione zostały barankiem i następnie polakierowane farbą w sprayu dobraną pod kolor nadwozia.
Po powrocie z konserwacji auto ma duże problemy z odpalaniem po długim postoju. Nie wiem czy to przez gwałtowny spadek temperatury(szczególnie w nocy) czy w serwisie coś zostało naruszone. Nie zlokalizowałem jeszcze przyczyny, ale mam dwa tropy - 1. świece do wymiany - 2. cofające się paliwo. No i dalej mam problem z dmuchawą wentylacji. Spróbuję jeszcze raz zmienić tranzystor. Próba podpięcia nowej dmuchawy nie przyniosła żadnych efektów.
To tyle na teraz, kolejny update będzie jak się coś ciekawego wydarzy lub nazbiera się nowości.
P.S. naprawiałem pilot do centralnego, przez chwilę rozważałem wymianę styku na standardowy guzik, ale po zrobieniu prześwietlenia wyszło, że za mało tam jest miejsca. Na dowód poniżej rentgen pilota
W wyniku "szalonej" jazdy tj skręceniu w lewo na parkingu przy galerii handlowej utraciłem klosz lewego reflektora(Valeo RIP). Po prostu wziął i odpadł. Co ciekawe myślałem, że to komuś słoik się stłukł, ale coś mi dziwnie światło zaczęło świecić. Wysiadłem, sprawdziłem i tu zonk, to jednak mój klosz. Wróciłem na miejsce, posprzątałem szkło po sobie i zacząłem szukać nowych reflektorów. Udało mi się drogą kupna nabyć komplet reflektorów Valeo, i tym sposobem mam w końcu dwa takie same Jak się zwolnią środki, będzie trzeba zadbać o jednolitość kierunkowskazów, bo się różnią od siebie. No halogenami też trzeba się zająć.
Na początku listopada spotkała mnie niezwykła niespodzianka, wychodząc z centrum handlowego zauważyłem na parkingu paręnaście metrów od mojego Mito inną 205. Podjechałem i ustawiłem się obok, żeby uwiecznić tę chwilę. Po krótkim czasie pojawiła się też właścicielka tej 205 Collection. Pogadaliśmy chwilę, zrobiliśmy zdjęcia, potem się rozjechaliśmy. I tak się złożyło, że jak wcześniej nie widziałem jej ani razu, tak potem w ciągu tygodnia widziałem ją jeszcze dwa razy i to w kompletnie różnych rejonach Katowic. Przyszła jesień. Korzystając z ładnej aury zrobiłem sobie sesję w liściach: No a wczoraj spadł śnieg więc mam też fotę ze śniegiem W jesiennych planach miałem konserwację podwozia przed zimą. I udało mi się to zrealizować w ostatnim momencie. Ponieważ samochód odebrałem dzień przed pierwszymi opadami śniegu. Ortodoksi złapią się za głowę, jednak biorąc pod uwagę aktualny budżet uważam, że opcja którą wybrałem jest rozsądna. Poniżej konserwacja w czterech aktach: Użyte zostały środki marki Noxudol na całą płytę podłogową. Nadkola zrobione zostały barankiem i następnie polakierowane farbą w sprayu dobraną pod kolor nadwozia.
Po powrocie z konserwacji auto ma duże problemy z odpalaniem po długim postoju. Nie wiem czy to przez gwałtowny spadek temperatury(szczególnie w nocy) czy w serwisie coś zostało naruszone. Nie zlokalizowałem jeszcze przyczyny, ale mam dwa tropy - 1. świece do wymiany - 2. cofające się paliwo. No i dalej mam problem z dmuchawą wentylacji. Spróbuję jeszcze raz zmienić tranzystor. Próba podpięcia nowej dmuchawy nie przyniosła żadnych efektów.
To tyle na teraz, kolejny update będzie jak się coś ciekawego wydarzy lub nazbiera się nowości.
P.S. naprawiałem pilot do centralnego, przez chwilę rozważałem wymianę styku na standardowy guzik, ale po zrobieniu prześwietlenia wyszło, że za mało tam jest miejsca. Na dowód poniżej rentgen pilota
- klimek
- Junior
- Posty: 168
- Rejestracja: 29 mar wt, 2016 11:00 am
- Posiadany PUG: 1995 MITO 1.8d
- Numer Gadu-gadu: 0
- Lokalizacja: Kraków/Katowice
Re: Peugeot 205 MITO
I kolejny update.
Problemy z odpalaniem nie powróciły, więc wychodzi na to, że była to jednorazowa sytuacja, chociaż świece i tak niedługo pewnie będzie trzeba zmienić. Nawiew udało mi się ostatecznie naprawić. Kupiłem zestaw z innego auta rezystor + dmuchawa i wszystko prawie pięknie działa - dmuchawa trochę popiskuje, trzeba ją będzie wyczyścić i nasmarować łożyska. Nowy rezystor jest na 4 piny, ale działa więc niech tak już będzie.
Kolejnym problemem do rozwiązania był cieknący zbiorniczek płynu wspomagania, nabyłem drogą kupna nowy, szczelny i wymieniłem go, od tego czasu nie muszę już dolewać co tydzień płynu Niestety przekładnia kierownicza jest już nieszczelna i w następnym miesiącu będę ją musiał oddać do regeneracji.
Dzięki wsparciu Rafała udało się zakupić nowe halogeny przeciwmgielne Siem. Jak się okazało, stare były już tak przegnite, że udało mi się z nich ocalić tylko kilka detali. Nowe halogeny zostały wyczyszczone, ramki ładnie polakierowane na czarno. Do tego dorobiłem mocowania, których wcześniej brakowało - kawałek wygiętego płaskownika, który usztywniał mocowanie. Całość założyłem na furę i wygląda trochę krzywo jak będę miał możliwość muszę znaleźć garaż z imadłem i dogiąć to tak, żeby było prosto. Obkupiłem się też w katalogi dodatków na Rok Pański 1994 - najważniejszy jest dla mnie ten niebieski, bo dokładnie takie felgi udało mi się dorwać jeszcze na jesieni zeszłego roku. W ostatnim tygodniu wymieniłem wahacze z przodu na nowe Lemfordery, autko jeździ teraz trochę zgrabniej, stare już były mega wytłuczone.
Peugeot 205 jest już ze mną równy rok. Przeszedł kolejny przegląd, OC wykupiłem na następny rok i będę śmigał nim dalej. W ciągu dwunastu miesięcy nabiłem nim bagatela 26 tysięcy kilometrów, spalając przy tym średnio 5,1 litra ropy na 100 km. W tym roku nie zwalniam i już szykuję furę na wakacyjny wyjazd do Francji na celebrację 40. urodzin modelu 205
Problemy z odpalaniem nie powróciły, więc wychodzi na to, że była to jednorazowa sytuacja, chociaż świece i tak niedługo pewnie będzie trzeba zmienić. Nawiew udało mi się ostatecznie naprawić. Kupiłem zestaw z innego auta rezystor + dmuchawa i wszystko prawie pięknie działa - dmuchawa trochę popiskuje, trzeba ją będzie wyczyścić i nasmarować łożyska. Nowy rezystor jest na 4 piny, ale działa więc niech tak już będzie.
Kolejnym problemem do rozwiązania był cieknący zbiorniczek płynu wspomagania, nabyłem drogą kupna nowy, szczelny i wymieniłem go, od tego czasu nie muszę już dolewać co tydzień płynu Niestety przekładnia kierownicza jest już nieszczelna i w następnym miesiącu będę ją musiał oddać do regeneracji.
