Nie ma co, fura po raz kolejny zasłużyła na pochwały. Ciężką i wymagającą trasę rumuńskiego tripa pokonała bez zająknięcia.
Momentami brakowało trochę mocy, zwłaszcza na autostradach i górskich podjazdach, ale w ramach rekompensaty dostałem bezawaryjną jazdę i niskie spalanie.
Według moich obliczeń kształtowało się w granicach 4.45 (dojazd do Rumunii po płaskich drogach do pierwszego tankowania) do 5.25 (gonitwa po autostradzie plus górskie szaleństwa na Transalpinie).
Na koniec tripa szarpnąłem się na mały test i z Braszowa do Brzeska dotarłem na jednym baku. Według wskazań licznika przejechałem 1078 kilometrów. Zatankowałem na wszelki wypadek ale wydaje mi się że w baku było jeszcze trochę paliwa.
Poza tym przekonałem się po raz kolejny, że jazda 205-tką, nawet bez zawiechy GTI i szerokaśnych kół potrafi dostarczać niebywałej frajdy. To auto kapitalnie się prowadzi i miałem wrażenie że Ceausescu niektóre górskie winkle kazał wyprofilować specjalnie dla nas
Z czynności serwisowych - przez czas tripa dolałem około 900 ml oleju oraz wymieniłem żarówkę w prawej lampie. Na jednym z postojów z nudów rozebrałem też boczek prawych drzwi bo denerwował mnie poluzowany element zamka
Aha - zgubiłem też kratkę dokładki

którą poobijałem kamykami. Doszło też kilka nowych skaz na przedniej szybie...