Jak można jeździć Astrą?!
: 07 kwie czw, 2016 11:50 am
Zgrzybiałem.
Stałem się starym człowiekiem z Astrą 1.4 którą będę pucował w garażu i jeździł podjąć tłustego okonka w słoneczne dni. Fakt, od jakiegoś czasu rozglądałem się za czymś co odpala. Autem na co dzień, z klimatyzacją i wspomaganiem, żeby się nie męczyć i żeby latem chłodek cieszył. Żeby można było pojechać do Pragi bez obaw że się rozkraczy po drodze (Green już dwa razy powodował akcje ratunkowe z dala od domu - miałem tego powoli dość - chyba się starzeję). Mój budżet wynosił ok 5000PLN, nie chciałem zwiedzać Polski oglądając auta, nie spieszyłem się i nie miałem żadnych konkretnych wymagań co do marki czy modelu. Ale Opel Astra? Nie. Wykluczam to. Dlaczego więc spod ziemi wydobyłem i wydałem czterokrotność mojego budżetu na najbardziej grzybiasty z grzybowozów? Zapraszam na postscriptum do "Grzybologiki". Nie ma tu jednak ni gratów ni grzybów. Jest dziewięcioletnia nówka i przemiły starszy chory pan wraz z energiczną i rzutką małżonką.
Garaż kupiony, trzeba więc wyprowadzić się z dotychczas wynajmowanego. Sobota słoneczna, więc wraz z Jędrkiem (niektórzy go poznali na ubiegłorocznym zlocie) nosimy skrzynki do samochodu. Zauważam że na przeciwko starszy pan wywiesza kartkę na bramie swego garażu. Podchodzę nieśmiało żeby zerknąć o ile taniej mogłem kupić garaż gdybym poczekał. Ale nie. Sprzedam samochód, Opel Astra, 2007, pierwszy właściciel, Wszystko robione w ASO, przebieg 30000km, 3-drzwiowy (GTC, pffff), klimatyzacja, centralny zamek. Interesująca oferta dla moich rodziców których Scenic I powoli dokonuje żywotu. Zaczynam więc jak złomnik nakazuje: "Dzień dobry, piękny ma pan samochód."... Okazało się że pan jest chory i lekarz zabronił mu już prowadzić (tłumaczyła żona). Że jest pierwszym właścicielem i że wszystko "robił w Oplu". Pytam czy mogę obejrzeć - Oczywiście. Nie było co oglądać. Pan wpisał 30000 bo przebieg przekroczył 29000 (29120) i uznał że tak trzeba. Otworzyłem drzwi i od razu poczułem znajomy zapach. Zapach nowego samochodu. W czasie pierwszego oglądania starszy Pan zapewniał że ma 100 koni, więc myślałem że to chociaż 1.6... Niestety, potem okazało się że 90 to dla pana prawie 100, a silnik to 1.4. Zapytałem ile Państwo sobie życzą, na co dostałem odpowiedź że w Oplu dają 20000. Odpowiedziałem, że napewno prywatny kupiec zapłaci więcej, bo salon też musi zarobić na odsprzedaży, na co pani odpowiedziała, że jeśli ktoś da te 20000 to oni już więcej nie chcą. Dzwonię więc do mamy, czy byliby zainteresowani. Mama nie chce - Mówi że 3d, że szukają czegoś nowszego itd. Ok, nie to nie. Ale za chwilę oddzwania ojciec i pyta o co chodzi, więc powtarzam historię. Połknął haczyk, umówiliśmy się na oglądanie. Cały