Dzięki wsparciu Rafała udało się zakupić nowe halogeny przeciwmgielne Siem. Jak się okazało, stare były już tak przegnite, że udało mi się z nich ocalić tylko kilka detali. Nowe halogeny zostały wyczyszczone, ramki ładnie polakierowane na czarno. Do tego dorobiłem mocowania, których wcześniej brakowało - kawałek wygiętego płaskownika, który usztywniał mocowanie. Całość założyłem na furę i wygląda trochę krzywo jak będę miał możliwość muszę znaleźć garaż z imadłem i dogiąć to tak, żeby było prosto. Obkupiłem się też w katalogi dodatków na Rok Pański 1994 - najważniejszy jest dla mnie ten niebieski, bo dokładnie takie felgi udało mi się dorwać jeszcze na jesieni zeszłego roku. W ostatnim tygodniu wymieniłem wahacze z przodu na nowe Lemfordery, autko jeździ teraz trochę zgrabniej, stare już były mega wytłuczone.
Peugeot 205 jest już ze mną równy rok. Przeszedł kolejny przegląd, OC wykupiłem na następny rok i będę śmigał nim dalej. W ciągu dwunastu miesięcy nabiłem nim bagatela 26 tysięcy kilometrów, spalając przy tym średnio 5,1 litra ropy na 100 km. W tym roku nie zwalniam i już szykuję furę na wakacyjny wyjazd do Francji na celebrację 40. urodzin modelu 205
- szasz
- Uzalezniony
- Posty: 739
- Rejestracja: 10 lip czw, 2014 8:45 am
- Posiadany PUG: XS '92 [i] Partner Tepee Outdoor 1.6 HDI [i] Citroen C4 1.6 BlueHDI
- Numer Gadu-gadu: 0
- Lokalizacja: Gdańsk, miasto rodzinne Tomaszów Lubelski
Re: Peugeot 205 MITO
Ogólnie extra!
Bardzo ładne działania przy wozie i bardzo ładny post! Super.
Do tego robisz samemu dużo rzeczy, też bym tak chciał
Szerokości!!!
Bardzo ładne działania przy wozie i bardzo ładny post! Super.
Do tego robisz samemu dużo rzeczy, też bym tak chciał
Szerokości!!!
Zawsze iść, rozkaz który mam we krwi..
- Szymoff
- Nowicjusz
- Posty: 35
- Rejestracja: 19 gru czw, 2019 12:33 am
- Posiadany PUG: Green 1.4 `90
- Numer Gadu-gadu: 0
- Lokalizacja: Wielka Wieś / Kraków
Re: Peugeot 205 MITO
Czy udało się przymierzyć już felgi o których wspominasz? Jestem ciekawy jak prezentują się na aucie
- klimek
- Junior
- Posty: 168
- Rejestracja: 29 mar wt, 2016 11:00 am
- Posiadany PUG: 1995 MITO 1.8d
- Numer Gadu-gadu: 0
- Lokalizacja: Kraków/Katowice
Re: Peugeot 205 MITO
Jeszcze się nie udało, planuję je założyć w okolicach połowy kwietnia.
- klimek
- Junior
- Posty: 168
- Rejestracja: 29 mar wt, 2016 11:00 am
- Posiadany PUG: 1995 MITO 1.8d
- Numer Gadu-gadu: 0
- Lokalizacja: Kraków/Katowice
Re: Peugeot 205 MITO
Od ostatniej aktualizacji minęło mnóstwo czasu więc pora na kolejny update
Pod koniec marca w końcu udało mi się zrealizować regenerację przekładni kierowniczej. Mój mechanik zdemontował mi przekładnię, a ja ją zawiozłem do specjalisty od tego typu regeneracji - Joachima Podleśnego. Bardzo miły pan szybko i sprawnie uporał się z tematem i od tego czasu nie cieknie mi już nic z przekładni, oraz wrażenia z jazdy uległy poprawie(chociaż do ideału jeszcze troche brakuje). Przy okazji tego serwisu zleciłem wymianę wszystkich poduszek silnika(jako zamienniki wybrałem komponenty firmy Corteco). To zaowocowało poprawą kultury pracy i przede wszystkim pozbyciem się jednego z bardzo denerwujących hałasów pochodzących od dolnej poduszki, która od samego początku jak miałem auto była już w opłakanym stanie.
Kolejnym wielkim krokiem dla mojego samochodu (a jeszcze mniejszym dla ludzkości) była wymiana tylnej prawej lampy, w której klosz był pęknięty, a jej barwa odbiegała od lewej. Wyśledziłem na czeskiej grupie miłośników 205 lampę w kolorze odpowiadającym moim potrzebom i ją zamówiłem. Po dokładnym oczyszczeniu i założeniu jej na samochód w końcu mogę się cieszyć spójną kolorystyką wszystkich lamp w aucie. Przyszedł kwiecień, z nim ocieplenie, więc pora była założyć w końcu felgi, które kupiłem na jesieni zeszłego roku oraz nowiutkie opony. Tak więc mam teraz zestaw felg atiwe 14" oraz opony - przód Nokian Wetproof, tył Pirelli Cinturato P1. Opony są w rozmiarze 175/65 R14. Niestety w praktyce, te opony są trochę za duże do 205. Wyglądowo są trochę zbyt "balonowe", i mam dziwne wrażenie jakby przy większych prędkościach auto trochę pływało na nich. Przemyślę wymianę tych opon na rozmiar typu 165/60, ale to dopiero na kolejny sezon. Rozmiar nowych opon powoduje dodatkowe utrudnienia, których wcześniej nie przewidziałem. Auto z dwójką pasażerów oraz kompletem kół zimowych w bagażniku siadło tak mocno, że na wybojach obcierałem dokładkę: Jednocześnie z przodu koza dumnie się prezentuje. Ktoś doradzi jakie sprężyny do diesla wsadzić, żeby to jakoś ładnie wypoziomować?
No i przechodzimy do ostatnich zmian. Pożegnałem się z moim mechanikiem i postanowiłem wziąć sprawy w swoje ręce. Od tego czasu dokonałem samemu wymiany wszystkich filtrów i oleju (leję Motul 10W40 Synergie+ 6100). Wymieniłem gumowe tulejki stabilizatora, bo po wymianie wahaczy po chwili zaczęły przeraźliwie jęczeć na wszystkich wybojach. Zamontowałem tulejki Sasic 22mm(czyli o 1 mm mniejsze niż fabryka z racji zużycia stabilizatora). No i przeszedłem do planowanego od wielu miesięcy swapa hamulców.
Od jakiegoś czasu zaopatrywałem się po kolei w części do tego potrzebne. Jako pierwsze kupiłem używane zaciski ATE z Peugeota 306. Regenerację wykonałem samemu. Oddałem je do piaskowania w mojej okolicy. Kupiłem zestaw naprawczy Autofren D42256C. Dokładnie je odtłuściłem i pomalowałem sprayem nadającym się do pracy w wysokich temperaturach. Na koniec złożyłem całość do kupy. Do zacisków według rad forumowych kolegów zakupiłem:
- tarcze Delphi BG2444 (wentylowane 247 mm)
- klocki Ferodo FDB876
- przewody elstyczne Febi 11113
- nową pompę hamulcową 19mm OE Bendix 4601.97(czyli ten sam rozmiar co oryginał, udało mi się znaleźć leżak magazynowy z 1993 roku)
- śruby do jarzma M12x1,5x35,5
- śruby do tarcz TX30 M6x1x14
- całość zalewam płynem DOT4.
