Łukasz, szkoda, że Cię nie było.
Mnie chyba brakowało Ciebie najbardziej, bo od początku nastawiałam się, że pojedziemy razem.
No cóż... może ten kolejny trip będzie wcześniej niż dopiero za rok.
Ja do domu dotarłam parę minut po 4 rano, a już od 8 jestem w pracy. Hardcore.
Ale i tak warto było (nawet mimo tej jednej krótkiej chwili załamki

).
Smol_ar, Raf i Dzikson trochę ucierpieli, ale wierzę, że nie aż tak, żeby się zniechęcić do takich wyjazdów.
Zabrakło tylko czasu i czasami energii, żeby ze wszystkimi porozmawiać, ale może uda się to nadrobić na następnym tripie.
Dzięki wielkie wszystkim!
P.S.
Zdjęcia postaram się ogarnąć jak najszybciej, bo sama jestem ciekawa jak wyszły. Ale najpierw muszę trochę odespać. 2 godziny to stanowczo za mało
P.S.2
Misha, kiepska sprawa z tą maską :/
Ale całe szczęście, że nic więcej się nie stało. Trzymam kciuki za szybkie doprowadzenie puga do stanu sprzed 'otwarcia'.