


Korzystając z okazji zrobiłem sobie dziś po pracy Tripowe AfterParty.
Otóż podczas motocyklowego rozpoznania jeszcze przed Tripem, niedaleko kampingu w Tułowicach (pierwszy nocleg) znalazłem bardzo ciekawą asfaltową pętlę przez wioski i lasy.
Miałem proponować ją jako aktywne urozmaicenie sobotniego poranka, ale nie było pogody ani czasu, a i chęci nie widziałem.
Odpuściłem pomysł i całe szczęście, odcinek wydał mi się dziś zdecydowanie za szybki na fanklubowy wyścig. Mógłbym mieć kilka... drzew na sumieniu

9 minut ciągłego ognia po mało uczęszczanych drogach, gdzie prędkość schodziła poniżej 120km/h tylko w naprawdę ciasnych zakrętach.
Czemu o tym wspominam? Bo dało mi to dziś satysfakcję z jazdy, jakiej dawno już nie miałem

Ten model jest po prostu do tego stworzony i warto organizować okazje, by móc sobie o tym przypomnieć.
Może na kolejnym większym spotkaniu zdecydujemy się urządzić krótką amatorską próbę czasową

W końcu nie jesteśmy klubem filatelistów-pasjonatów, aby spoty spędzać wyłącznie na oglądaniu... tego co pod maską