Spodziewałem się problemów przy pracy, ale nadeszły one na samym początku - żadna ze śrub trzymających tarcze nie puściła. A jako początkujący amator, oczywiście nie miałem ze sobą wiertarko-wkrętarki... Do walk musiałem wrócić po zaopatrzeniu się w taki sprzęt, rozwierceniu starych śrub i ponownym nagwintowaniu piasty pod nowe. Stare tarcze były już dość zużyte. I ogólnie samochód hamował dość średnio, a sam hamulec był "gumowy". Nowy zestaw miał przynieść poprawę. Przy drugim podejściu do wymiany hamulców znowu się zaciąłem. Tym razem tarcze nie chciały puścić. Ale po konsultacji z bardziej doświadczonym kolegą, wyszło na to, że nie przełamałem jeszcze pewnych barier w głowie. Otóż, żeby zapieczone tarcze ściągnąć, trzeba wyzbyć się oporów i po prostu na pełnej ku ie walnąć ciężkim młotem w tarcze(najlepiej będąc w kanale pod autem). Zadziałało. Piasty były proste(oczyściłem je z nalotu rdzy, pokryłem warstewką suchego smaru poźniej). Nowe tarcze po montażu też nie były poza specyfikacją(bicie na jednej 2 setne mm druga 5 setnych około). Po kilku godzinach pracy miałem na samochodzie świeżutkie nowe tarcze i zaciski. "Zabawna" sprawa, bo dokręcając jarzmo zacisku po jednej stronie wyciągnąłem gwint ze zwrotnicy, mimo że zastosowałem klucz dynamometryczny nastawiony na 70 Nm. Dojechałem na tym do domu, ale auto uziemiłem pod blokiem i następnego dnia zaopatrzyłem się od znajomego w zestaw do naprawy gwintów (Wurth Time Sert) i założyłem tulejki gwintujące do zwrotnicy. Zrobiłem to od razu pod obie śruby tam, bo obawiałem się, że gwint pod drugą też się już uplastycznił. Jarzmo udało się później poprawnie dokręcić.
Między tymi wszystkimi serwisami korzystam z auta tak jak lubię, czyli do codziennej jazdy, ale też do wszelakich wypraw oraz wycieczek. Kiedy tylko mam możliwość szukam ciekawych zlotów w okolicy, oraz startuję w rajdach turystycznych(w tym roku już dwa zaliczyłem). Polecam każdemu, fajna zabawa. Auto daje mi dużo frajdy i już nie mogę sie doczekać wakacyjnych wyjazdów, z których najważniejszym jest wyjazd do Sochaux, z którego relację na pewno tutaj umieszczę
Nie wszystko tutaj opisuje, bo i tak już post ma milion znaków, ale mam nadzieję, że nie zanudzam. Na koniec wrzucam jeszcze parę fotek. I do zobaczenia na forum lub na drodze
Pod koniec marca w końcu udało mi się zrealizować regenerację przekładni kierowniczej. Mój mechanik zdemontował mi przekładnię, a ja ją zawiozłem do specjalisty od tego typu regeneracji - Joachima Podleśnego. Bardzo miły pan szybko i sprawnie uporał się z tematem i od tego czasu nie cieknie mi już nic z przekładni, oraz wrażenia z jazdy uległy poprawie(chociaż do ideału jeszcze troche brakuje). Przy okazji tego serwisu zleciłem wymianę wszystkich poduszek silnika(jako zamienniki wybrałem komponenty firmy Corteco). To zaowocowało poprawą kultury pracy i przede wszystkim pozbyciem się jednego z bardzo denerwujących hałasów pochodzących od dolnej poduszki, która od samego początku jak miałem auto była już w opłakanym stanie.
Kolejnym wielkim krokiem dla mojego samochodu (a jeszcze mniejszym dla ludzkości) była wymiana tylnej prawej lampy, w której klosz był pęknięty, a jej barwa odbiegała od lewej. Wyśledziłem na czeskiej grupie miłośników 205 lampę w kolorze odpowiadającym moim potrzebom i ją zamówiłem. Po dokładnym oczyszczeniu i założeniu jej na samochód w końcu mogę się cieszyć spójną kolorystyką wszystkich lamp w aucie. Przyszedł kwiecień, z nim ocieplenie, więc pora była założyć w końcu felgi, które kupiłem na jesieni zeszłego roku oraz nowiutkie opony. Tak więc mam teraz zestaw felg atiwe 14" oraz opony - przód Nokian Wetproof, tył Pirelli Cinturato P1. Opony są w rozmiarze 175/65 R14. Niestety w praktyce, te opony są trochę za duże do 205. Wyglądowo są trochę zbyt "balonowe", i mam dziwne wrażenie jakby przy większych prędkościach auto trochę pływało na nich. Przemyślę wymianę tych opon na rozmiar typu 165/60, ale to dopiero na kolejny sezon. Rozmiar nowych opon powoduje dodatkowe utrudnienia, których wcześniej nie przewidziałem. Auto z dwójką pasażerów oraz kompletem kół zimowych w bagażniku siadło tak mocno, że na wybojach obcierałem dokładkę: Jednocześnie z przodu koza dumnie się prezentuje. Ktoś doradzi jakie sprężyny do diesla wsadzić, żeby to jakoś ładnie wypoziomować?
No i przechodzimy do ostatnich zmian. Pożegnałem się z moim mechanikiem i postanowiłem wziąć sprawy w swoje ręce. Od tego czasu dokonałem samemu wymiany wszystkich filtrów i oleju (leję Motul 10W40 Synergie+ 6100). Wymieniłem gumowe tulejki stabilizatora, bo po wymianie wahaczy po chwili zaczęły przeraźliwie jęczeć na wszystkich wybojach. Zamontowałem tulejki Sasic 22mm(czyli o 1 mm mniejsze niż fabryka z racji zużycia stabilizatora). No i przeszedłem do planowanego od wielu miesięcy swapa hamulców.
Od jakiegoś czasu zaopatrywałem się po kolei w części do tego potrzebne. Jako pierwsze kupiłem używane zaciski ATE z Peugeota 306. Regenerację wykonałem samemu. Oddałem je do piaskowania w mojej okolicy. Kupiłem zestaw naprawczy Autofren D42256C. Dokładnie je odtłuściłem i pomalowałem sprayem nadającym się do pracy w wysokich temperaturach. Na koniec złożyłem całość do kupy. Do zacisków według rad forumowych kolegów zakupiłem:
- tarcze Delphi BG2444 (wentylowane 247 mm)
- klocki Ferodo FDB876
- przewody elstyczne Febi 11113
- nową pompę hamulcową 19mm OE Bendix 4601.97(czyli ten sam rozmiar co oryginał, udało mi się znaleźć leżak magazynowy z 1993 roku)
- śruby do jarzma M12x1,5x35,5
- śruby do tarcz TX30 M6x1x14
- całość zalewam płynem DOT4.
Spodziewałem się problemów przy pracy, ale nadeszły one na samym początku - żadna ze śrub trzymających tarcze nie puściła. A jako początkujący amator, oczywiście nie miałem ze sobą wiertarko-wkrętarki... Do walk musiałem wrócić po zaopatrzeniu się w taki sprzęt, rozwierceniu starych śrub i ponownym nagwintowaniu piasty pod nowe. Stare tarcze były już dość zużyte. I ogólnie samochód hamował dość średnio, a sam hamulec był "gumowy". Nowy zestaw miał przynieść poprawę. Przy drugim podejściu do wymiany hamulców znowu się zaciąłem. Tym razem tarcze nie chciały puścić. Ale po konsultacji z bardziej doświadczonym kolegą, wyszło na to, że nie przełamałem jeszcze pewnych barier w głowie. Otóż, żeby zapieczone tarcze ściągnąć, trzeba wyzbyć się oporów i po prostu na pełnej ku ie walnąć ciężkim młotem w tarcze(najlepiej będąc w kanale pod autem). Zadziałało. Piasty były proste(oczyściłem je z nalotu rdzy, pokryłem warstewką suchego smaru poźniej). Nowe tarcze po montażu też nie były poza specyfikacją(bicie na jednej 2 setne mm druga 5 setnych około). Po kilku godzinach pracy miałem na samochodzie świeżutkie nowe tarcze i zaciski. "Zabawna" sprawa, bo dokręcając jarzmo zacisku po jednej stronie wyciągnąłem gwint ze zwrotnicy, mimo że zastosowałem klucz dynamometryczny nastawiony na 70 Nm. Dojechałem na tym do domu, ale auto uziemiłem pod blokiem i następnego dnia zaopatrzyłem się od znajomego w zestaw do naprawy gwintów (Wurth Time Sert) i założyłem tulejki gwintujące do zwrotnicy. Zrobiłem to od razu pod obie śruby tam, bo obawiałem się, że gwint pod drugą też się już uplastycznił. Jarzmo udało się później poprawnie dokręcić.
