Po albańskiej wyprawie nie wypada nie poświęcić paru słów dieselkowi. Muszę przyznać, że wyruszałem z duszą na ramieniu. Niby wszystko grało, ale nie miałem assistance, nie zdążyłem zrobić zbieżności, a tylna prawa opona prosiła się już o wymianę...

- Przebieg przed startem tripa. Piątkowy wieczór.
Wszystkie obawy okazały się bezpodstawne. XRD przebył trasę bezawaryjnie i jak na 60-konnego ropniaka spisywał się całkiem nieźle. Co prawda wiele razy psioczyłem, że brakuje mocy na górskich podjazdach, że na autostradzie więcej jak 140-150 nie wyciągnie, ale w ogólnym rozrachunku najważniejsze, że pokonał tak trudną trasę.
Z minusów:
- zawieszający się obrotomierz
- spalona żarówka H4
- konsumpcja oleju przy pracy na wysokich obrotach (autostrada/góry). Łącznie trzeba było dolać litr oleju
- stukająca półoś (ale dawała o sobie znać już wcześniej)
Plusy:
- żadnych problemów z temperaturą silnika. Podczas, gdy benzyniaki się gotowały, w dieselku ani raz nie włączył się nawet drugi bieg wentylatora. W ogóle pierwszy bieg włączył się może raz...
- wygodne wnętrze. Nie mówię nawet o tym, że na tych taboretach jechało się rewelacyjnie - ani przez moment nie bolały mnie plecy, ale też o tym, że jasnopopielate wnętrze praktycznie nie nagrzewało się od słońca.
- świetny w terenie. Trzynastki dawały radę. Na najgorszych wertepach to dieselek jechał najszybciej
- znakomite opony. Nie doceniałem ich do tej pory, ale Yokohama A Drive spisały się wzorowo. Trzymały się drogi, nawet gdy ja w to już nie wierzyłem...
- hamulce jak brzytwa! Bez hebli z GTI byłoby momentami baaardzo ciężko...
- niskie spalanie:
*5.4 litra na ekstremalnie ciężkich przeprawach w Albanii (but w podłodze przez większość czasu jazdy po górach i ściganie szybszych ekip)
*5.09 nieco lżejszy teren/trasa/ serpentyny w Czarnogórze
*4.9 - droga z Bośni do Krakowa. Autostrady/drogi szybkiego ruchu/lekkie górskie wzniesienia. Na jednym baku przejechałem ponad 1000 kilometrów.

- Tuż przed powrotem do Krakowa. 999 km na liczniku dziennym i dalej jedzie żwawo!