dzikson pisze:Wojciechu, jestem pod ogromnym wrażeniem, porządziłeś szeroko
Czuję, jak za tym autem stoi cała bogata historia prawdziwie męskich decyzji. Zakup, odrestaurowanie, sprzedaż, odkupienie. Historia, która budzi respekt

Wywołany do tablicy, muszę trochę opowiedzieć jak gti dostało się w moje ręce...
Mam kolegę pasjonata 205 od zawsze, który od rodziców na 18 urodziny dostał białego 205 w dieslu pachnącego nowością. Cudo błyszczące i budzące zachwyt. Było to coś około roku 1988
Przez wiele lat jeździł dieselkiem, potem drugim i kolejną 205, aż pewnego dnia w listopadzie 2006 roku zakupił za zachodnią granicą gti export. Auto jak wspominał mi było ładne, kolor trzymało, był zdrowy i nigdy nie uderzony. Jedynym problemem był silnik który żłopał olej na potęgę. Po niedługim czasie w trakcie jakiejś ściganki z golfem, padł na amen. Kolega zakupił silnik gdzieś w południowej Polsce i zlecił fachowcom aby dokonali dzieła wskrzeszenia serducha. Tak też się stało. Auto jeździło i cieszyło oczy...w tym moje
Mijały lata...
Życie czasem bywa trudne, i czasem pod górkę, więc jakoś temat auta nie był dłuższy czas poruszany, a i ja miałem swoje sprawy.
Gdzieś około 2011 roku spotkałem właściciela owego gti i dowiedziałem się że stoi zepsuty na podwórku.
Delikatnie zapytałem czy może go odsprzeda, ale usłyszałem bardzo stanowczą odmowę. Cóż było robić? Jedynie czekać. Tak mijały miesiące. Przejeżdżając koło domu kolegi widziałem gti stojące pod śliwką z jednej lub z drugiej strony. Czyżby jeździł? Kiedyś zapytałem o to właściciela, ale okazało się.że gdy kosi trawnik to przeciąga auto na lince, żeby łatwiej było wykosić w miejscu gdzie stał. Auto nadal nie było na sprzedaż...
Aby uzupełnić fakty, muszę dodać, że w latach 2000-2005/lub coś koło tego/ byłem właścicielem kolejno trzech 205 w dieslu i czasem wymienialiśmy kilka zdań na temat swych aut.
I tak nadszedł wrzesień 2013 roku. Pewnego dnia wstąpiłem do kolegi zobaczyć co tam słychać, oraz jak się mają sprawy z autem. Wówczas dowiedziałem się. że auto ma iść na złom po kawałku i że nadal nie jest na sprzedaż. Cholera, jak skłonić właściciela do zmiany decyzji?
Siedliśmy, pogadaliśmy o starych czasach, o jego i moich 205, i jakoś udało się znaleźć wyjście z tego impasu. Musiałem Mu obiecać, że nie zmarnuję auta, oraz to, ze jak go zrobię to będzie mógł sobie w nim choć raz usiąść. I tak dobiliśmy targu....
GTI przypchnęliśmy na podwórko z moim ojcem o świcie w niedzielę. Auto nie chciało ruszyć z miejsca. W kołach było mało powietrza i było tak zastane, że co dwadzieścia metrów musieliśmy odpoczywać,a do pokonania było około 400 metrów. Potem pojechaliśmy na grzyby...
Ciąg dalszy nastąpi...

Był XRD 1988, XAD 1989, XLD 1986, GREEN 1991, Automatic 1.9 z 1990, XS 1990, GTI 1.9 EXPORT 1987