Wczoraj Żółw przypomniał, że lubi pokaprysić.

Otóż pojechałem sobie na KKNa, po regulacjach silnik pięknie się wkręca na obroty a koła odpychają jak trzeba. Chcąc zaprezentować pracę silnika jednemu koledze, odpaliłem samochód, otwarłem maskę a tam: fontanna benzyny sikająca po silniku.

Okazała się, że pompa paliwa kupiona jako nowa jakiś czas temu, po prostu się rozpadła. Wypadły z niej obie dysze paliwa.
Na szczęście miałem ze sobą oryginalną pompę, którą miałem pożyczyć owemu koledze co jednak nie doszło do skutku. Szybka wymiana pompy, montaż pożyczonych od kogoś wężyków i gra. Jednak co oryginalne części to oryginalne.