Foxiu się rozkręca, żeby dobrze wejść na obroty. W przypadku bieszczadzkiego zlotu dziać zaczęło się w sobotni wieczór.
Przeprawa parkiem narodowym drogą pełną dziur (Swoją drogą, to zastanawiałem się, jak zachowywał by się na tych wybojach obniżony GTI Kukity na 16-calowych kołach... Ja ryłem tłumikiem o głazy, choć mam podniesioną belkę...), nerwowa atmosfera, niepewność jutra i niedźwiedzie ostrzące sobie apetyt na 13 małych konserw
W końcu uratowani! Skrzyżowanie! A potem droga do cywilizacji. Nigdy wcześniej nie cieszyłem się tak widząc znak drogowy "teren zabudowany".
Później też się działo, ale to już najlepiej zrelacjonuje sam master Fox. Ze swojej strony służę pomocą w opisie operacji kryptonim "Cinquecento".