no i koniec końców stało się: wróciłem do Was z własną 205-tką. Trafiłem na nią zupełnym przypadkiem i gdyby nie fakt, że był bardzo blisko miejsca mojej pracy, bym go nie miał.
Pużyna to "Forever" zrodzona w niezapomniamym 1994 roku (oskarowy Forest Gump, Pulp Fiction, rok w którym Mariah Carey i Janet Jackson niepodzielnie królowały na listach przebojów puszczanych na radiu SAFARI, a motoryzacyjnie, niestety, rok w którym pożegnaliśmy legendę królowej sportów motorowych Ayrtona Sennę

Nie będę ukrywał, że cudo, perła, igła to to nie jest. Dałem za tą czerwoną piękność całe... 500zł. Więc...
do zrobienia jest prawie wszystko.

Poprzedni właściciel autko chciał zezłomować, stąd brak zainteresowania naprawami, uratowałem go przed żyletkami.

Wyposażenie, jak na moje gusta - ciekawe. Elektryczne przednie szyby, tylne uchylne, dach rozsuwany. Tyle z wygód.


Tyle gadania, czas patrzenia:
Lakierniczo, schodzi klar z dachu w kilku miejscach, tylna maska puknięta delikatnie z prawej i z lewej od kierowcy boczek/nadkolek pod okienkiem pasażera do odmalowania.
Porwałem się z motyką na słońce, wiem. Może za 10 lat skończe.

Pozdrawiam!

ps. nie wiem czemu nie widać linków do zdjęć, więc wysyłam załączniki.