Między tymi wszystkimi serwisami korzystam z auta tak jak lubię, czyli do codziennej jazdy, ale też do wszelakich wypraw oraz wycieczek. Kiedy tylko mam możliwość szukam ciekawych zlotów w okolicy, oraz startuję w rajdach turystycznych(w tym roku już dwa zaliczyłem). Polecam każdemu, fajna zabawa. Auto daje mi dużo frajdy i już nie mogę sie doczekać wakacyjnych wyjazdów, z których najważniejszym jest wyjazd do Sochaux, z którego relację na pewno tutaj umieszczę
Nie wszystko tutaj opisuje, bo i tak już post ma milion znaków, ale mam nadzieję, że nie zanudzam. Na koniec wrzucam jeszcze parę fotek. I do zobaczenia na forum lub na drodze
- forest80
- Junior
- Posty: 250
- Rejestracja: 26 mar śr, 2008 8:46 pm
- Posiadany PUG: 1.4 podobno SX;) forever 1.9D
- Lokalizacja: Stalowa Wola/Kielce
Re: Peugeot 205 MITO
Super się czyta i ogląda. Cieszy bardzo, że są osoby które tak dbają o 205. Pozdrawiam
- klimek
- Junior
- Posty: 168
- Rejestracja: 29 mar wt, 2016 11:00 am
- Posiadany PUG: 1995 MITO 1.8d
- Numer Gadu-gadu: 0
- Lokalizacja: Kraków/Katowice
Re: Peugeot 205 MITO
Prawie pół roku minęło od ostatniej aktualizacji, a w sumie sporo się działo. Przed wyjazdem w Europę wykonałem sporo prac. Poza wcześniej wymienionym swapem hamulców postanowiłem odświeżyć wizualnie moją maszynę.
Tak przygotowane auto oddałem do detailingu na jednostopniową korektę lakieru oraz woskowanie. Samochód nabrał ładnej czerwieni, a wosk ukrył zmatowiony lakier na tylnych błotnikach. Na krótko przed wyjazdem wymieniałem jeszcze uszczelki wtryskiwaczy, ponieważ z jednego zaczęło cieknąć. Użyłem podkładek uszczelniających Engitech, numery OE 1981.02 i 1981.05. Demontując wtryskiwacze uszkodziłem zaślepkę przewodu przelewowego na ostatnim z nich i musiałem kombinować później drutując zaślepkę z przewodu paliwowego i śrubki. W tym samym czasie oddałem też wycieraczki do piaskowania i pomalowałem je czarnym lakierem, ponieważ oryginalny poschodził w okolicach przegubów. Ta robota nie wyszła mi zbyt estetycznie niestety, ponieważ nie miałem odpowiedniego miejsca do lakierowania, ale w oczy mniej to razi i kiedyś się to poprawi Musiałem jeszcze wymienić pompę wspomagania, ponieważ stara zaczęła hałasować, prawdopodobnie po regeneracji przekładni była ona najsłabszym punktem układu. Dodatkowo wymieniłem stary popękany pasek na nowy Contitech AVX10x650. Żeby czuć się pewniej na trasie wymieniłem też żarówki reflektorów na mocniejsze, wybrałem Tungsram Megalight +130%. 4 lipca o 4 rano wyruszyłem w drogę. Uważam, że auto było przygotowane na tiptop. Zaopatrzony nawet we wsuwany w szczelinę przy szybie cupholder za 7 zł ruszyłem w podróż. Pierwszego dnia przejechałem ponad 1000 km. Żadnych problemów nie miałem, co więcej spalanie pomimo jechania szybciej niż sobie to założyłem, mieściło się w zakresie który mnie bardzo zadowalał. Relację z podróży do Francji przeczytacie w temacie dot. tripa do Sochaux.
Po wyjechaniu z Sochaux skierowałem się do Lucerny w Szwajcarii. Popołudnie i następny ranek spędziłem zwiedzając miasto, a później pojechałem w Alpy. Nie mogłem się doczekać tego fragmentu podróży, ponieważ plan był zaliczyć przełęcz Furka i zrobić zdjęcie pod słynnym hotelem Belvedere. W Szwajcarii bardzo nie chciałem płacić za winietę, więc cały czas jechałem drogami lokalnymi, powiem szczerze, że taka jazda jest dużo ciekawsza niż szybki przelot autostradą. Żałuję, że nie mogliśmy sobie na to pozwolić w drodze do Francji. Jadąc sobie powoli i wspinając się coraz wyżej chłonąłem zapierający dech w piersiach widoki. Przełącz Furka jest tak popularna nie bez powodu, gdy do niej dotarłem zatrzymałem się na dłuższą chwilę, żeby nacieszyć oczy oraz zrobić zdjęcia. Następnym punktem był hotel Belvedere paręset metrów dalej. Od tego momentu zacząłem zjazd w dół. Mogę tylko dodać, po raz kolejny, polecam jazdę po górskich przełęczach, niezapomniane wrażenia. Wcześniej takie wrażenia miałem tylko jeżdżąc w górach Durmitor w Czarnogórze, niestety nie miałem wtedy jeszcze 205. Przed granicą z Włochami czekała mnie jeszcze jedna przełęcz, tym razem na drodze szybszego ruchu. Tutaj już miałem problem z podjazdem, po całym dniu jazdy oraz na stromym podjeździe miałem problem z utrzymaniem prędkości 70 km/h. Dalsza trasa wiodła do Mediolanu, Werony, Wenecji, Triestu. Później do Słowenii, w okolicę jaskini Szkocjańskiej(polecam ogromnie). Po objechaniu wschodniej części Słowenii, przez Austrię, Węgry oraz Słowację wróciłem do Polski. W sumie w trakcie tej podróży przejechałem przez 11 krajów i przejechałem przeszło 6000 km. Przez ten czas jedyne problemy jakie się pojawiły to: niedomaganie przy podjazdach, jednorazowy niezidentyfikowany hałas oraz niewydalająca klimatyzacja(przy wielogodzinnej pracy w temperaturze powyżej 30 stopni). Uważam, że auto spisało się idealnie, a dzięki niskiemu spalaniu zaoszczędziłem sporo na paliwie(mogłem te pieniądze wydać na inne głupoty).
Przez 3 miesiące po wyjeździe nic przy aucie nie robiłem. Ale w październiku nadszedł czas serwisu olejowego(i tak znowu się spóźniłem). Tym razem poza olejem w silniku, zmieniłem też olej w skrzyni(2l Shell Spirax S4 G 75W-80). Do przekładni poza olejem dodałem też dwusiarczku molibdenu, subiektywne odczucia są takie, że na początku skrzynia chodziła ciszej, teraz już nie widzę różnicy raczej. Sprawdziłem jakie części z ASO mogą się przydać do tego serwisu i w "normalnej cenie" kupiłem tam korek skrzyni(9825340780) i odpowietrznik(9814047180). Musiałem też jeszcze raz wymienić gumowe tulejki stabilizatora na sankach. Niepokoi mnie, że tak szybko zaczęły znowu skrzypieć. Próbowałem założyć jeszcze mniejszy rozmiar(20 mm, 21 mm jest tylko do 106 a to inne gumy są), ale był zdecydowanie za mały. Założyłem raz jeszcze 22 mm, zobaczymy jak to się zachowa. Przy kolejnym razie muszę wymienić lewy uchwyt stabilizatora, bo aktualny zdecydowanie ma jakąś historię i jest krzywy.
To by było tyle na tę chwilę. W najbliższym czasie będę musiał zając się konserwacją dwóch rdzawych miejsc w komorze silnika. Jedno, zdecydowanie najgorsze jest za lewym reflektorem, aż napuchło tam już. Od strony zawieszenia auto jest w dobrym stanie, minął rok od konserwacji na przeglądzie gwarancyjnym uzupełniono jedynie braki w kilku miejscach. Zbliża się kres życia mojej belki, koła ewidentnie poszły w negatyw, poskrzypuje plus pod niedużym obciążeniem obciera mi dokładka o koła tylne.
