na przeglądzie który został zaliczony na dwa razy dowiedziałem się ze lewy reflektor jest przeznaczony na rynek angielski(warunkowy i do dwóch tygodni się zgłosić) i tylne hamulce coś nie do końca łapią. Przegląd podbity, ubezpieczenie, rejestracja.... i pug pod blok, nie było prawka jeszcze.
Pod blokiem nastąpiła zmiana światła(pierwsze podejrzenia o rdze) i próby czyszczenia rozbierania wnętrza (o deska jest połamana) życzliwi blokersi rozwalili wszystkie zamki tak wiec 205 poszło do babcinego garażu
tam zdecydowałem się zbadać bliżej temat rdzy, zdjęte zostały zderzaki a później cały front. wyszedł na jaw kiepski stan lewego okularu w części tworzącej nadkole i brak mocowania zderzaka w błotniku. Od strony pasażera było dużo lepiej ale widać było że autko nie było dbane tak jak powinno.
Oględziny tyłu przyniosły dwie dziury do bagażnika i brak kolejnych bocznych mocowań zderzaka. Zdecydowałem się usunąć całą rdze z przodu i z tyłu i tak zeszło parę tygodni doszły jeszcze nadkola a odeszły w niepamięć przody progów(pomniczek ze szpachli) wszystko co nie rozleciało się podczas oczyszczania zostało tymczasowo zabezpieczone podkładem i powierzchnią, a teraz będą nowe części przodu i progi, tył chyba uda się reanimować.
w między czasie doszły kable głośnikowe(grube miedziane na zdjęciach z pod deski rozdzielczej) przy okazji których rozebrało się tył wnętrza i odkryłem rozerwana pompkę tylnego spryskiwacza, głośniki odziedziczyłem z poprzedniego auta rodziców: Po zakończeniu prac pseudo blacharskich to jest w wakacje rozpocząłem karierę kierowcy.
Kolejne odkrycie to posuwająca się agonia sprzęgła.
Pierwsza przejażdżka i spadł długi wodzik skrzyni biegów, nerwy holowanie i wymiana wszystkich jakie udało mi się dostać dzięki czemu zmniejszył się luz na lewarku.
Następny w kolejce poszedł rozrusznik a później aku.
Nadszedł listopad i szkolne praktyki, stwierdziłem pojadę.
i za trzecim razem dojeżdżam a na światłach dym spod maski(dzień wcześniej przeczytałem, że podobnie zakończył życie inny leżak). dusza na ramieniu i ruszam, zajechałem na parking przy stacji paliw

wracam do domu to samo, dym spod maki, ale nie słabnie płyn chłodzący w porządku, jadę.
okazało się że napęd prędkościomierza (który wcześniej nie działał) opuścił swoje miejsce, i skrzynia wydalała olej wprost do komory i na rurę ciepłego powietrza z której leciał dym. pod blokiem zdarzyło się wylać prawie pól oleju z silnika(leżak) no i rozpoczęły się poszukiwania a auto do garażu i tak stoi do dziś.
Napęd zdobyty linka się robi, zakupione zostały liczniki od gti i ory obrotek do biedy, który został podłączony . Dopływ funduszy skusił do zakupu sprzęgła A to co zastałem po dobraniu się z Blotowijem (nie bez małego wylewu i kilku innych niespodzianek)
do sprzęgła. Podziękowania dla Kamkilera ta śrubka jednak tam była reszta w następnym poście