Wlasnie wrocilem z moim pugiem od blacharza.
W czasie ostatnich deszczow mialem w aucie powodz... Od strony pasazera bylo ogromne jezioro! Nie wiedzialem skad ta woda sie wziela wiec pojechalem do blacharza (jak podnioslem dywaniki i wykladzine to podloga byla cala wiec napewno nie od dolu).
Zajezdzam do jednego nieduzego warsztatu (mysle sobie bedzie tanio

) a koles mowi "to pan poleje szlaufem i patrzy gdzie to leci bo ja tak samo jak pan nie wiem skad ta woda" . Ja mu na to ze nie potrzebuje lac szlaufem bo pada deszcz a i tak nie widac skad to cieknie. A on: "no ale trzeba polac szlaufem bo ja tez nie wiem. Pan poleje i znajdzie wyciek to dopiero pan do mnie przyjdzie".
Ok, nie to nie.
Jade do nastepnego malego warsztatu. Jeszcze dobrze nie wyjasnilem o co biega a uslyszalem :"ja sie tym nie zajmuje". Pytam pana blacharza o co mu chodzi a on mi wmawia ze to nagrzewnica jest zepsuta i z niej tyle wody mi do srodka nalecialo. Ja mu mowie ze nagrzewnica jest dobra a woda pojawia sie tylko jak pada deszcz i ze prawdopodobnie gdzies pod szyba ta woda leci. Na to uslyszalem "to jedz pan do warsztatu gdzie szyby zakladaja bo ja sie nie zajmuje".
Ok, nie to nie.
Ostro podk...wiony zajechalem do ASO citroena (jakos tak po drodze mijalem i zajechalem) i tam znalazl sie jedyny czlowiek tamtego dnia ktory mial jakakolwiek checia pomocy. W ciagu kilku minut wiedzial dokladnie co sie dzieje i mimo ze byl juz oblozony robota to wzial mojego puga i w 3 dni go zrobil. Tamci dwaj "spece" nawet nie raczyli w ogole sporzec na samochod.
I teraz za pospawanie rantow pod przednia szyba (wlasciwie to dospawanie ich bo byly bardzo zzarte), za dospawanie rynienki (ta pod szyba, normalnie jej nie widac) bo byla jak sito i nie bylo praktycznie co ratowac (dlatego mialem taka powodz w kabinie) i pomalowanie wszystkiego wzial 600pln.
Nie wiem czy to duzo czy malo, zwazywszy ze to byl ASO, ale ja sie bardzo zrazilem do "fachowcow" z malych warsztatow i do tamtych dwoch burakow nigdy wiecej nie pojade