Zacząłem od regeneracji zderzaków. Przeszlifowałem je całe włókniną i uzupełniłem duże ubytki szpachlą z włóknem szklanym i poluzowałem śruby trzymające zderzaki po bokach. Parę dni później wziąłem się za malowanie. Zderzaki zdemontowałem. W dwóch miejscach musiałem użyć zestawu naprawczego z włóknem szklanym(Boll 002190), żeby naprawić uszkodzenia w okolicy mocowań. Jedna śruba kompletnie straciła podparcie, tam we włókninę wstawiłem blaszkę, żeby wzmocnić zaczep.
Miejsca gdzie użyłem wcześniej szpachli pokryłem podkładem w sprayu, a później całość pomalowałem lakierem strukturalnym też Bolla. Jakoś tak wyszło, że siedziałem nad tym wszystkim prawie do 4 w nocy, a później się okazało, że i tak przedni zderzak do poprawki. Ale to już ogarnąłem dzień później. Tutaj odkryłem też, że należy uważać przy tego typu lakierze(a na pewno położonym nie dalej jak dzień wcześniej) z alkoholem izopropylowym, bardzo ładnie rozpuścił mi warstwę na zderzaku jak chciałem go odtłuścić przed poprawieniem spapranej roboty nocy poprzedniej. Z rozpędu machnąłem lakierem strukturalnym lusterka. Oryginalnie nie miały takiej struktury, ale wyszły całkiem dobrze, i mają w końcu ten sam kolor(jedno było bardziej wypłowiałe).Tak przygotowane auto oddałem do detailingu na jednostopniową korektę lakieru oraz woskowanie. Samochód nabrał ładnej czerwieni, a wosk ukrył zmatowiony lakier na tylnych błotnikach. Na krótko przed wyjazdem wymieniałem jeszcze uszczelki wtryskiwaczy, ponieważ z jednego zaczęło cieknąć. Użyłem podkładek uszczelniających Engitech, numery OE 1981.02 i 1981.05. Demontując wtryskiwacze uszkodziłem zaślepkę przewodu przelewowego na ostatnim z nich i musiałem kombinować później drutując zaślepkę z przewodu paliwowego i śrubki. W tym samym czasie oddałem też wycieraczki do piaskowania i pomalowałem je czarnym lakierem, ponieważ oryginalny poschodził w okolicach przegubów. Ta robota nie wyszła mi zbyt estetycznie niestety, ponieważ nie miałem odpowiedniego miejsca do lakierowania, ale w oczy mniej to razi i kiedyś się to poprawi Musiałem jeszcze wymienić pompę wspomagania, ponieważ stara zaczęła hałasować, prawdopodobnie po regeneracji przekładni była ona najsłabszym punktem układu. Dodatkowo wymieniłem stary popękany pasek na nowy Contitech AVX10x650. Żeby czuć się pewniej na trasie wymieniłem też żarówki reflektorów na mocniejsze, wybrałem Tungsram Megalight +130%. 4 lipca o 4 rano wyruszyłem w drogę. Uważam, że auto było przygotowane na tiptop. Zaopatrzony nawet we wsuwany w szczelinę przy szybie cupholder za 7 zł ruszyłem w podróż. Pierwszego dnia przejechałem ponad 1000 km. Żadnych problemów nie miałem, co więcej spalanie pomimo jechania szybciej niż sobie to założyłem, mieściło się w zakresie który mnie bardzo zadowalał. Relację z podróży do Francji przeczytacie w temacie dot. tripa do Sochaux.
Po wyjechaniu z Sochaux skierowałem się do Lucerny w Szwajcarii. Popołudnie i następny ranek spędziłem zwiedzając miasto, a później pojechałem w Alpy. Nie mogłem się doczekać tego fragmentu podróży, ponieważ plan był zaliczyć przełęcz Furka i zrobić zdjęcie pod słynnym hotelem Belvedere. W Szwajcarii bardzo nie chciałem płacić za winietę, więc cały czas jechałem drogami lokalnymi, powiem szczerze, że taka jazda jest dużo ciekawsza niż szybki przelot autostradą. Żałuję, że nie mogliśmy sobie na to pozwolić w drodze do Francji. Jadąc sobie powoli i wspinając się coraz wyżej chłonąłem zapierający dech w piersiach widoki. Przełącz Furka jest tak popularna nie bez powodu, gdy do niej dotarłem zatrzymałem się na dłuższą chwilę, żeby nacieszyć oczy oraz zrobić zdjęcia. Następnym punktem był hotel Belvedere paręset metrów dalej. Od tego momentu zacząłem zjazd w dół. Mogę tylko dodać, po raz kolejny, polecam jazdę po górskich przełęczach, niezapomniane wrażenia. Wcześniej takie wrażenia miałem tylko jeżdżąc w górach Durmitor w Czarnogórze, niestety nie miałem wtedy jeszcze 205. Przed granicą z Włochami czekała mnie jeszcze jedna przełęcz, tym razem na drodze szybszego ruchu. Tutaj już miałem problem z podjazdem, po całym dniu jazdy oraz na stromym podjeździe miałem problem z utrzymaniem prędkości 70 km/h. Dalsza trasa wiodła do Mediolanu, Werony, Wenecji, Triestu. Później do Słowenii, w okolicę jaskini Szkocjańskiej(polecam ogromnie). Po objechaniu wschodniej części Słowenii, przez Austrię, Węgry oraz Słowację wróciłem do Polski. W sumie w trakcie tej podróży przejechałem przez 11 krajów i przejechałem przeszło 6000 km. Przez ten czas jedyne problemy jakie się pojawiły to: niedomaganie przy podjazdach, jednorazowy niezidentyfikowany hałas oraz niewydalająca klimatyzacja(przy wielogodzinnej pracy w temperaturze powyżej 30 stopni). Uważam, że auto spisało się idealnie, a dzięki niskiemu spalaniu zaoszczędziłem sporo na paliwie(mogłem te pieniądze wydać na inne głupoty).
Przez 3 miesiące po wyjeździe nic przy aucie nie robiłem. Ale w październiku nadszedł czas serwisu olejowego(i tak znowu się spóźniłem). Tym razem poza olejem w silniku, zmieniłem też olej w skrzyni(2l Shell Spirax S4 G 75W-80). Do przekładni poza olejem dodałem też dwusiarczku molibdenu, subiektywne odczucia są takie, że na początku skrzynia chodziła ciszej, teraz już nie widzę różnicy raczej. Sprawdziłem jakie części z ASO mogą się przydać do tego serwisu i w "normalnej cenie" kupiłem tam korek skrzyni(9825340780) i odpowietrznik(9814047180). Musiałem też jeszcze raz wymienić gumowe tulejki stabilizatora na sankach. Niepokoi mnie, że tak szybko zaczęły znowu skrzypieć. Próbowałem założyć jeszcze mniejszy rozmiar(20 mm, 21 mm jest tylko do 106 a to inne gumy są), ale był zdecydowanie za mały. Założyłem raz jeszcze 22 mm, zobaczymy jak to się zachowa. Przy kolejnym razie muszę wymienić lewy uchwyt stabilizatora, bo aktualny zdecydowanie ma jakąś historię i jest krzywy.
To by było tyle na tę chwilę. W najbliższym czasie będę musiał zając się konserwacją dwóch rdzawych miejsc w komorze silnika. Jedno, zdecydowanie najgorsze jest za lewym reflektorem, aż napuchło tam już. Od strony zawieszenia auto jest w dobrym stanie, minął rok od konserwacji na przeglądzie gwarancyjnym uzupełniono jedynie braki w kilku miejscach. Zbliża się kres życia mojej belki, koła ewidentnie poszły w negatyw, poskrzypuje plus pod niedużym obciążeniem obciera mi dokładka o koła tylne.