wieczór rozmawialiśmy z Kasią, i wnioski były oczywiste - Nieważne że Astra, że 1.4. Chcieliśmy kupić pewny wóz, myśleliśmy nawet o nowej Dacii Sandero, a tu pojawia się auto z wyższej niż Dacia półki, akurat dobrze dotarte (dziadek w czasie jazdy próbnej kazał mi wrzucić trójkę przy 40km/h - Aha! Wszystko jasne) za trochę ponad pół ceny dobrze wyposażonego (czytaj "ucywilizowanego") Sandero. Proste - chcemy to! Następnego dnia ustaliłem z ojcem że kupią to auto, a my w ok 3miesiące załatwimy kredyty w zakładzie pracy i je odkupimy. Zgodził się. Przy oglądaniu nie miał uwag, podobnie jak ja, Jędrek, brat mój i Kika. Astra ma wgniotkę na prawym przednim nadkolu i lekko wytarty przedni zderzak. Trochę zarysowań pochodzących z automatycznej myjni. Reszta jest jak nowa, zarówno wewnątrz, zewnątrz jaki i pod maską. Do auta dostaliśmy wszystkie dokumenty łącznie z fakturą zakupu opiewającą na kwotę 58000PLN, książką serwisową w której stoi że każdy serwis robiony był 10 lipca (!!!), a jeden 12-go (pewnie niedziela wypadła) a przebieg wzrastał o 2,3,4 tysiące kilometrów, ok. 20 faktur za różne czynności, instrukcję obsługi oraz komplet zimowych opon, które pan przechowuje (a jakże!) w Oplu (dostaliśmy kwit). Po kilku dniach stwierdzam że auto wygląda jak na Opla nawet charkaternie, ale podczas jazdy nie wzbudza żadnych emocji. Przemieszcza się, a wnętrze po prostu jest. Styl? Finezja? Jeśli o to Wam chodzi, nigdy nie kupujcie Astry. Ale mi nie o to chodziło. Mam nadzieję, że grzybowóz da mi pewność, że dojadę spokojnie do Pragi, Wrocławia, Warszawy, Trójmiasta i że puszczona w trasę Kasia nie zadzwoni za rok w drugi dzień świąt że auto stanęło pod Oleśnicą...
Nie mogłem nie kupić tego samochodu i to nie tylko dlatego że pasuje mi do owijki karty wędkarskiej.
Stałem się starym człowiekiem z Astrą 1.4 którą będę pucował w garażu i jeździł podjąć tłustego okonka w słoneczne dni. Fakt, od jakiegoś czasu rozglądałem się za czymś co odpala. Autem na co dzień, z klimatyzacją i wspomaganiem, żeby się nie męczyć i żeby latem chłodek cieszył. Żeby można było pojechać do Pragi bez obaw że się rozkraczy po drodze (Green już dwa razy powodował akcje ratunkowe z dala od domu - miałem tego powoli dość - chyba się starzeję). Mój budżet wynosił ok 5000PLN, nie chciałem zwiedzać Polski oglądając auta, nie spieszyłem się i nie miałem żadnych konkretnych wymagań co do marki czy modelu. Ale Opel Astra? Nie. Wykluczam to. Dlaczego więc spod ziemi wydobyłem i wydałem czterokrotność mojego budżetu na najbardziej grzybiasty z grzybowozów? Zapraszam na postscriptum do "Grzybologiki". Nie ma tu jednak ni gratów ni grzybów. Jest dziewięcioletnia nówka i przemiły starszy chory pan wraz z energiczną i rzutką małżonką.
