Przejdźmy zatem do rzeczy. Samochód do testów dostałem jako rekompensatę od Peugeot Polska za wypożyczenie im Gentry na premierę na Mazurach. Miałem odebrać go w Warszawie, ale dzięki uprzejmości centrali (właściwie to dzięki ich inicjatywie, bo ja zpaomniałem o tych testach), udało się dorwać furę na miejscu w Krakowie. I to na dodatek u dealera najbliżej mojego domu

GTI - wiadomo - jest w fazie koncepcyjnej, więc nie było szans, żeby się nim przejechać. Do dyspozycji otrzymałem więc wersję 205 Active z silnikiem 1,6 E-HDI o mocy 92 km.
Samochód posiadał dwustrefową klimatyzację, komputer pokładowy z wielkim wyświetlaczem dotykowym, zmieniarkę w schowku, gniazdo USB (baardzo przydatne), jakieś poduszki powietrzne (nie sprawdzałem, ani nie liczyłem), no i oczywiście wspomaganie kierownicy, centralny zamek na pilota, lakier metalik i takie tam bajery. W końcu nowe auto...
Swoją przygodę z 208-ką rozpisałbym na 4 fazy.
Dzień 1: Rozczarowanie. No jedzie... i właściwie tyle... (do tego nie mogłem za cholerę znaleźć auta na firmowym parkingu. Wmieszał się w tłum razem z wiatą dla palaczy i zapasowym generatorem prądu). Dzień 2: Bliższe zapoznanie. Pojechałem autem na zakupy, porównałem z 207 HDI kolegi. Postawiłem przed domem i dziwiłem się za każdym razem patrząc w okno, przyzwyczajony do kojących oko kantów 205-tki


Dzień 4: Rozstanie. Z żalem odwiozłem 208-kę do salonu. A szkoda, bo nie wyjeździłem nawet połowy baku i nie przetestowałem wielu rzeczy, które chciałem jeszcze sprawdzić...
C.D.N.