- klimek
- Junior
- Posty: 168
- Rejestracja: 29 mar wt, 2016 11:00 am
- Posiadany PUG: 1995 MITO 1.8d
- Numer Gadu-gadu: 0
- Lokalizacja: Kraków/Katowice
Re: Peugeot 205 MITO
No jakoś ten czas leci, że człowiek się nie obejrzy a tu ostatni wpis w wątku jest jeszcze z zeszłego roku. A sporo się działo w międzyczasie, na dowód wycinek z mojego dziennika napraw:
Ten udany swap uczciłem założeniem kompletu nowych pięknych chlapaczy do 205, które wyczaiłem w internecie. Przyleciały do mnie aż z Azorów(nie tych krakowskich) Czyż nie jest pięknie? Niestety tylne wchodzą tylko do kół 13", na letnich 14" mam za duże opony i musze demontować chlapacze, ale naprawi się to. Na początku marca miałem nieprzyjemną sytuację. Postanowiłem zająć się hamulcami tylnymi, które mocno niedomagały. Bębny bardzo słabo działały, ręczny w ogóle nie łapał. Zdjąłem bęben, żeby zajrzeć do środka o co chodzi. I wtedy zdarzyły się dwie rzeczy. Najpierw rozpadło mi się łożysko(część została w bębnie, część na czopie), a potem okazało się jeszcze, że bęben w środku jest zjedzony, a okładziny wyglądają jakby miały 100 tysięcy przebiegu co najmniej. Przypomnę w tym miejscu, że 30 tysięcy kilometrów temu oddałem auto do mechanika, celem kompletnej wymiany układu hamulcowego z tyłu. Chyba więcej nie będę musiał dodawać...
Na szybko zaopatrzyłem się w najtańsze łożysko oraz je zmieniłem, żeby uruchomić znowu auto(nie mam innego). Jednocześnie znalazłem na grupie fb kompletną belkę z szerokimi bębnami i stabilizatorem. Nową belkę zakupiłem i bezpośrednio od sprzedającego wysłałem do Piły do serwisu Szmytek specjalizującego się w regeneracji belek. Regeneracja wymagała zmiany łożysk, czopów oraz uszczelnień, ale przebiegła sprawnie. Niestety po odebraniu belki i zamontowaniu jej na auto, okazało się, że jest za wysoko ustawiona. Belkę odesłałem w celu korekty wysokości. Polecam ten serwis, pomimo tej wpadki, mimo wszystko robili to bez auta w serwisie. W sumie najlepiej umówić się i osobiście pojechać do nich autem, to wtedy już bez problemu powinno pójść wszystko od strzała. Ja jednak wybrałem formę wysyłki, bo jednak z Katowic to jest kawałek Przy okazji regeneracji belki, zmieniłem przewody od ręcznego oraz przewody hamulcowe idące na tył(te na froncie zmieniłem w zeszłym roku). Dalej niestety zostało mi skrzypienie w okolicach tyłu auta, które najczęściej słyszę na łuku. Wymienię jeszcze te silentbloki na belce i zobaczymy czy to to. Z najnowszych rzeczy, to zaopatrzyłem się w pianki oraz obicie foteli pasującego do mojego egzemplarza. Powiem, że różnica jest ogromna. Moja tapicerka ma 29 lat i prawie 300 tysięcy km przelatane, z czego ponad 2/3 w Hiszpanii. Tapicerka od dawcy mimo, że rok starsza to tylko 100 tysięcy i to w Holandii. Kolory nowej tapicerki są dużo żywsze, plus nie jest ona potargana. Planowałem kupić tylko obicie na przednie fotele, ale różnica jest na tyle duża, że muszę też wymienić kanapę z tyłu, bo jest dramat Oczywiście dalej nie zająłem się korozją w komorze silnika oraz pocącym się układem wspomagania kierownicy, ale mam to w planach. Dodatkowo przy kolejnym serwisie olejowym tj. obstawiam jesień tego roku lub zimę będę wymieniał rozrząd oraz uszczelniacze wału korbowego oraz wałka rozrządu od strony skrzyni. Chciałbym też wymienić przednie kolumny, niestety prawdopodobnie będzie musiało to poczekać do następnego roku.
Z większych rzeczy to przyszła mroźna zima i zostałem zmuszony do wymiany najpierw świec żarowych(wybrałem Beru GV636) oraz akumulatora(Exide Premium EA612). Z tym nowym zestawem, auto już paliło od kopa przy każdej temperaturze. Stare sprzęty pamiętały jeszcze poprzedniego właściciela i nie wiem kiedy były ostatnio wymieniane.
Kolejną istotną zmianą był upgrade wskaźników zegarowych, to jest montaż nowego obrotomierza z prędkościomierzem oraz wskaźnikiem temperatury płynu chłodzącego. Od dawna to planowałem, jednak dopiero teraz się udało to zrealizować. Nabyłem zegary jeszcze w zeszłym roku, potem polowałem na duży daszek. Niestety, jak wiadomo, nie jest to prosta sprawa. Zbierałem więc co wpadnie w ręce. I tak upolowałem daszek, który miał zniszczony fragment z monetnikiem. Chwilę później trafiłem na ofertę 205 XS z szarym wnętrzem na szaber. Udało mi się zakupić daszek z niego, ale niestety dotarł do mnie w formie puzzli. Postanowiłem spróbować przeszczepić z niego monetnik. Niestety nie wyszło to najlepiej, a co więcej, wpadłem na genialny pomysł podgrzania całości celem poprawienia struktury starego wypalonego przez słońce plastiku. W efekcie stopiłem cały ten fragment, przez co zgubił on swoją odpowiednią fakturę oraz co gorsze geometrię. Kolejnym dość radykalnym pomysłem na jaki wpadłem było zrobienie daszka "frankensztajna" i sklejenie ze sobą dużego z biedą. I w ten sposób, korzystając z brzeszczotu, kleju dwuskładnikowego, szpachlówki do plastiku oraz lakieru strukturalnego w sprayu uzyskałem całkiem zadowalający efekt, który dało się bez wstydu założyć do auta. Upiekłem dwie pieczenie na jednym ogniu, ponieważ jednocześnie mam duży daszek oraz nie mam monetnika, który jak wszyscy wiedzą lubi się zepsuć.
Przez chwilę jeździłem z niepodpiętymi zegarami(sam prędkościomierz działał z racji, że to jest proste przepięcie linki od skrzyni biegów). Następnie siadłem do przekładania przewodów według instrukcji, którą znalazłem na forum. Jak to dobrze, że te ścieżki są już przetarte! Szukanie samemu wszystkich żył i określanie ich przeznaczenia zajęłoby wieki. A tak to spędziłem na przepinaniu tego tylko pół wieku W miarę możliwości zadbałem o to, żeby jak najmniej przewodów przeszczepiać z zapasowej wiązki do 205. Nie całkiem to było możliwe, plus część żył, po podpięciu do odpowiednich kostek, musiałem albo przedłużyć albo skrócić, żeby móc je dobrze ułożyć za zegarami. W moim przypadku wiązkę do kostki diagnostycznej pobierającej informację o prędkości obrotowej silnika miałem już na miejscu. Niestety jak się później dowiedziałem, czujnik był walnięty i musiałem go wymienić. Na szczęście było to stosunkowo proste, zastosowałem czujnik zakupiony przez alledrogo DELPHI SS10731-12B1 (OE 5918.75). Od zera musiałem za to poprowadzić żyłę do czujnika temperatury, ponieważ nie było u mnie ani sensora ani przewodu. Na szczęście to było jeszcze prostsze zadanie. Zastosowałem czujnik OE 1337.72 oraz pojedynczy przewód wycięty z zapasowej wiązki. Fajnie, że można jeszcze znaleźć części OE w Internecie, ale niestety ubywa ich, o ASO nie wspomnę... CHOCIAŻ potrafią mieć zaskakujące rzeczy jak np zestawy montażowe do zderzaków.Ten udany swap uczciłem założeniem kompletu nowych pięknych chlapaczy do 205, które wyczaiłem w internecie. Przyleciały do mnie aż z Azorów(nie tych krakowskich) Czyż nie jest pięknie? Niestety tylne wchodzą tylko do kół 13", na letnich 14" mam za duże opony i musze demontować chlapacze, ale naprawi się to. Na początku marca miałem nieprzyjemną sytuację. Postanowiłem zająć się hamulcami tylnymi, które mocno niedomagały. Bębny bardzo słabo działały, ręczny w ogóle nie łapał. Zdjąłem bęben, żeby zajrzeć do środka o co chodzi. I wtedy zdarzyły się dwie rzeczy. Najpierw rozpadło mi się łożysko(część została w bębnie, część na czopie), a potem okazało się jeszcze, że bęben w środku jest zjedzony, a okładziny wyglądają jakby miały 100 tysięcy przebiegu co najmniej. Przypomnę w tym miejscu, że 30 tysięcy kilometrów temu oddałem auto do mechanika, celem kompletnej wymiany układu hamulcowego z tyłu. Chyba więcej nie będę musiał dodawać...
