
Nogi miała smukłe, talię powabną...podniecająco atrakcyjna! Wydawała się idealna! W myślach zacząłem snuć fantazje o gorących wakacyjnych dniach spędzonych razem...
Wysiadłem z auta, aby przyjrzeć się JEJ bliżej. Przyspieszyłem kroku, aby ją dojść. Kiedy JĄ wyprzedzałem, ujrzałem iż ONA przepiękną ma sylwetkę - ślicznie uwydatnione detale, które cieszą oko każdego mężczyzny:

To zmobilizowało mnie do dalszych działań! Musiałem JĄ zaczepić i poznać! Przyspieszyłem jeszcze bardziej...wyprzedziłem, następnie zwoliniłem i zatrzymałem się kilka metrów przed nią, aby obróciwszy się ku NIEJ, z najpiękniejszym swoim uśmiechem i najmilszym głosem zainicjować konwersację.
Obracam się, i co widzę







FRANKENSTEIN !!!!

Jaki jest z tej opowiastki morał?
Drodzy Panowie, nigdy nie oceniajcie urody kobiety po jej.....(nom, wiadomo)...
PS: Do szanownych Pań - niniejszy post nie ma charakteru edukacyjnego. Nasi Koledzy doskonale o tym wiedzą

Pozdrawiam,
Jitter Trochę Rozczarowany
