

W związku z tym mam pytanie - czy jest sens wydawać ok. 50 zł na głośniki w stylu Peiyinga lub Blowa, ewentualnie 70 zł za JVC bądź Kenwooda? Będzie toto lepsze od serii?
Chciałbym tutaj doprecyzować, że poczytałem kilka wątków i widziałem, że jako konstrukcje budżetowe traktowane są modele za ok. 120-150 złotych, ale tyle po prostu nie dam, nie ma sensu. Zwłaszcza, że nie chcę żadnego subwoofera ani wzmacniacza, a radioodtwarzacz którym dysponuję to kasetowy Philips RC312. Stąd moje obawy, czy takie cuś będzie w stanie wyciągnąć cokolwiek więcej z głośników w takim przedziale cenowym

Z góry dziękuję za odpowiedzi.