Na szybko zaopatrzyłem się w najtańsze łożysko oraz je zmieniłem, żeby uruchomić znowu auto(nie mam innego). Jednocześnie znalazłem na grupie fb kompletną belkę z szerokimi bębnami i stabilizatorem. Nową belkę zakupiłem i bezpośrednio od sprzedającego wysłałem do Piły do serwisu Szmytek specjalizującego się w regeneracji belek. Regeneracja wymagała zmiany łożysk, czopów oraz uszczelnień, ale przebiegła sprawnie. Niestety po odebraniu belki i zamontowaniu jej na auto, okazało się, że jest za wysoko ustawiona. Belkę odesłałem w celu korekty wysokości. Polecam ten serwis, pomimo tej wpadki, mimo wszystko robili to bez auta w serwisie. W sumie najlepiej umówić się i osobiście pojechać do nich autem, to wtedy już bez problemu powinno pójść wszystko od strzała. Ja jednak wybrałem formę wysyłki, bo jednak z Katowic to jest kawałek Przy okazji regeneracji belki, zmieniłem przewody od ręcznego oraz przewody hamulcowe idące na tył(te na froncie zmieniłem w zeszłym roku). Dalej niestety zostało mi skrzypienie w okolicach tyłu auta, które najczęściej słyszę na łuku. Wymienię jeszcze te silentbloki na belce i zobaczymy czy to to. Z najnowszych rzeczy, to zaopatrzyłem się w pianki oraz obicie foteli pasującego do mojego egzemplarza. Powiem, że różnica jest ogromna. Moja tapicerka ma 29 lat i prawie 300 tysięcy km przelatane, z czego ponad 2/3 w Hiszpanii. Tapicerka od dawcy mimo, że rok starsza to tylko 100 tysięcy i to w Holandii. Kolory nowej tapicerki są dużo żywsze, plus nie jest ona potargana. Planowałem kupić tylko obicie na przednie fotele, ale różnica jest na tyle duża, że muszę też wymienić kanapę z tyłu, bo jest dramat Oczywiście dalej nie zająłem się korozją w komorze silnika oraz pocącym się układem wspomagania kierownicy, ale mam to w planach. Dodatkowo przy kolejnym serwisie olejowym tj. obstawiam jesień tego roku lub zimę będę wymieniał rozrząd oraz uszczelniacze wału korbowego oraz wałka rozrządu od strony skrzyni. Chciałbym też wymienić przednie kolumny, niestety prawdopodobnie będzie musiało to poczekać do następnego roku.
- szasz
- Uzalezniony
- Posty: 739
- Rejestracja: 10 lip czw, 2014 8:45 am
- Posiadany PUG: XS '92 [i] Partner Tepee Outdoor 1.6 HDI [i] Citroen C4 1.6 BlueHDI
- Numer Gadu-gadu: 0
- Lokalizacja: Gdańsk, miasto rodzinne Tomaszów Lubelski
Re: Peugeot 205 MITO
Eeeeehh,
szczenka mnie opadła od tej relacji
Tak 3mać! Tak właśnie trzeba opisywać działania!
Jestem pełen podziwu, 3mię kciuki i pzdr serdecznie.
S
szczenka mnie opadła od tej relacji
Tak 3mać! Tak właśnie trzeba opisywać działania!
Jestem pełen podziwu, 3mię kciuki i pzdr serdecznie.
S
Zawsze iść, rozkaz który mam we krwi..
- RafGentry
- Moderator
- Posty: 6945
- Rejestracja: 06 cze śr, 2007 8:40 pm
- Posiadany PUG: GTI Griffe, GTI LeMans, GTI, CTI, XRD, XS, Indiana, 405 STDT
- Numer Gadu-gadu: 0
- Lokalizacja: Kraków
- Kontakt:
Re: Peugeot 205 MITO
Ja tych wszystkich prac nie akceptuję, dopóki nie będzie naklejonej listwy na drzwiach
To po prostu wstyd tak latać, jak jakiś rencista, któremu wszystko jedno, jak obtłuczone ma auto
To po prostu wstyd tak latać, jak jakiś rencista, któremu wszystko jedno, jak obtłuczone ma auto
Facebook: https://www.facebook.com/Peugeot205Poland
Instagram: http://www.instagram.com/peugeot205polska/
Syndykat Sępów Krakowskich
Instagram: http://www.instagram.com/peugeot205polska/
Syndykat Sępów Krakowskich
- klimek
- Junior
- Posty: 168
- Rejestracja: 29 mar wt, 2016 11:00 am
- Posiadany PUG: 1995 MITO 1.8d
- Numer Gadu-gadu: 0
- Lokalizacja: Kraków/Katowice
Re: Peugeot 205 MITO
Zaczął się wrzesień pora na kolejny update.
W czerwcu udało mi się upolować nigdy niemontowane mocowanie przednich reflektorów od Valeo. Moje stare już dawno straciły funkcję regulacji wysokości, dlatego nowe zostały od razu założone i mam w końcu możliwość ustawienia wysokości świecenia lamp. Chociaż wiadomo, jak praktyka pokazuje, najpewniej nigdy tego nie użyję, bo moja wersja 205 nie ma pokrętła w środku, tylko za każdym razem wymaga to otworzenia maski Początkiem lipca na zimnym silniku i wolnych obrotach zaczął mi się pojawiać denerwujący hałas(jak na wideo) w okolicy paska osprzętu. Problem był bardzo irytujący, więc zacząłem szukać przyczyny. Okazała się to być chyba najbardziej denerwująca i męcząca droga jaką zaliczyłem remontując to auto. Po kolei zmieniłem wszystko co możliwe:
- pasek osprzetu (Conti 4PK1230) - brak poprawy
- rolka stała (INA 532 0468 10) - dalej nic
- sprzęgiełko klimatyzacji (tarcza, cewka i łożysko) - wymagało już naprawy, bo po zmianie zrobiło się ciszej, ale to nie ten hałas wyeliminowałem
- łożyska alternatora - tu mi się udało, znaczy, udało mi się zepsuć alternator najpierw uszkodziłem szczotkę, później przy lutowaniu nowej przepaliłem diody, skończyło się zmianą całego alternatora na nowy. Nowy altek był tak piękny, że siedziałem z nim w rękach i podziwiałem, z żalem go montowałem wiedząc, że niedługo przestanie się tak świecić.
Po alternatorze została tylko jedna rzecz, zastanawiałem się wcześniej nad tym, ale z racji, że to było najmniej prawdopodobne, wykluczałem tę możliwość, ale jednak. Przyczyną hałasu okazało się koło pasowe. Po zmianie na nowe Corteco 80001997 denerwujący dźwięk zniknął. Stare koło pasowe musiało się już rozwulkanizować i przestało dobrze tłumić wibracje. W miedzyczasie postanowiłem zmienić rozmiar opon, ponieważ obecnie używane 175/65 R14 były za duże. Raz, że źle wyglądały, dwa, przy dociążeniu auta szybko zaczyły ocierać o tylnią dokładkę zderzaka. Udało mi się okazyjnie zakupić nowe opony Goodyear Vector 4Seasons Gen2 165/65R14. Póki co jestem bardzo zadowolony z efektu. Założyłem je na czarne, stalowe felgi 14". Planuję założyć fajny kołpak do tego, ale póki co wybór pozostanie moją słodką tajemnicą Do następnego!
