W zeszłym tygodniu w końcu wszystkie powyższe dobra zostały wbudowane w auto...w końcu nic nie szarpie, nic nie trzeszczy, nie puka...auto prowadzi się o wiele lepiej, hamuje jak przystało na VTS.
Przy okazji okazało się, jak serwisy robią ludzi w balona...
Poprzedniemu właścicielowi wymieniono sprzęgło, zamontowano wszędzie nowe śruby, zapewne narobiono się, bo naćkane wszystkiego w VTSie jest nieźle..i założono sprzęgło "firmy" HART
Po demontażu łożysko oporowe będące integralną częścią docisku pozostało mi niemalże w ręku, tak więc było to ostatnie tchnienie ostatniego gwizdka

Pewnie skasowano poprzedniego właściciela na niezłą sumkę...
A kto wie, może było tak, że facet wiedział iż będzie sprzedawał i świadomie kazał zamontować najgorszy szajs.
Tarcze i klocki były również w max stanie zużycia. Do tego z powodu słabo odbijających prowadnic zacisku, zjadło zupełnie wewnętrzną stronę tarczy. Już pomijam to, że hamowały tylko centralne powierzchnie tarcz...
Usprawniłem również hamulec ręczny co w moim przypadku bardzo ułatwia życie.
Ogólnie ujmując było to wszystko konieczne już.