Droga pod hale to byl pierwszy odcinek od prawie 4 miesiecy ktory pokonalem w towarzystwie innych pugow. Az mi sie prawie lezka w oku zakrecila gdy pedzilismy w 3 pugowym konwoju przez miasto, a Ula krzyczala obok ze zaraz niechybnie zginiemy:) Jak dotarlismy pod hale to czekal tam na nas juz niezly tlum. Nie moglem z wrazenia zliczyc samochodow, ale na szczescie ktos obok mnie krzyknal - 11! - i bylo juz wiadomo ze pobilismy lokalny rekord:)
Przy okazji zostal ochrzczony ponury zniwiarz Pary, ktorego dach robil tego wieczoru za zastawiony kielbasami stol. Zaraz potem Robson wyciagnal z bagaznika istne cudo:
Sep! Od dawna tak juz mowiono na 205-owcow szabrujacych na forach 309 czy 405, ale teraz zostalo to zatwierdzone oficjalnie - to bedzie nasza maskotka:) Z reszta kazdy sie z nia juz zaprzyjaznil:
i nie wyobrazamy sobie aby sep nie towarzyszyl nam we wszystkich kolejnych zlotach:)
Jak juz opadly emocje zwiazane z udomowionym ptactwem drapieznym to Para zaobserwowal w swoim zniwiarzu flaka na lewym tyle i trzeba bylo sie wziac do roboty:
Padaly tu takie hasla jak:
- Wreszcie admin cos robi:)
- Wyprostuj sie Para, biodra do przodu...
Bylo jeszcze troche pogawedek:
Ale w koncu nadszedl czas rozproszyc zbiegowisko
i udac sie w inne miejsce. Niestety w tym momencie odlaczyl sie od nas Para, ktory zakupil gorzale i pojechal sie zapruc u siebie na kwadracie. My wyruszylismy do Bonarki, ktora ostatnio jest wyjatkowo w modzie.
Ja jeszcze po drodze musialem odwiezc do domu Ule, dla ktorej bylo juz dosc emocji na ten wieczor:) Myslalem ze jak przyjade na miejsce to zastane zabawe w pelni, sodome i gomore itp. Tymczasem gdy wypadlem na parking Bonarki zobaczylem tylko pustke i uslyszalem gleboka cisze:
Okazalo sie ze reszta pojechala zamiast na poziom +2 gdzie mozna podziwiac gwiazdy i rozswietlony komin to do jakis podziemnych czelusci. Jeden telefon i chwile pozniej uslyszalem ryk 10 samochodow na slimaku prowadzacym na dach galerii. Sekundy pozniej parking zaczal sie zapelniac:
Tutaj juz autka ladnie ustawione:
Na czele tej pieknej grupy dumnie wyprezal piers sep!
Humory wszystkim wyjatkowo dopisywaly. Zaczely sie szalenstwa i wyscigi po parkingu:
Sep zobaczyl co to znaczy poslizg, jazda bokiem i ogolnie dobra zabawa:
Dobry sepik, dobry:
Widok pugow byl tak piekny ze az wdrapalem sie na slup aby zerknac na wszystko z gory:
Jeszcze troche pogawedek i snucia sie po placu:
I wredni galeriarze zgasili nam swiatlo!
Na szczescie reflektorow Ci u nas dostatek:
Zrazeni troche tym nieprzyjaznym gestem ze strony wlodarzy galerii handlowej przenieslismy sie do pobliskiego McDonalna:
Gdzie na jednej z lawek lezal taki koles
Musial byc jakas pozostaloscia po spotkaniu golfiarzy:)
W koncu zamkneli nam i McDonalna i trzeba bylo sie rozejsc. Pogralismy jeszcze troche w pilke na parkingu, Rafi odkryl kolejnego tego dnia kapcia na tyle (tym razem prawym) i trzeba bylo montowac dojazdowke, bo jak sie okazalo z kola odpadl wentyl. Pare osob odkrylo ze ma dowiazane do pugow puszki na sznurku. Niestety z tego nie mam juz zdjec bo bateria w aparacie odmowila posluszenstwa od nadmiaru wrazen tego wieczoru...