Właśnie tam, po alpejskich drogach, przy akompaniamencie jodłowania i dialektu szwabsko-bawarskiego przez ostatnie 30 lat jeździł sobie biały 205 XS. Jeździł, bo postanowiłem przerwać tę sielankę i wyrwać go z sanatoryjnych klimatów. To jeszcze nie ten wiek, żeby się tam zasiedzieć na dobre...
W ostatnich latach rzadko zdarza mi się oglądać 205-tki przed zakupem. Nie ma na to czasu, gdyż przy dobrych okazjach trzeba działać dynamicznie, a rzeczone okazje zdarzają się niestety głównie poza granicami naszego kraju. Bazuję zatem głównie na zdjęciach i przeczuciu. No i oczywiście na nieocenionej pomocy Vroobla, który logistykę zwożenia mi różnej maści złomu opanował do perfekcji

XS wyglądał dobrze już na zdjęciach w ogłoszeniu i był supertani. Poprosiłem o dodatkowe foty i dość szybko zdecydowałem o zakupie. Pozostało tylko poszukać transportu i czekać...
Foty z ogłoszenia: Po kilku dniach zgłosił się do nas laweciarz, pan Mirek, który podjął się zlecenia dostawy XS-a. Sympatyczny gość. Dodatkowo po załadunku wysyłał mi krzepiące wiadomości. "Panie, to bardzo dobry stan. I ma zamki na jeden kluczyk". Dosłał też foty na Whats Appa. W końcu nadeszła sobota - długo wyczekiwany dzień dostawy mojej białej strzały. Jako, że odstawiłem ją od razu do głównego serwisanta mojej floty, to musiałem zrobić sobie wycieczkę za miasto. Przyjeżdżam na miejsce, a tam taki widok: Nie spodziewałem się oczywiście perełki z muzeum, więc na klatę biorę to, że do zrobienia będzie całkiem sporo. Z rzeczy na szybko
Minusy:
- belka na dębowo. Amortyzują jedynie opony
- słabe hamulce
- stukający prawy przegub
- puszczający dymek silnik
- pognite stalówki malowane sprejem razem ze śrubami i wentylkami
- skorodowane ramki halogenów
- ułamany bat anteny
- sparciałe uszczelki pod klamką szybra
- fatalnie zużyta kierownica
- popękana gałka zmiany biegów
- zużyty boczek fotela kierowcy, naprawiony prowizorycznie duct-tape'm
- brak tapicerek bocznych w bagażniku
- brak prawej blokady (tej ze sprężynką) pozycjonującej położenie półki
- solidna wgniotka na prawych drzwiach
- opadnięte drzwi kierowcy i rozwalone ograniczniki
- pęknięta kieszeń drzwi kierowcy (zahaczała o uszczelkę z powodu opadnięcia drzwi)
No ale są też #plusy i to całkiem dodatnie:
- bezwypadkowa buda, o czym świadczą
- wciąż obecne kalkomanie XS: paski i wlepy na błotnikach
- oryginalne zderzaki
- oryginalne dokładki
- oryginalny pas przedni z wszystkimi nalepkami i kodem lakieru
- fabrycznie montowane lampy: reflektory, kierunki, halogeny, lampy tylne
- oryginalny lakier (choć maska jest już średnia)
Co tam jeszcze mamy:
- drugi komplet totalnie niepordzewiałych stalówek z XS-a w bagażniku
- karta gwarancyjna, książka serwisowa i komplet literatury z epoki w czarnym Etui Peugeot Talbot
- niski i dość realnie wyglądający przebieg: 149 tys km
- poza fotelem kierowcy świetnie zachowane wnętrze
- faktycznie wszystkie zamki na jeden, fabryczny jeszcze kluczyk
- działający szyberdach
- lakier P0WT w połączeniu z phase 1.5 i szarym wnętrzem to dla mnie osobisty, ogromny atut. Uwielbiam te przejściowe wersje

Przejechałem się strucelkiem po wiosce pod remizę i z powrotem. Jeździ chyba z przyzwyczajenia, ale robi to dziarsko. Wiadomo, że trochę pracy potrzeba, żeby spełnił stawiane przed nim na przyszłość wymagania. Ale o tym może w kolejnych odcinkach. Póki co cieszę się z fajnego zakupu. Nie ma nic fajniejszego niż świeże projekty i klikanie przycisku "nowy temat" na forum