Garaż kupiony, trzeba więc wyprowadzić się z dotychczas wynajmowanego. Sobota słoneczna, więc wraz z Jędrkiem (niektórzy go poznali na ubiegłorocznym zlocie) nosimy skrzynki do samochodu. Zauważam że na przeciwko starszy pan wywiesza kartkę na bramie swego garażu. Podchodzę nieśmiało żeby zerknąć o ile taniej mogłem kupić garaż gdybym poczekał. Ale nie. Sprzedam samochód, Opel Astra, 2007, pierwszy właściciel, Wszystko robione w ASO, przebieg 30000km, 3-drzwiowy (GTC, pffff), klimatyzacja, centralny zamek. Interesująca oferta dla moich rodziców których Scenic I powoli dokonuje żywotu. Zaczynam więc jak złomnik nakazuje: "Dzień dobry, piękny ma pan samochód."... Okazało się że pan jest chory i lekarz zabronił mu już prowadzić (tłumaczyła żona). Że jest pierwszym właścicielem i że wszystko "robił w Oplu". Pytam czy mogę obejrzeć - Oczywiście. Nie było co oglądać. Pan wpisał 30000 bo przebieg przekroczył 29000 (29120) i uznał że tak trzeba. Otworzyłem drzwi i od razu poczułem znajomy zapach. Zapach nowego samochodu. W czasie pierwszego oglądania starszy Pan zapewniał że ma 100 koni, więc myślałem że to chociaż 1.6... Niestety, potem okazało się że 90 to dla pana prawie 100, a silnik to 1.4. Zapytałem ile Państwo sobie życzą, na co dostałem odpowiedź że w Oplu dają 20000. Odpowiedziałem, że napewno prywatny kupiec zapłaci więcej, bo salon też musi zarobić na odsprzedaży, na co pani odpowiedziała, że jeśli ktoś da te 20000 to oni już więcej nie chcą. Dzwonię więc do mamy, czy byliby zainteresowani. Mama nie chce - Mówi że 3d, że szukają czegoś nowszego itd. Ok, nie to nie. Ale za chwilę oddzwania ojciec i pyta o co chodzi, więc powtarzam historię. Połknął haczyk, umówiliśmy się na oglądanie. Cały wieczór rozmawialiśmy z Kasią, i wnioski były oczywiste - Nieważne że Astra, że 1.4. Chcieliśmy kupić pewny wóz, myśleliśmy nawet o nowej Dacii Sandero, a tu pojawia się auto z wyższej niż Dacia półki, akurat dobrze dotarte (dziadek w czasie jazdy próbnej kazał mi wrzucić trójkę przy 40km/h - Aha! Wszystko jasne) za trochę ponad pół ceny dobrze wyposażonego (czytaj "ucywilizowanego") Sandero. Proste - chcemy to! Następnego dnia ustaliłem z ojcem że kupią to auto, a my w ok 3miesiące załatwimy kredyty w zakładzie pracy i je odkupimy. Zgodził się. Przy oglądaniu nie miał uwag, podobnie jak ja, Jędrek, brat mój i Kika. Astra ma wgniotkę na prawym przednim nadkolu i lekko wytarty przedni zderzak. Trochę zarysowań pochodzących z automatycznej myjni. Reszta jest jak nowa, zarówno wewnątrz, zewnątrz jaki i pod maską. Do auta dostaliśmy wszystkie dokumenty łącznie z fakturą zakupu opiewającą na kwotę 58000PLN, książką serwisową w której stoi że każdy serwis robiony był 10 lipca (!!!), a jeden 12-go (pewnie niedziela wypadła) a przebieg wzrastał o 2,3,4 tysiące kilometrów, ok. 20 faktur za różne czynności, instrukcję obsługi oraz komplet zimowych opon, które pan przechowuje (a jakże!) w Oplu (dostaliśmy kwit). Po kilku dniach stwierdzam że auto wygląda jak na Opla nawet charkaternie, ale podczas jazdy nie wzbudza żadnych emocji. Przemieszcza się, a wnętrze po prostu jest. Styl? Finezja? Jeśli o to Wam chodzi, nigdy nie kupujcie Astry. Ale mi nie o to chodziło. Mam nadzieję, że grzybowóz da mi pewność, że dojadę spokojnie do Pragi, Wrocławia, Warszawy, Trójmiasta i że puszczona w trasę Kasia nie zadzwoni za rok w drugi dzień świąt że auto stanęło pod Oleśnicą...
Nie mogłem nie kupić tego samochodu i to nie tylko dlatego że pasuje mi do owijki karty wędkarskiej.