Dzis mnie spotkała cakłkiem ciekawa przygoda o ile mozna to tak nazwac

Ruszałem na swiatlach i ruszyłem w momencie kiedy chciałem wbic drugi bieg sprzegło zostało mi wpodłodze i nic ani tu wbic dwojki ani za bardzo na luz nie chciało wejsc,troche sie zdezorientowałem bo niewiedziałem co to kur.... ma byc.
Troche podcholowałem na jedynce i zjechałem na pobocze bo było to na dwupasmówce.
Akurat odwiozłem tate bo jest kierowca i wracałem juz sam do domu i tu taki psikus,ale na szczesci ojciec sie wrocił i dojechałem jakos do domu bez sprzegła nawet nie wiedziałem ze sie tak da

Najgorsze było ruszenie ze swiateł bo trzeba było gasic auto i wrzycic jedynke zapalic i ruszyc jakos

I teraz moje pytania:
1.Co sie mogło stac
2.Jak to naprawic
3.Ile taka naprawa moze kosztowac