Przydarzyła mi się też awaria wspomagania hamulców, przy niższych obrotach hamulce traciły całkiem wspomaganie. Na szczęście w tym przypadku byłem przygotowany i miałem w zapasie membrankę vacuum na podmiankę. Na wszelki wypadek zaopatrzyłem się od razu w dwie nowe, żeby nie było zaskoczenia kolejnym razem. Dobrze mieć niektóre części na podoorędziu. W ostatnim tygodniu zmierzyłem się z wyzwaniem zmiany rozrządu. To była ciężka przeprawa. Nie dość, że mega wolno mi idą wszystkie prace mechaniczne, to w silniku typu XUD w 205 jest bardzo mało miejsca od strony rozrządu. Całość zajęła mi bite 10 godzin podzielone na dwa posiedzenia. Do tego przerosła mnie blokada koła zamachowego(zlokalizowanie otworu na klucz jest w tak dziwnym miejscu, że nie potrafiłem się tam dostać), więc musiałem je ustawiać na znacznik. No ale ostatecznie się udało. Wleciał nowy zestaw rozrządu z pompą wody od INA. Przy okazji wymieniłem simmering wałka rozrządu od strony skrzyni oraz przewody układu chłodzenia biegnące przy dole silnika od strony rozrządu. Tak więc przejechałem już tym autem prawie 70 tysięcy kilometrów. Bardzo lubię te furkę, ale muszę zająć się wszelkimi hałasami dobiegającymi z wnętrza. Denerwują mnie mnogie grzechotania, poskrzypywania i inne dźwięki, które wydaje auto. Mam teraz zastępcze auto - zdezelowaną Astrę F w benzynie. No powiem, że jest dużo cichsza i w tym aspekcie dużo lepiej ją odbieram. Za to jest tak toporna w użytkowaniu, że wsiadając do 205 mam wrażenie, jakbym do nowoczesnego auta się przesiadł, bo wszystko tak leciutko chodzi. Końcem września 205 idzie do blacharza, będą robione nadkola za okularami oraz gródź przy nogach kierowcy. Następny etap to wymiana przedniego zawieszenia, prawdopodobnie połączona z lekkim obniżeniem auta. Ale to jeszcze zobaczymy, bo komfort jazdy jest dla mnie bardzo istotny, wszak 205 w dieslu to nie rajdówka W sierpniu jak co roku przez południową Polskę przejeżdżał EuropRaid, w tym roku całkiem solidna delegacja ich przywitała. Duża ilość 205 w jednym miejscu jak zawsze bardzo cieszy oko
W czerwcu udało mi się upolować nigdy niemontowane mocowanie przednich reflektorów od Valeo. Moje stare już dawno straciły funkcję regulacji wysokości, dlatego nowe zostały od razu założone i mam w końcu możliwość ustawienia wysokości świecenia lamp. Chociaż wiadomo, jak praktyka pokazuje, najpewniej nigdy tego nie użyję, bo moja wersja 205 nie ma pokrętła w środku, tylko za każdym razem wymaga to otworzenia maski Początkiem lipca na zimnym silniku i wolnych obrotach zaczął mi się pojawiać denerwujący hałas(jak na wideo) w okolicy paska osprzętu. Problem był bardzo irytujący, więc zacząłem szukać przyczyny. Okazała się to być chyba najbardziej denerwująca i męcząca droga jaką zaliczyłem remontując to auto. Po kolei zmieniłem wszystko co możliwe:
- pasek osprzetu (Conti 4PK1230) - brak poprawy
- rolka stała (INA 532 0468 10) - dalej nic
- sprzęgiełko klimatyzacji (tarcza, cewka i łożysko) - wymagało już naprawy, bo po zmianie zrobiło się ciszej, ale to nie ten hałas wyeliminowałem
- łożyska alternatora - tu mi się udało, znaczy, udało mi się zepsuć alternator najpierw uszkodziłem szczotkę, później przy lutowaniu nowej przepaliłem diody, skończyło się zmianą całego alternatora na nowy. Nowy altek był tak piękny, że siedziałem z nim w rękach i podziwiałem, z żalem go montowałem wiedząc, że niedługo przestanie się tak świecić.
Po alternatorze została tylko jedna rzecz, zastanawiałem się wcześniej nad tym, ale z racji, że to było najmniej prawdopodobne, wykluczałem tę możliwość, ale jednak. Przyczyną hałasu okazało się koło pasowe. Po zmianie na nowe Corteco 80001997 denerwujący dźwięk zniknął. Stare koło pasowe musiało się już rozwulkanizować i przestało dobrze tłumić wibracje. W miedzyczasie postanowiłem zmienić rozmiar opon, ponieważ obecnie używane 175/65 R14 były za duże. Raz, że źle wyglądały, dwa, przy dociążeniu auta szybko zaczyły ocierać o tylnią dokładkę zderzaka. Udało mi się okazyjnie zakupić nowe opony Goodyear Vector 4Seasons Gen2 165/65R14. Póki co jestem bardzo zadowolony z efektu. Założyłem je na czarne, stalowe felgi 14". Planuję założyć fajny kołpak do tego, ale póki co wybór pozostanie moją słodką tajemnicą Do następnego!
Przydarzyła mi się też awaria wspomagania hamulców, przy niższych obrotach hamulce traciły całkiem wspomaganie. Na szczęście w tym przypadku byłem przygotowany i miałem w zapasie membrankę vacuum na podmiankę. Na wszelki wypadek zaopatrzyłem się od razu w dwie nowe, żeby nie było zaskoczenia kolejnym razem. Dobrze mieć niektóre części na podoorędziu. W ostatnim tygodniu zmierzyłem się z wyzwaniem zmiany rozrządu. To była ciężka przeprawa. Nie dość, że mega wolno mi idą wszystkie prace mechaniczne, to w silniku typu XUD w 205 jest bardzo mało miejsca od strony rozrządu. Całość zajęła mi bite 10 godzin podzielone na dwa posiedzenia. Do tego przerosła mnie blokada koła zamachowego(zlokalizowanie otworu na klucz jest w tak dziwnym miejscu, że nie potrafiłem się tam dostać), więc musiałem je ustawiać na znacznik. No ale ostatecznie się udało. Wleciał nowy zestaw rozrządu z pompą wody od INA. Przy okazji wymieniłem simmering wałka rozrządu od strony skrzyni oraz przewody układu chłodzenia biegnące przy dole silnika od strony rozrządu. Tak więc przejechałem już tym autem prawie 70 tysięcy kilometrów. Bardzo lubię te furkę, ale muszę zająć się wszelkimi hałasami dobiegającymi z wnętrza. Denerwują mnie mnogie grzechotania, poskrzypywania i inne dźwięki, które wydaje auto. Mam teraz zastępcze auto - zdezelowaną Astrę F w benzynie. No powiem, że jest dużo cichsza i w tym aspekcie dużo lepiej ją odbieram. Za to jest tak toporna w użytkowaniu, że wsiadając do 205 mam wrażenie, jakbym do nowoczesnego auta się przesiadł, bo wszystko tak leciutko chodzi. Końcem września 205 idzie do blacharza, będą robione nadkola za okularami oraz gródź przy nogach kierowcy. Następny etap to wymiana przedniego zawieszenia, prawdopodobnie połączona z lekkim obniżeniem auta. Ale to jeszcze zobaczymy, bo komfort jazdy jest dla mnie bardzo istotny, wszak 205 w dieslu to nie rajdówka W sierpniu jak co roku przez południową Polskę przejeżdżał EuropRaid, w tym roku całkiem solidna delegacja ich przywitała. Duża ilość 205 w jednym miejscu jak zawsze bardzo cieszy oko
-
- Nowicjusz
- Posty: 20
- Rejestracja: 20 maja wt, 2014 12:04 pm
- Posiadany PUG: peugeot 205
- Numer Gadu-gadu: 0
Re: Peugeot 205 MITO
Szacunek za ten materiał, ale fotek nie widać