I mamy przykład, że za starego peżota można wziąć godne odszkodowanie. Puga szkoda, kolejnego mniej.
Robiłeś tylko wycenę rzeczoznawcy czy też posiłkowałeś się paragonami za części?
W odwołaniu położyłem nacisk na takie sformułowanie "Ze względu na wiek auta i na trudną dostępność oryginalnych części w obrocie sklepowym, części kupowane były od osób prywatnych za pośrednictwem portali aukcyjnych. W związku z powyższym, jedyną dokumentacją, poniesionych kosztów, jest zrzut ze specjalistycznej strony internetowej (załącznik 2), na której notowałem w czasie rzeczywistym każdy poniesiony wydatek."
A załącznikiem numer jeden była oczywiście opinia niezależnego rzeczoznawcy.