Minął prawie miesiąc od powrotu z tripa, a ja wciąż nie pochwaliłem dieselka za dobre sprawowanie

Wyciągam zatem temat z czeluści...
Na początek podsumowanie statystyczne:
17 dni w trasie
6723 przejechane kilometry
8 krajów
3 morza
2 litry oleju na dolewki, może ciut więcej
1 (pierwsza!) usterka na trasie odkąd go mam...
Usterka typowo geriatryczna, spowodowana wiekiem auta. Sparciała i rozszczelniła się końcówka przewodu od nagrzewnicy. Było bardzo efektownie, bo kapiący płyn chłodzący narobił trochę siwego dymu, no i widowiskowo, bo wszystko działo się gdzieś 1500 metrów n.p.m., podczas szturmowania północnej strony Trasy Transfogaraskiej.
Na szczęście wystarczyło odciąć końcówkę sparciałego przewodu i zamontować go z powrotem, a układ tymczasowo napełnić krystalicznie czystą źródlaną wodą (a może to stopniały śnieg z gór?), żeby móc kontynuować podróż już bez żadnych niespodzianek.
Oprócz tego standard - XRD mało palił, dzielnie znosił wszelkie bezdroża, z wyjątkiem opisanej powyżej sytuacji nie wymagał żadnego sztorcowania no i... jak zwykle spowalniał stawkę. Potwierdziło się po raz kolejny, że delikatnie przekłamuje mi prędkościomierz, więc gdy mnie wydawało się, że pędzę na złamanie karku 140, przód peletonu wlókł się w tym samym czasie 120 km/h. Oczywiście jechaliśmy z tą samą prędkością
Po dolaniu do oleju specyfiku Mos2 i tak musiałem robić dolewki, ale uważam że niewiele ponad 2 litry na tak wymagającej trasie, to wynik przyzwoity. Zresztą patrząc na auto Melosa miałem wrażenie, że mój wolnossak jest praktycznie bezobsługowy
Bardzo dobrze spisały się nowe Yokohamy, zakupione przed wyjazdem. Naprawdę nie mogę powiedzieć o nich złego słowa. Czy to ulewny deszcz, czy palące słońce, elegancko dawały radę. Ich sportowa dusza obudziła się na Transfogaraskiej, gdzie piszczały jak dzikie. Przez moment nawet uwierzyłem, że jadę naprawdę szybko. Ale szybko zreflektowałem się, że przecież jedynym, który Transfogaraską przejechał szybko, był Dzikson
Do energicznego manewrowania dobrze nadaje się też kierownica Atiwe Indianapolis Clubsport, którą zamontowałem przed wyjazdem. O wiele lepiej leży w dłoniach przy żwawszej jeździe, choć nie ma takiej stylówy co Raid.
Coby nie zanudzać zapodam trochę pocztówek z podróży. Jak tak dziś na nie patrzę, to sam nie wierzę, że w te miejsca zawiózł mnie stary diesel, którego Kamkiler kupił mi "przez telefon"
